Rozdział 17

79 14 4
                                    

Leżałem na swoim łóżku. Na moim brzuchu leżał skulony Peke J. Oczywiście, zrobiłem mu zdjęcie. Kochałem robić mu zdjęcia.

Z pół godziny temu wróciłem do domu. Dzisiaj była środa, co oznaczało, że miałem lekcje tylko do trzynastej. Dzięki bogu! Nauczyciele w tym tygodniu zaczęli zapowiadać kolejne sprawdziany, a ja miałem ochotę wyskoczyć z okna w klasie. Niestety taki był poziom klasy B.

Kazutora był jeszcze w szkole. Mimo to, wysłałem mu zdjęcie śpiącego Peke J i podpisałem ,,Sorry Kazutora, to jest moja walentynka,,. Chwilę później dostałem odpowiedź. Ten chłopak w ogóle nie skupia się na lekcjach.

Kazutora:
Aha. A co ze mną?

Ja:
Ty masz lekcje.

Ja:
Chwilowo muszę ciebie zastąpić.

Kazutora:
Chociaż wybrałeś dobry zamiennik. Peke J jest uroczy.

Ja:
Tak. To prawda.

Ja:
O JEZU! PATRZ!
*wysłano 1 plik*

Peke J właśnie odwrócił się lekko na plecy. Jedną łapkę trzymał zgiętą w powietrzu, a jego główka zsunęła się z mojego brzucha i zwisała swobodnie. Kot dalej spał w najlepsze. Boże. On jest taki uroczy.

Kazutora:
Boże. On jest taki uroczy.

Ja:
Nie czytaj mi w głowie, bałwanie.

Kazutora:
Muaahahhhahaha.

Ja:
Ty to jesteś głupi.

Kazutora:
Lubisz to ;)

Przewróciłem oczami, ale nic nie odpisałem. Jasne, że to lubię. W ogóle lubię Kazutorę. To chyba oczywiste. Kazutory nie da się nie lubić. Jest zabawny, miły i opiekuńczy. Jest strasznie przystojny. Zapamiętuje najmniejsze szczegóły jakie opowiadasz. Potrafi wysłuchać, jak chcesz się wygadać.

Kurwa. Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie, tak mocno się w nim zauroczyłem?

Wziąłem znowu telefon do ręki.

Ja:
Jezioro. Za pół godziny.

Mitsuya:
Tak jest, panie Kapitanie.

✵✵✵

– No to mów – powiedział chłopak i zaciągnął się papierosem.

– Zerwał z nią. Zabujałem się po uszy.

Mitsuya pokiwał głową. Zaciągnął się i podał mi używkę. Zrobiłem to samo co chłopak. Wpatrywaliśmy się w jeziorko przed nami i nic nie mówiliśmy. Cisza była w porządku. Ja potrzebowałem się wygadać, a Mitsuya potrzebował towarzysza do palenia. Nic więcej nie potrzebowaliśmy.

– Zamknąłeś rozdział z Bajim? – zapytał Mitsuya.

– Chyba tak – powiedziałem zastanawiając się nad tym – Dzięki Kazutorze nie myślę o nim.

– Widziałeś się z nim?

– Dwa razy. Raz z nim nawet gadałem. Chociaż bardziej go ojebałem.

Mitsuya pokiwał głową i zaciągnął się używką.

– Nie przychodzi za zebrania Tomanu – powiedział chłopak, a ja zmarszyłem brwi – Mikey jest wkurwiony, a z debilem nie ma kontaktu od dwóch tygodni.

Overthink | TorafuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz