Firma rozwijała się w szybkim tempie. Przez nieobecność Zayna nauczyli się naprawdę dużo, a ich praca przebiegała dwa razy szybciej. To nim się jak najbardziej podobało. Ze swojej pracy czerpali przyjemność, tak, że wchodzili do budynku z dużymi uśmiechami, a nie z niezadowolonymi. Zayn był z nich bardzo dumny, a szczególnie z Louisa, który na jego miejscu poradził sobie znakomicie. Nic dziwnego, w końcu jeszcze dobry rok temu pracował więcej poza przeznaczonymi godzinami pracy.
Narzeczeństwo nadal nie odwiedziło domu Malików. Harry dobrze wiedział, że lepiej nie odwiedzać ich od razu. Każda omega, a nawet alfa, która została rodzicem chciała przyzwyczaić się do tej roli, a szczególnie nacieszyć się maleństwem. Nie chciał zaburzać hierarchii w ich domu, ich zapachy mogły stworzyć zagrożenie dla małej Florence, a bardziej pobudzić instynkt obronny Zayna. Choć prawdą było to, że Niall już dobry tydzień po narodzinach zaprosił ich do siebie. Ci grzecznie odmówili, woleli nie ryzykować.
Ale w końcu nastał ten dzień, w końcu mieli poznać malutką Malik.
Nie mogło się odbyć bez prezentu. Louis nalegał na zakupy dla szczeniaka, chciał to zrobić stacjonarnie, jednak Harry przekonał go do zakupów online. W ostateczności kupili kilka zabawek, różowy kocyk, kilka kolorowych pieluszek i uroczą opaskę na główkę. Miał być to mały i słodki upominek dla nowych rodziców.
Stwierdzili, że najlepszym dniem na odwiedziny była sobota. Krótko po tym dowiedzieli się, że dzień wcześniej do Malików miał przyjechać Liam z rodziną. Cieszyli się, że wybrali taki termin. Nie chcieli robić wielkiego miksu wszystkich zapachów.
Obaj czuli wielką satysfakcję, nie mogli się doczekać aż w końcu zobaczą małą kopię Zayna. Florence zdecydowanie była córeczką tatusia, jak twierdził Niall... była do niego zdecydowanie za podoba. Jej oczka były ciemne, tak samo jak włoski, a karnacja przypominała tą Zayna. Była jego małą kopią.
- Tylko wejdź po cichu. Florence może śpi, nie chcemy jej obudzić - powiedział Harry, stanowczo patrząc na Louisa.
- Spokojnie, pamiętam o tym. Też nie chciałbym jej obudzić, a tym bardziej denerwować Nialla.
- Myślę, że wtedy Zayn mógłby cię zabić - skomentował, wywracając oczyma. - Ponoć cię nienawidzi - wyszeptał.
- On mnie nienawidzi od kilku dobrych lat, przywykłem do tego - zaśmiał się, podchodząc do drzwi. Spojrzał na omegę i delikatnie oraz po cichu otworzyła drzwi. - Omegi przodem.
- Dziękuję.
Po cichu weszli do środka, a Louis tak samo jak otworzył tak samo po cichu zamknął drzwi. W całym domu panowała cisza, więc prawdopodobnie Harry miał rację, a mała Florence smacznie sobie spała. Jeszcze przed udaniem się do salonu alfa pomogła zdjąć płaszcz omegi. Swoje buty ułożyli równo na specjalną półkę, a następnie wymywając się za ręce udali się w stronę zapachu omegi.
Powoli przekroczyli próg i od razu zauważyli siedzące na kanapie maleństwo. Niall leżał w objęciach Zayna, a na brzuchu omegi spała mała dziewczynka, ubrana w beżowe body. Harry na ten widok uśmiechnął się i pomachał w stronę pary.
- Możecie się odezwać. Florence ma bardzo głęboki sen - zaśmiał się cicho Niall. - Siadajcie.
- Nie chcieliśmy jej obudzić - odparł Harry, ciągnąc Louisa w stronę przyjaciół.
- Odłożę ją do kojca i przyniosę słodkie. Zasnęła dobre dwadzieścia minut temu, więc wiem, że już się nie przebudzi - wstał, ostrożnie trzymając niemowlę. - Co chcecie do picia?
- Ja chcę kawę, a ty? - Louis spojrzał na Harrego.
- Moją ulubioną herbatkę.
- To ja pójdę przygotować. Nie będę się obijać, tym bardziej wykorzystywać Nialla - odezwał się Zayn, wstając z kanapy.
CZYTASZ
Same mistakes again → larry
FanfictionLouis nie potrafił przeżyć prawdziwej miłości, a tym bardziej założyć godnej rodziny. Na przestrzeni parunastu lat stwierdził, że miłość nigdy nie będzie mu dana, jednak jak mówią, nigdy nie mówi się nigdy, a wystarczy tylko poczekać na ten jeden od...