Rozdział XII. STRACH

62 3 0
                                    

Tamtego wieczoru zrozumiałam, czym naprawdę był strach.

Wróciłam do pubu, a potem z nerwów uderzyłam dłońmi o stolik
przy którym siedzieli moi przyjaciele.

— Wracamy! Sodorov wsiadł na motor i gdzieś pojechał. Gabriel może jechać twoim gratem. Ty prowadzisz auto. Zakrywacie zdjęcia w dokumentach.

— Ale przecież mamy przyczepkę. — Veronica dopiła swoje piwo.

W myślach uderzyłam się w twarz, bo kompletnie o tym zapomniałam.

— Dobra, no przepraszam. Za pół godziny macie być spakowani i
jedziemy. Spakuje cię Evans, wymelduj nas. — rzuciłam stanowczo na odchodne, po czym szybko pobiegłam się pakować.

Zdeterminowana wbiegłam do domku i w szybkim tempie zaczęłam wkładać ubrania do walizki. Cały bagaż zaniosłam do BMW, usadawiając się na tylnym
siedzeniu. Zapięłam pas, ściągnęłam buty i podkurczyłam nogi. Schowałam twarz w dłonie, ze zniecierpliwieniem oczekując pojawienia się reszty.

Kiedy się pojawili zdałam sobie sprawę, że nie przemyśleliśmy jeszcze jednej rzeczy.

— Piłeś. — rzuciłam, patrząc w lusterko.
Złapałam kontakt wzrokowy z Ethanem.

— Zdążyłem zrobić może dwa łyki. — odpowiedział, odpalając samochód.

Machnęłam ręką.

Po chwili jechaliśmy już autostradą.

— Coś mówił? — zaczęła Vera, kładąc rękę na podłokietniku z przodu.

— Nic a nic. Patrzył na mnie, jakbym to ja coś zrobiła.

— Pewnie Vladek znowu coś odpierdolił. — podsumował Logan, skręcając na drugi pas.

Przepuścił przed nas strasznego mężczyznę, który z nadmierną
ostrożnością jechał zieloną skodą. Strasznie nas spowalniał, co mi się nie podobało. Chciałam jak najszybciej dojechać do domu i zacząć szukać Nazara.

Nie odbierał telefonów, nie odpisywał. Całkowicie się odciął. Ostatni raz był aktywny, kiedy wychodził z pubu. Byłam na niego niesamowicie wściekła, przez co reszta też nie była w humorze.

— Japierdole. Panie, jedź kurwa! — Ethan krzyknął przez otwartą szybę, wymijając go. — Nie mamy całego dnia, a ten samochód potrzebuje prędkości. A ja potrzebuje usiąść na czymś wygodnym a nie na tym gównianym fotelu, więc jakby był Pan tak łaskawy to niech się Pan, do kurwy nędzy pośpieszy!

Od razu zadziałało. Mężczyzna zmarszczył brwi, a następnie bez słowa znacznie przyspieszył. Później jeszcze odbarował nas krzywym spojrzeniem.

— No w końcu! Chcę do domu. — jęknął chłopak, wystawiając rękę za okno.

Moje zdanie było takie samo jak jego. Nie chciałam gnić w tym samochodzie, tylko w spokoju znaleźć Nazara i wrócić do mojego przytulnego mieszkania. Najlepiej pod kocyk. Chciałam znów leżeć z nim, popijać herbatę i oglądać durne paradokumenty.

Gabe zasnął wtulony we mnie. Zaczął chrapać.

— Obudzimy go.

Veronica podłączyła telefon do radia, a po chwili wybrzmiało z niego FE!N Playboi Cartiego.
Myślałam, że wyskoczę z pojazdu. Nienawidziłam tego kawałka.
Może dlatego, że rudy śpiewał nam go praktycznie cały czas.

Natychmiast się otrząsnął. W szybkim tempie zdjął głowę z mojego ramienia i otworzył szybę po swojej stronie.

The career's more at stake when you in your prime. Fuck that paper, baby, my face on the dotted line… — wykrzyczał tak głośno, że podskoczyłam do góry.

Crossroads of Decision Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz