Rozdział Siódmy

178 4 5
                                    

Wjeżdżając na parking szkolny zauważyłam, że jest tylko jedno wolne miejsce i to jeszcze obok żółtej audi Corbyna, przy której stał z Nevanem oraz z dwoma innymi chłopakami, których jeszcze nie miałam okazji tutaj zobaczyć.

Parkując zwróciłam uwagę nastolatków, po czym zatrzymałam się obok nich. Zeskoczyłam z maszyny, stawiając ją na stopkę i ściągnęłam z głowy kask.

— Delaney! — zawołał zadowolony Corbyn. — Chodź do nas. — pomachał dłonią zachęcająco.

Tylko nie to.

Przewróciłam oczami, poprawiając swoje rozwiane włosy i powolnie podeszłam do całej czwórki.

— Cześć. — burknęłam ponuro, zakładając ręce na piersi, trzymając przy sobie kask.

— Jestem Kian. — usłyszałam lekko zachrypnięty głos obok siebie.

Przeniosłam wzrok z ciemnoskórego na chłopaka, który przybliżył się do mnie, wystawiając dłoń. Kian miał urodę Koreańczyka, jednak jego skóra była bardziej opalona, niż przystało na Azjatę. Zielone pasemko zdobiło jego brązowe włosy i świetnie komponowały się z zielonkawym odcieniem tęczówek.

— Delaney. — wymusiłam uśmiech i podałam mu niechętnie rękę, zwracając uwagę na jego jeden tatuaż przedstawiający drut kolczasty.

— Ładne włosy. — odezwał się, chcąc dotknąć mojej czupryny, ale chwyciłam mocno jego nadgarstek.

Wyszczerzył się, unosząc lewy kącik ust.

— Jak już się przedstawiamy, to jestem Topher. — odezwał się chłopak, który jako jedyny miał na sobie bordowy kardigan zamiast marynarki. Jego bladą piegowatą twarz przyozdabiały rude włosy.

Zdziwiłam się jego wyglądem, ponieważ wyglądał na grzecznego, czego nie mogłam powiedzieć o wyglądzie reszty. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to złoty septum w jego zadartym nosie.

W rysach jego twarzy zauważyłam Ivana.

Skinęłam głową, imitując przywitanie.

— W piątek jest wyścig za miasteczkiem. — Corbyn przerwał ciszę. — Mam nadzieję, że się pojawisz. — dodał po chwili.

Nevan, który dotychczas gapił się w ekran swojej komórki i był cicho jak mysz pod miotłą, uniósł głowę, przy czym wygodniej podparł się o samochód. Przeskanował mnie surowym wzrokiem i dziwacznie wygiął brwi.

— Kto się ściga? — zapytałam.

Chłopak zacisnął usta.

— Em... właściwie to znajomy poprosił mnie, żebym znalazł jakąś przeciwniczkę dla Grace. — wyjaśnił ciemnoskóry, drapiąc się po karku. — I chciałbym... chciałbym zapytać cię...

— Chciałbyś, żebym znowu się ścigała z tą łachudrą tak? — odezwałam się, bo jego jąkanie nie było zbyt przyjemne dla mojego słuchu.

— Łachudrą. — zaśmiał się Topher, spojrzałam na niego, a on zaczął wymachiwać rękoma. — Sorry, już się zamykam. — powiedział szybko.

Puściłam mu oczko i zwróciłam się znowu do Sonneta.

— Naprawiła w ogóle tego gruchota? — prychnęłam.

— Z tego, co wiem, to kupiła jakiś nowy model. — odpowiedział, uśmiechając się blado.

Nie byłam zbytnio przekonana, co do tego wyścigu, ale jeśli chcą pokazu, to go dostaną. Przynajmniej wpadnie dobra kasa.

Gloomsoil +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz