– Fuyu? – usłyszałem głos, ale wydawał mi się on strasznie odległy.
Siedziałem na łóżku w swoim pokoju i nie robiłem niczego specjalnego. Jakiś czas temu wróciłem do domu ze szkoły i nie zamierzałem przez najbliższą godzinę robic nic produktywnego. Miałem ochotę się trochę poopierdalać.
– Fuyu?
Od mojego spotkania z Mitsuyą minęły dopiero trzy dni. Dalej w głowie przetwarzałem to wszystko co usłyszałem. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że takie coś spotkało Mikey'go, Drakena i resztę. I to jeszcze w tak młodym wieku.
– Fuyu?
Może to miał na myśli Mikey, gdy kiedyś rozmawialiśmy o Baji'm i o tym jaki on jest. Blondyn mi wtedy powiedział coś w stylu, że Baji kiedyś po prostu nie wiedział jaki świat jest okrutny.
– Halo! Ziemia do Chifuyu!
Może Baji i tamten chłopak byli ze sobą blisko? Może się przyjaźnili? Może on był ważny dla Baji'ego i to przez jego utratę zrobił się taki jaki jest teraz? Może byli dla siebie kimś więcej?
Poczułem jak ktoś szarpie mnie za bluzę, dlatego zamrugałem oczami i spojrzałem złym wzrokiem na sprawcę tego czynu.
Kazutora siedział przede mną i patrzył się na mnie zmartwiony. Zamrugałem jeszcze raz, całkowicie odcinając się od moich myśli.
– Co jest? – zapytałem oburzony.
– Zaciąłeś się – wyjaśnił Kazutora patrząc na mnie łagodnie – Od piętnastu minut do ciebie gadam a ty nic. Zero reakcji!
– Wybacz – powiedziałem ze skruchą i potarłem swój kark dłonią – Zamyśliłem się.
– No właśnie widziałem. Tyle że ty jesteś taki od kilku dni. Wszystko w porządku? – zmartwił się chłopak, a ja od razu pokiwałem głową.
– Tak, wszystko dobrze.
– Napewno? – upewniał się – Jakieś problemy w tym twoim gangu? – zapytał ciewawy i jednocześnie zmartwiony.
– Coś w tym stylu – powiedziałem jeszcze raz przypominając robie o rozmowie z Mitsuyą – Ale nie przejmuj się. Nie dzieje się nic złego, to raczej sprawa z przeszłości – wyjaśniłem, a Kazutora przekręcił głowę na bok, patrząc na mnie uważnie.
– Co masz na mysli?
– Kazutora. Słuchaj, nie sądzę, że mógłbym o tym rozmawiać – powiedziałem powoli.
Nie chciałem, żeby pomyślał sobie, że nie ufam mu lub coś w tym stylu. Po prostu to była sprawa chłopaków, a ja nijak do niej nie należałem. A tym bardziej nie miałem prawa rozpowiadać tego innym. Nawet jeśli tym kimś był Kazutora.
– No dobra. W porządku – pokiwał głową, na znak że rozumie i że nie będzie drążył tematu – Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać – zapewnił mnie Kazutora, na co uśmiechnąłem się szczerze do niego.
– Dziękuję.
– Ależ do usług.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż chłopak pociągnął mnie za ramię i przyciągnął w swoją stronę, po czym objął mnie ramieniem. Poczułem jak serce szybciej mi zabiło i sam objąłem go jedną ręką. Co dziwne, była to naprawdę komfortowa pozycja, chociaż zapewne nie wyglądała, bo w połowie leżałem na nim a w połowie siedziałem, ale Kazutora służył mi dzielnie jako podpórka więc nie marudziłem.
Przymknąłem oczy i mocnej naparłem swoim ciałem na chłopaka, tym samym się rozluźniając. Może nie zwróciłem na to uwagi wcześniej, ale Kazutora naprawdę ładnie pachniał. Gadam jak baba, ale trochę mi to zaimponowało. Albo po prostu mam w sobie coś z baby - patrząc na rząd moich szamponów i odżywek do włosów, to raczej na pewno mam coś z baby.
CZYTASZ
Overthink | Torafuyu
FanfictionChifuyu Matsuno ma 15 lat i zaraz zacznie drugą klasę liceum, a w międzyczasie urywa kontakt z swoim przyjacielem, przez jego oschłe i obojętne zachowanie. Pewnego dnia - a właściwie nocy - poznaje chłopaka o piaskowo-brązowych oczach i tatuażem na...