Rozdział VI. ROZTERKA

162 4 0
                                    

Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam motocykl Williamsa. Podeszłam bliżej. Ku mojemu zdziwieniu przy motorze zobaczyłam Clark.

Dziewczyna stała przy chłopaku, bawiąc się swoimi włosami.
Miałam ochotę podejść do nich i z całej siły przywalić w jej idealnie wyszpachlowaną twarz. Cholernie mnie irytowała.

Pewnym krokiem podeszłam do dobrze mi znanego motocykla.
Mary spojrzała na mnie z niemałym zdziwieniem. Patrzyła to na mnie, to na Patricka. Chłopak zdjął kask i uśmiechnął się do mnie, a następnie nachylił się, obejmując mnie ramieniem.

Mina dziewczyny była bezcenna. Fuknęła i odwróciła się na pięcie, odchodząc w przeciwnym kierunku.
Powoli przełożyłam nogę przez motor, podając mu rękę. Pomógł mi wsiąść na jednoślad. Odwrócił się i założył mi na głowę ten sam kask, co rano. Odpalił motocykl, a po chwili powoli wyjeżdżał z terenu szkoły.

Odwróciłam głowę i pomachałam w stronę mojej przyjaciółki, która stała przytulona do Logana, a ona odpowiedziała mi tym samym.

Droga minęła nam raczej spokojnie. Tak jak się z nim umówiłam wysadził mnie pod furtką.

- Dziękuję bardzo. - uśmiechnęłam się.

- Jeśli będziesz chciała to powtórzyć, będę zaszczycony. - zaśmiał się i pomachał mi, odjeżdżając kawałek dalej.

Nie spiesząc się podeszłam do drzwi następnie pociągając za klamkę. Zamknięte. Zmarszczyłam brwi, bo mama miała być od trzynastej w domu. Dla pewności spojrzałam na wyświetlacz smartfona. Szesnasta czterdzieści dwie. Wzruszyłam ramionami, sięgając do torebki. Wyjęłam z niej klucz i otworzyłam dom.

Wyglądało na to, że nikogo w nim nie było. Odłożyłam torbę na ławeczkę w przedsionku, udając się do kuchni.
Spojrzałam najpierw na biały blat, później na stół. Dla pewności zajrzałam jeszcze do lodówki. W niej również nie było śladu po jakimkolwiek jedzeniu, co znaczyło tylko jedno. Mama jeszcze nie wróciła. Zwykle kiedy pojawia się w domu przede mną podgrzewa mi coś do jedzenia.

Wybrałam jej numer, ale nie odebrała. Zrobiłam tak jeszcze trzy razy i odłożyłam słuchawkę.

Usiadłam na swoim łóżku pisząc wiadomość do Evansa. Nie liczyłam, że przyjedzie. Veronica nie miała czasu, bo miała sporo do nauki.

Miley: przyjedziesz? mama nie wróciła, nudzi mi się.

Gabriel: daj mi pięć minut, pędzę.

Uśmiechnęłam się do telefonu i położyłam go obok siebie.
Zamknęłam oczy. Kiedy tylko próbowałam je otworzyć moje powieki stawały się cięższe.

***

- W końcu wstałaś. - Evans uśmiechnął się szeroko. Leżał obok mnie z ręką przełożoną pod głową, a w drugiej trzymał swój telefon.

- Długo spałam? - zapytałam ziewając.

- Jest osiemnasta. Przyjechałem koło siedemnastej, nie chciałem Cię budzić.

- Mamy dalej nie ma? - gwałtownie podniosłam się na łokciach.

Zaprzeczył, kiwając głową.
Zerwałam się z łóżka. Niemożliwe, że jeszcze nie przyjechała.
Wydało mi się to strasznie dziwne. Ponownie wykręciłam jej numer telefonu.

- No w końcu! - krzyknęłam.

- Co? - chłopak odwrócił się w moją stronę.

Crossroads of Decision Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz