Rozdział 13

5 0 0
                                    

Wysiadając z samochodu przed firmą Mikołaj podał mi rękę, a gdy tylko wstałam z fotela przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Jego widok tuż obok nadal przyprawiał mnie o dreszcze i zawroty głowy.

- Pięknie wyglądasz kochanie – na dźwięk tych słów, aż zmiękły mi nogi.

- I mogę się założyć, że równie pięknie pachnie – skomentował donośny męski głos.

Na widok Kamila ręce mi opadły. Wiedziałam, że prędzej czy później dojdzie do tej konfrontacji, ale nie spodziewałam się tego, aż tak szybko.

- Kamil Zarzycki – Szef zbliżył się do nas i podał Mikołajowi rękę.

- Mikołaj Kamiński – odpowiedział.

Panowie patrząc na siebie strzelali z oczu piorunami, a powietrze dookoła nas było tak gęste, że można było je ciąć nożyczkami.

Dźwięk budzika rozbrzmiał w moich uszach dokładnie wtedy gdy powinnam się obudzić i zakończyć ten koszmar. Ta konfrontacja była tak realna, że moje tętno szalało, a po plecach spływały mi stróżki potu. Przez najbliższe kilka minut starałam się uspokoić oddech a gdy tylko mi się to udało dotarł do mnie przeszywający ból głowy. Jedyne co mogłam i chciałam w tej chwili zrobić to wstałam, przebrałam się w kostium i pobiegłam na plażę starając się nie analizować co miał oznaczać ten sen. Nie wiedziałam czemu byłam tam z Mikołajem skoro nie kontynuujemy naszej znajomości i na jakim etapie prywatnym bądź zawodowym, jakkolwiek to nie brzmi, byłam z Kamilem. Słuchawki w uszach pozwoliły mi trochę wyluzować i nie myśleć o tym dalej. Poranek wbrew wszystkiemu był idealny. Słońce zdążyło już nagrzać delikatnie piasek na którym chwilę się rozgrzałam i wskoczyłam do chłodnej wody. Przepłynęłam tyle ile miałam siły po wczorajszym upojeniu, po czym dryfowałam na plecach po spokojnej wodzie, a ból stopniowo odpływał. Było parę minut po dziewiątej kiedy już w lepszej kondycji psychicznej wróciłam do domu. Henryk czekał na mnie pod drzwiami, więc szybko wpuściłam go do domu i dałam śniadanie. Sama zjadłam tylko mleko z płatkami i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w pudrowo różowy komplet dresowy, w którym spokojnie mogłam się przespać w samolocie nie zamarzając i nie zamieniając się w sopel lodu. Nie malowałam się, włosy związałam w niedbałego koka, a podkrążone od płaczu i alkoholu oczy zasłoniłam okularami przeciwsłonecznymi. Zniosłam walizkę na dół, a po kilku minutach przyjechał Szef.

- Nie śpisz? - krzyknął wchodząc i pukając w drzwi jednocześnie.

- Nie, nie śpię i nie musisz tak krzyczeć – odpowiedziałam biorąc na ręce Henryka – bądź grzeczny jak mnie nie będzie i słuchaj się Diego – wymruczałam stawiając kota przed domem i wróciłam po walizkę.

Kamil podszedł do mnie i stanął zbyt blisko niż bym tego chciała. Z nietypową dla niego zmartwioną minął zsunął mi delikatnie okulary na nos. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć odsunęłam się ponownie zakrywając spuchnięte oczy. Złapałam walizkę i schowałam ją do bagażnika samochodu.

-Możesz już wyjść, chciałabym zamknąć drzwi... - burknęłam, a Kamil wyszedł bez słowa.

Zamknęłam oba zamki i wsiadłam na tylne siedzenie samochodu, którym znów kierował szofer, zupełnie tak jak tamtej nocy. Kamil po lewej a ja po prawej stronie, całe szczęście atmosfera i napięcie między nami było zupełnie innym rodzajem emocji niż wtedy. Gdy już ruszyliśmy Kamil ze trzy razy próbował się do mnie odezwać i widziałam jak bije się z myślami jak zrobić to najdelikatniej i najostrożniej.

- Łucjo co się stało?

- Nic, a co się miało stać?

- Nie wiem, Ty mi powiedz dlaczego płakałaś?

Jedna NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz