Dnia poprzedniego urządzili sobie wspólny wieczór firmowy w sypialni Louisa. Alfa chciała, aby Harry został otoczony jego zapachem, tak aby mdłości, które go dręczyły w końcu odpuściły. Finalnie wieczór filmowy skończył się w połowie pierwszego filmu, Louis nawet nie zauważył, kiedy Harry zasnął... na jego ramieniu. Zauważył to dopiero po kilku dobrych minutach i wręcz zakochał się z tym widoku. Poczuł coś czego nie czuł nigdy, poczuł ciepło na sercu, spokój swojej alfy i rumieńce. Nie miał serca go zabrać do salonu, nie mógł tego zrobić, młodszy zasnął i spał tak niewinnie i uroczo. Nie chciał też go obudzić podczas wyślizgiwania się spod jego głowy. Zostawił go, a sam zasnął może nad ranem.
I tak obudził się pierwszy. Od razu spojrzał w bok, ale Harry spał na drugiej połowie, przytulony do poduszki. To też był bardzo uroczy widok, ale i tak nie rozczulał się nad tym widokiem jakoś długo. Wołał wstać i zrobić dla nich śniadanie, chciał się odwdzięczyć, to zazwyczaj Harry je robił. Jeszcze przed wyjściem spad ciepłej kołderki, ziewnął i rozciągnął się.
Odszukał stopami kapci i wstał, jednak jego wzrok natychmiast skierował się w stronę śpiącego. Jak nie mógł na niego nie spojrzeć? Przyglądał się dokładnie i zauważył, że loki młodszego mocno opadły na jego twarz, a niektóre prawie znajdowały się w lekko otwartych ustach Harrego. Powoli podszedł, nie chcąc go obudzić i również delikatnie poprawił opadnięte na twarzy brązowe loczki. Uśmiechnął się pod nosem, widząc malutki uśmieszek Harrego, który pojawił się na jego twarzy tuż po tym jak Louis przetarł swoje ciepłe dłonie o kawałek jego skróty.
Nieoczekiwanie został w takiej pozycji przez kilka dobrych i długich sekund, a kiedy w końcu się ocknął, zamrugał oczyma i wypuścił głośno powietrze, równie dobrze spanikował, a jego wzrok pokierował się na zrzucania kołdrę, która leżała na podłodze. Wcześniej jej nie zauważył.
Podniósł ją, nie chciał, aby omega marzła. Chciał już go okrywać, ale jego wzrok po raz kolejny zatrzymał się na Harrym. Jego bluzka była lekko podwinięta i... odsłaniała lekko zaokrąglany brzuszek. Kiedy tylko go zobaczył jego oddech zatrzymał się, kołdra wypada z jego rąk, a oczy jakby lekko pokryły się łzami, co raczej było winą długiego niemrugania.
Sam fakt, że zauważył małą wypukłość dotknęła jego serce. To wszystko było prawdą, ciąża i szczeniak... to była prawda, która nadal w pewnym sensie do niego nie docierała.
W pewniej chwili poczuł jak jego kąciki ust gwałtownie uniosły się w górę, a ręką aż sama prosiła się o dotknięcie brzuszka omegi. Nie zrobił tego, po raz kolejny spanikował. Ponownie podniósł kołdrę i jednym ruchem okrył Harrego, zostawiając go w pokoju.
Czuł, że coś jest nie tak... jego stosunku do młodszego.
Przynajmniej cieszył się, że miał wolne. Co prawda tego wolnego od ostatniego tygodnia miał naprawdę sporo. Nick ograniczył ich pracę, bo Zayn już złożył wniosek o odkupienie firmy. To też go cieszyło, chciał w końcu pozbyć się tego intruza ze swojego życia, a tym bardziej z życia Harrego, który wcale teraz nie powinien się stresować.
Wszedł do kuchni, miał w planach przygotować dla nich obu śniadanie, a następnie miał pewien plan. Nie chciało mu się gotować obiadu w domu, a miał ochotę zjeść coś z restauracji.
Miał w planach zaprosić Harrego na obiad... na obiad, nie na randkę - zaznaczył jasno.
Śniadanie też nie miało być jakieś wybitne. Postanowił zrobić kanapki z jajkiem, a do tego ciepłą kawę i herbatkę na poranne mdłości dla Harrego. Zauważył, że ten pił ją codziennie rano, więc zapamiętał opakowanie i dodał jedną saszetkę do wielkiego kubka, który sam Harry kupił... co prawda kupił również taki sam, jednak niebieski i wręczył go Louisowi, ale ten niespecjalnie chciał z niego pić.
CZYTASZ
Same mistakes again → larry
FanfictionLouis nie potrafił przeżyć prawdziwej miłości, a tym bardziej założyć godnej rodziny. Na przestrzeni parunastu lat stwierdził, że miłość nigdy nie będzie mu dana, jednak jak mówią, nigdy nie mówi się nigdy, a wystarczy tylko poczekać na ten jeden od...