Rozdział 19

90 9 0
                                    

Szczyt dobiegł końca, a to oznaczało, że Shingami i Trzeci Hokage mogli wrócić do domu, do Wioski Liścia. Powrót miał zająć około trzech do czterech dni, ale nie przeszkadzało im to.

Szli przez trzy i pół dnia, co jakiś czas rozmawiając, ale niezbyt dużo ze względu na powściągliwą naturę Shingami.

— Jak wygląda trening z twoją drużyną? — Hiruzen zapytał cicho.

— Jest trochę za łatwo jak na mój gust, ale zanim odeszłam, znacznie się poprawili — odpowiedziała.

— Hmm.

Mogli zobaczyć bramy wioski nieco dalej przed nimi, a w ich zwykłych miejscach siedzieli Izumo i Kotetsu. Kotetsu wyglądał na znudzonego, gdy Izumo mówił mu coś do ucha.

— Cóż, jesteśmy na miejscu. Co planujesz zrobić? — Hiruzen zapytał zamaskowaną dziewczynę.

— Wpadnę przywitać się z Ibikam i Genmą, ewentualnie z Anko, jeśli tam będzie. Potem znajdę swoją drużynę — powiedziała.

Hokage tylko skinął głową, gdy strażnicy ukłonili się Hiruzenowi. — Witaj z powrotem, Lordzie Trzeci — powiedzieli razem.

— Dobrze jest być z powrotem. — Zwrócił się do Shingami. — Jesteś zwolniona, twoje wynagrodzenie zostanie do jutra wysłane. Przez następny tydzień nie zostaną ci przydzielone żadne obowiązkowe misje.

Dziewczyna pochyliła z szacunkiem głowę, patrząc, jak odchodzi. Następnie spojrzała na Izumo i Kotetsu pustym wyrazem twarzy. — Czy Anko próbowała już kogoś zabić?

Kotetsu uśmiechnął się. — Nie. Ale założę się, że gdybyś zniknęła na kilka dni, zrobiłaby coś więcej, niż tylko bicie więźniów.

Shingami skinęła głową i zdjęła maskę, sprawiając, że Izumo i Kotetsu skrzywili się. Jej oczy były czarne i podpuchnięte, a ona sama wyglądała gorzej niż od jakiegoś czasu.

— Czy były jakieś komplikacje na szczycie? — zapytał Izumo.

Shingami przetarła zmęczone oczy. — Nie. Nic nadzwyczajnego, tylko sparing z jednym z szermierzy Mgły.

Oczy obojga zdawały się wyskoczyć z ich głów. — „Nic nadzwyczajnego, tylko sparing z jednym z szermierzy Mgły?" Wybacz moją łacinę, ale co do kurwy, Shingami? — Izumo powiedział, gdy Kotestu pocierał bandaż, który przechodził przez jego twarz.

Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami, nie zamierzając tracić oddechu na próby wytłumaczenia się. — Z drugiej strony, nie rozpoczęłam wojny.

Para tylko potrząsnęła głowami. — No cóż, kiedy powiesz Genmie i Anko, opowiedz nam o ich reakcjach — odparł Kotetsu.

— Tak zrobię. — Odpowiedziała, zakładając maskę z powrotem na twarz, wchodząc do wioski po raz pierwszy od około dwóch tygodni.

* * * *

Ibiki siedział przy biurku, słuchając wyjaśnień Anko, dlaczego prawie zatłukła jednego z więźniów na śmierć. Jak na razie po prostu cholernie go irytowała. Genma bawił się senbonem, próbując udawać, że jest zainteresowany tym, co mówi kobieta, ale tak naprawdę nie był.

Wtedy rozległo się znajome pukanie do drzwi. Genma poderwał się z kanapy i pobiegł otworzyć. I rzeczywiście, to była Shingami stojąca po drugiej stronie framugi, wciąż wymachująca tą przeklętą przez Boga maską.

Próbował udawać, że mu nie zależy, mimo że był zachwycony widokiem swojej partnerki w zbrodni po tak długim czasie. — Hej, nieznajoma. — Powiedział, podnosząc rękę na powitanie.

— Bardzo za mną tęskniłeś? — Powiedziała kpiącym tonem, wiedząc, co próbuje zrobić.

Zakaszlał i odsunął się od drzwi, wracając na swoje pierwotne miejsce na starej, zużytej kanapie. Anko śmiała się z Genmy, a Ibiki wyglądał na zadowolonego, że dziewczyna przerwała niekończące się „wyjaśnienia" Anko.

— Jak tam twoja misja? — Shingami zapytała Ibikiego.

— To ja powinienem o to zapytać. Ale poszło dobrze. — Powiedział, odchylając się na krześle.

— To dobrze — powiedziała Shingami i odsunęła się od framugi drzwi, wchodząc do biura Ibikiego, jak zawsze siadając z boku, a następnie zdjęła maskę, kładąc ją na biurku obok niej. Otrzymała taką samą reakcję jak wcześniej od Izumo i Kotetsu.

— Powiesz nam, jak poszła twoja misja, czy co? — Anko zapytała, gdy w końcu doszła do siebie. Widząc zmęczenie dziewczyny, w końcu spoważniała.

— Oh. Wiesz, to co zwykle. Powstrzymanie próby zamachu, kilka ciosów nożem, udział w szczycie, sparing z szermierzem Mgły. — Jej usta wygięły się w łuk, a oczy rozbłysły rozbawieniem na ich reakcje na ostatnią rzecz, którą powiedziała.

Co? — To było wszystko, co Ibiki mógł powiedzieć, sprawiając, że Shingami lekko się roześmiała, a pozostała dwójka nic nie powiedziała, ale ich oczy wyszły z ich głów, tak jak zrobili to Izumo i Kotetsu.

Po tym, jak powiedziała im, co naprawdę się wydarzyło, rozluźnili się, ale Ibiki ją zbeształ. — To było naprawdę ryzykowne. Mogli cię odkryć.

Przytaknęła na jego słowa. — To prawda, ale dotrzymałam słowa, prawda?

Ibiki westchnął, ale skinął głową.

Nie rozpoczęła wojny.

— Też prawda. Jakbyś chciała wiedzieć, twoja drużyna jest na poligonie.

Położyła dłoń na sercu w udawanym bólu jak zawsze. — Tak szybko chcesz się mnie pozbyć, Ibiki? Myślałam, że za mną tęskniłeś — jęknęła.

— Tęskniłem. Teraz kiedy wróciłaś, jestem pewien, że masz miejsca do odwiedzenia i ludzi do zobaczenia — odprawił ją machnięciem ręki. — Zobaczymy się, kiedy wrócisz do domu.

Shingami chwyciła swoją maskę i kpiąco zasalutowała, po czym pomachała na pożegnanie Anko i Genmie, ponownie ich opuszczając, ale umysł Shingami był gdzie indziej.

Dom.

Uśmiech zagościł na jej twarzy.

„Chyba naprawdę jestem w domu, co?"

Jej Maska ( Shikamaru x OC )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz