Rozdział 24

84 15 5
                                    

Powiedziałem to. Naprawdę to powiedziałem? Dalej nie patrzyłem się na chłopaka, który stał przede mną i nie wydawało mi się żeby nawet się ruszył.

Był w szoku? Myślę, że na pewno był w szoku. Był zły? Powiedział, że nie będzie zły, ale ja i tak wiedziałem że będzie inaczej. I po co mu to powiedziałem? I to właśnie teraz? Czy był zawiedziony? Mam nadzieję, że nie. Błagam, żeby po tym tylko nie pomyślał, że jestem jakimś wariatem, albo jakimś niezrównoważonym człowiekiem.

Właśnie w tej chwili, gdy w mojej głowie przelatywało milion myśli na sekundę, tylko jedna uderzyła mnie tak mocno, że miałem ochotę się rozpłakać. Co jeśli po tym nie będzie chciał utrzymywać ze mną kontakt? Poczułem jak ręce mi lekko drżą, dlatego schowałem je do kieszeni w spodniach.

Chciałem odejść. Ubrać buty i pójść na spotkanie Tomanu. Chciałem uciec od chłopaka i tego co chciałby powiedzieć na ten temat. Nie chciałem go słuchać, bo wiedziałem, że nie ważne co powie - mi się to nie spodoba.

Jest różnica miedzy moją przyjaźnią z mamą - na którą chłopak zareagował naprawdę uroczo - a tym, że należę do gangu. Bałem się jego reakcji i chyba nawet zrobiłem krok do tyłu. Sam nie byłem pewien czy go zrobiłem czy nie. Totalnie mnie odcieło.

Ocknąłem się z tego dziwnego transu, dopiero gdy chłopak złapał mnie za podbródek i odwrócił moją głowę tak, bym na niego patrzył. Bałem się na niego spojrzeć, ale jednocześnie byłem w szoku jego czynem, że nie zamknąłem oczu.

Nie spodziewałem się tego co zobaczę na jego twarzy, a to juz w ogóle zbiło mnie z tropu. Kazutora uśmiechał się do mnie czule. W jego twarzy nie widziałem nawet grama złości, odrazy czy zawodu.

Zabrał rękę z mojego podbródka, po czym położył swoje obie dłonie na moich ramionach. Chyba przygotowywał się do powiedzenia czegoś. Nie miałem zamiaru mu sie wcinać w zdanie, dlatego czekałem.

– Fuyu – zaczął Kazutora, a mi już przez sam fakt, że użył zdrobnienia mojego imienia, zachciało się płakać, może i w ostatnim czasie byłem trochę zbyt emocjonalny, ale raczej nie nazwałby mnie tak gdyby był zły – Czy ty naprawdę pomyślałeś, że będę przez to zły? – zapytał a ja wzruszyłem ramionami.

– Najbardziej bałem się tego, że przestaniesz ze mną rozmawiać – wyznałem cicho, ale on doskonale mnie usłyszał.

– Ty to jesteś głupi – zaśmiał się cicho, a ja rzuciłem mu lekko rozłoszczone spojrzenie – To prawda, że raczej bym się czegoś takiego po tobie nie spodziewał, ale to nie zmienia faktu, że przez to zerwałbym z tobą kontakt. Naszą przyjaźń jest dla mnie naprawdę ważna.

Patrzyłem na niego w lekkim szoku, ale chwilę później odetchnąłem i uśmiechnąłem się lekko. Chyba rzeczywiście jestem głupi. Przecież Kazutora to człowiek z jednej strony tak przewidywalny, a z drugiej strony tak tajemniczy, że mógłbym się spodziewać z jego ust właśnie czegoś takiego.

Ale chyba wolałem nastawić się na najgorsze.

I w dodatku sprowadzić na siebie mały zawał serca, ale to nie jest takie ważne.

– Trochę już ciebie znam, Fuyu – powiedział i teraz uśmiechnął się głupkowato – Raczej bym się domyślił jakbyś był jakimś psychopatom, czy innym wariatem.

Zaśmiałem się cicho na jego słowa.

– Nie mówiłem ci o tym, bo od kilku miesięcy miałem od tego przerwę – powiedziałem, żeby trochę się wytłumaczyć – Po prostu nie czułem potrzeby poruszania tego tematu.

– W porządku. Rozumiem.

– Ale teraz już naprawdę muszę iść, Kazutora – powiedziałem do niego, na co ze zrozumieniem pokiwał głową – Dokończymy tą rozmowę jak wrócę, dobrze?

Overthink | TorafuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz