Niepokoiło go zachowanie omegi. Harry coraz częściej zachowywał się bardzo dziwnie, tajemniczo i zdecydowanie nie tak jak zazwyczaj. Louis zaczął z nim rozmawiać, pytał, dlaczego tak się zachowuję, czy coś go niepokoi i zadawał wiele innych pytań. Takie rozmowy były strzałem w dziesiątkę, zazwyczaj po nich stary Harry wracał, ale te same zachowania wracały kilka dni później.
Aktualny tydzień był dla nich dobry, miły i przyjemny. Od poniedziałku Louis nie zauważył nic niepokojącego. Harry dużo się uśmiechał, tak samo jak wychodził do Nialla czy na spacery z małą Florence, był dla niej idealnym wujkiem i Louis dobrze widział potencjał na rodzica. Harry twierdził tak samo o Louisie, który też nie raz chodził z nim na ploteczki do Malików.
Louis dopiero teraz poczuł smak prawdziwego dorosłego życia. Praca, dom oraz miłość, którą posiadał. Nie mógł też zapomnieć o podwieczorkach u przyjaciół czy też wspólnych wyjściach, jego dorosłe życie dopiero się zaczęło, choć te najprawdziwsze miało przyjść dopiero z przyjściem pierwszego szczeniaka.
Dużym zaskoczeniem dla alfy była informacja o przybyciu rodziców omegi. Naprawdę nie spodziewał się, że ci przyjadą do nich aż z Los Angeles, prawdę mówiąc bez okazji. Cieszył się, bo widział szczęście w oczach Harrego. Może w tym pomieszanym okresie potrzebował obecności rodziców? To też mogło być prawdą.
Sobota równała się z dniem wolnym, ale nie dla Louisa. Musiał z samego rana pojechać do biura i ogarniać kilka rzeczy, których nie zdążył zrobić w piątek... z powodu przyjazdów starszych Styles, pracę musieli opuścić po godzinie jedenastej.
Nie chciał budzić Harrego ani jego rodziców, więc starał się wyjść z mieszkania jak najciszej. Zjadł śniadanie na stacji benzynowej i dopiero po tym udał się do pracy. Nie chciał zostawać tam do wieczora, nie o to mu chodziło. Chciał tylko ogarnąć kilka papierów i wysłać dwa ważne maile. Praca na maksymalnie trzy lub cztery godziny. Tym bardziej było jeszcze przed godziną siódmą, a w dni wolne zazwyczaj wstawali przynajmniej o dziesiątej. Dobrze wiedział, że tym razem Harry będzie spać dłużej. Wieczorem skarżył się na złe samopoczucie po kolacji, to było zrozumiałe... zamówili najtłuściejsze jedzenie w mieście i nawet żołądek Louisa dał o tym swoje znaki.
W biurze nie spodziewał się tylko jednego.
- Zayn? - spojrzał na alfę z dużym zaskoczeniem. - Jest siódma rano.
- Wiem, wiem - wywrócił oczyma i zdjął stopy z biurka. - Przyjechałem wam pomóc, wiemy że macie gości. Był to pomysł Nialla, więc jestem. Nie ma Harrego?
- Śpi, nie chciałem go budzić. Niech odpocznie, jest sobota - uśmiechnął się, zostawiając swoją torbę.
- To ty wiesz?
Wtedy Louis zatrzepotał oczyma i spojrzał na przyjaciela, który patrzył na niego z dokładnie taką samą miną.
- Co wiem? - dopytał, podchodząc do biurka.
- Niall do mnie napisał - zmieszał się. - Odpowiedziałem mu na głos, miałem zaraz mu odpisać.
- Często ci się to zdarza.
- Starość - wzruszył ramionami. - Ty ostatnio mówiłeś do siebie o Harrym.
- To było do ciebie i Liama - wywrócił oczyma, przypominając sobie ten wieczór, a przy okazji zasiadając za biurkiem. - Nie moja wina, że nie słuchaliście.
- Już ci uwierzę. Jak się do ciebie odezwaliśmy to podskoczyłeś i krzyknąłeś, że zawału dostaniesz.
- Bzdury.
Zayn zaśmiał się i zalogował się do systemu komputer, a przy okazji odetchnął z ulgą. Louis zrobił to samo, nie chciał marnować czasu, chciał szybko wrócić do domu i spędzić czas z ukochany i przy okazji z jego przyszłymi teściami. Co do relacji z Robinem, z każdym dniem było coraz lepiej i starsza alfa coraz mniej zażyła go brakiem zaufania i nienawiścią. Harry bardzo dużo z nim rozmawiał, a kiedy dowiedział się o zaręczynach to skakał pod sam sufit... tak przynajmniej powiedziała im Anne. Wierzyli jej i sam Louis wiedział, że potrafi odbudować zaufanie.
CZYTASZ
Same mistakes again → larry
FanfictionLouis nie potrafił przeżyć prawdziwej miłości, a tym bardziej założyć godnej rodziny. Na przestrzeni parunastu lat stwierdził, że miłość nigdy nie będzie mu dana, jednak jak mówią, nigdy nie mówi się nigdy, a wystarczy tylko poczekać na ten jeden od...