Rozdział 33

76 13 0
                                    

Korepetycje Kazutory dużo mi dawały i w końcu byłem na bieżąco z materiałem z chemii. Mam na myśli, że w końcu go rozumiałem. Nawet pani Satō mnie pochwaliła, że się poprawiłem i przyznała się, że prawie pomyślała że ściągnąłem na poprawie.

Na jej miejscu też bym tak pomyślał. W końcu nigdy nie byłem dobry z tego przedmiotu.

– Kazutora to cudotwórca – zaśmiała się mama gdy z niezapowiedzianej kartkówki z chemii dostałem trójkę.

– No żebyś wiedziała – odpowiedziałem jej wtedy, patrząc na ocenę w dzienniku i dalej będąc w szoku.

Chłopakowi chyba też sprawiało frajdę to całe bycie nauczycielem. Gdy siedzieliśmy razem przy biurku u mnie w pokoju, Tora był mega zrelaksowany i zadowolony. A to mnie jak najbardziej cieszyło. No i byłem mu bardzo wdzięczny, za to że poświęca swój czas by mi tłumaczyć materiał.

Wczoraj gdy przyszedł do mnie po szkole, pokazał mi to co on ma teraz na chemii. Patrzyłem się dobre dziesięć minut na jego zeszyt. W skrócie, nic nie zrozumiałem i wręcz przeraziło mnie to co tam zobaczyłem.

Wtedy on się zaśmiał i powiedział, że czeka mnie to za rok. No i powiedział, że dalej będzie mnie uczyć. Podsumowując, Kazutora to anioł, który spadł mi z nieba jak jakaś cholerna gwiazdka.

A teraz siedziałem na ławce pod szkołą czekając na chłopaka. Kończyłem o godzinę szybciej od niego, a że pogoda dzisiaj była naprawdę świetna jak na początek wiosny, to stwierdziłem że na niego poczekam.

Przeglądałem ze znudzeniem social media. W sumie to nigdy nie kręciło mnie dodawanie postów, filmików czy innych rzeczy. Raczej wolałem zostawiać swoje życie dla siebie. Głównie miałem te aplikacje by zobaczyć co dodają moi znajomi.

Na przykład, Takemichi dodał wczoraj zdjęcie z Hiną, które było naprawdę urocze. Post składał się z kilku zdjęć. Na pierwszym był właśnie blondyn z dziewczyną, która zrobiła im selfie gdy Takemichi pocałował ją w policzek. Kolejne zdjęcie też musiało być wykonanę przez Hinę, bo było na nim widać dwie kawy, dwa talerzyki z jakimś ciastem i kawałek bluzy chłopaka. Reszta zdjęć była z prawdopodobnie dalszego ciągu ich randki.

Szczerze cieszyłem się ich szczęściem, bo wiedziałem, że Takemichi jest dobrym chłopakiem i zasługuje na taką dziewczynę jak Hina.

Z drugiej strony trochę mu zazdrościłem. Może to dlatego, że mi bardzo podobał się Kazutora i nie wiedziałem co mam z tym zrobić. Mama doradziła mi, żebym z nim porozmawiał, ale chyba się boję, że go stracę. Albo że chłopak się ode mnie odsunie.

Podniosłem wzrok znad telefonu gdy usłyszałem kroki. Lekcja jeszcze się nie skończyła, dlatego to nie mógł być chłopak, ale i tak wolałem się upewnić.

Baji szedł powoli do wyjścia z terenu szkoły, czyli w moją stronę. Wyglądał dziwnie, znaczy wyglądał jakby lekko kulał. Znowu się z kimś bił? W sumie to nie było by nic nowego.

Im bliżej mnie był chłopak, tym lepiej widziałem jego twarz. No i miałem rację. Pod jego okiem był wielki siniak, na łuku brwiowym miał plaster i wyglądało na to ze popękały mu usta, bo miał na nich bordowe paski.

– Co się gapisz? – warknął do mnie gdy zauważył, że się patrzę.

– Od tego mam oczy – burknąłem wywracając oczami i wróciłem do przeglądania postów.

Niecałe dziesięć minut później, w moją stronę szedł ucieszony, prawdopodobnie moim widokiem, Kazutora. A w kolejnej chwili szliśmy już nad jezioro, bo chłopak bardzo chciał wypić kawę. No a ja nie miałem nic przeciwko, by wypić połowę jego Mochy.

– A w ogóle – zaczął chłopak gdy siedzieliśmy już w kawiarni i czekaliśmy na nasze kawy – Pani Satō, pochwaliła mnie za to, że ci pomagam z chemią – powiedział dumny.

– A czyli uczysz mnie dla pochwały? – zapytałem udając urażonego – Myślałem, że robisz to ze względu na to, że twój przyjaciel nie umie chemii, a ty chciałeś mu pomóc – powiedziałem sarkastycznie, lekko się przy tym uśmiechając, a Kazutora prychnął rozbawiony.

– No co ty. Nigdy bym tego nie zrobił. To tylko dla lepszej oceny na koniec roku – powiedział tym samym tonem co ja i dodatkowo wywrócił oczami.

– A czyli musisz kogoś uczyć, by mieć lepszą ocenę? Myślałem, że już masz najwyższą ocenę z możliwych.

– Bo mam – powiedział uśmiechnięty.

– Czyli specjalnie dla ciebie muszą stworzyć siódemkę? Bo szóstka to za mało? – zapytałem rozbawiony.

– A żebyś wiedział. To dziwne, że jeszcze tego nie zrobili – powiedział Kazutora, a ja wybuchnąłem szczerym śmiechem.

Tora również zaczął się śmiać. Gdy powoli się uspokajaliśmy, podeszła do nas zmieszana i lekko uśmiechnięta kelnerka podając nam nasze kawy, a gdy odeszła znowu zaczęliśmy się śmiać.

– Gdyby nie to, że jesteśmy tutaj stałymi klientami to już dawno by nas stąd wyrzucili – powiedział Kazutora, na co pokiwałem głową i upiłem trochę jego kawy.

✵✵✵

Na dworze zdążyło się zrobić ciemno, gdy z chłopakiem wyszliśmy z kawiarnii. Pożegnaliśmy się i poszliśmy w dwie różne strony. Kazutora powiedział, że może pójść ze mną, ale stwierdziłem, że nie musi i że wrócę sam, na co niechętnie się zgodził.

Szedłem powoli w stronę domu ze słuchawkami w uszach i lekkim uśmiechem na twarzy. To było chore jak bardzo lubiłem tego chłopaka i z dnia na dzień podobał mi się coraz bardziej. Nie byłem pewny czy go kocham, ale wiedziałem, że jeśli nie to za niedługo się to zmieni.

Mijałem domy, które były dwie ulice od mojego i które bardzo dobrze znałem, bo mijałem je codziennie wracając ze szkoły, a gdy znalazłem się koło uliczki, którą można było pójść w stronę kawałek oddalonego lasu, ktoś popchnął mnie prosto do niej.

Zdezorientowany i totalnie nieprzygotowany na uderzenie, upadłem mocno na beton. Miałem nadzieję, że ręką zamortyzuje upadek, ale jedynie nabawiłem się siniaka, który już przed pójściem spać pojawi się na niej. Mimowolnie przesunąłem się do tyłu, by oddalić się od oprawcy, ale zanim w ogóle wyłapałem go wzrokiem, poczułem kopnięcie w brzuch.

Jęknąłem z bólu i ręką spróbowałem się osłonić, ale nic to nie dało, bo poczułem jeszcze kolejne dwa uderzenia w to samo miejsce. Chłopak, bo to musiał być chłopak, szarpnął moją bluzą tym samym zmuszając mnie, żebym się podniósł po czym uderzył mnie z pięści w twarz.

Bolało jak cholera. Po trzecim uderzeniu, już nie czułem twarzy, a przed oczami miałem mroczki. Musiał puścić moją bluzę, a ja musiałem upaść na ziemię, bo zaczęła mnie boleć głowa.

Poczułem jak chłopak zadaje mi jeszcze kilka ciosów w brzuch, a potem zemdlałem.

__________________________
No witam witam

Tak wiem, tak wiem, też was uwielbiam 🥰
ale nie bijcie proszę

Do następnego
Belyya_

Overthink | TorafuyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz