Rozdział VII. ROZCZAROWANIE

114 4 0
                                    

Rano od razu wsiedliśmy z Nazarem do samochodu i pojechaliśmy do domu mojej mamy.

Razem z nią kierowaliśmy się do domu rodziny Veronici. Niewiele różnił się od mojego. W nim również kuchnia była największym pomieszczeniem. Ciocia Ivette uwielbiała gotować i wymyślać różne autorskie przepisy. Dlatego święta u niej były pełne niespodzianek.
Zamiast dwunastu dań było ich blisko dwadzieścia i każdy zawsze znajdował coś dla siebie.

Już od samego progu czuć było różne zapachy przygotowywanego jedzenia. Odłożyłam torbę na krzesło w salonie od razu udając się do kuchni. Veronica przytuliła mnie od tyłu, a jej mama pocałowała w policzek. Obie miały na sobie kolorowe fartuchy i wyglądały uroczo. Odwróciłam się, żeby zobaczyć, gdzie zgubiłam Nazara.

Przewróciłam oczami kiedy zobaczyłam go na dywanie bawiącego się z psem. Domem rządziła samiczka chihuahua, której moja przyjaciółka dała na imię Daisy. Była przyjaźnie nastawiona na nowe osoby, więc od razu skakała po chłopaku. Nawet wśród psów miał branie.

Sodorov okazywał się z każdym dniem być coraz bardziej ludzki?
A nie bezduszny, niegrzeczny, jak postrzegali go inni ludzie.
Cieszyło mnie to. Był dla mnie bardzo dobry. Zaczynałam czuć się przy nim pewniej niż na początku.

Przeszłam do salonu z zamiarem przywitania reszty znajomych.
Zastałam w nim Garbiela z jego matką.
Ojciec zostawił ich, kiedy chłopak miał niecałe sześć lat. W sumie nie było to dziwne, zważywszy na to, że był młodszy od jego matki.

Kiedy chłopak się urodził, jego ojciec, Anthony miał zaledwie siedemnaście lat i zdecydowanie nie był gotowy na pakowanie się w pieluchy. Jego mama skończyła wtedy dwadzieścia trzy lata, a tamta noc spędzona z mężczyzną była czystym wyskokiem po alkoholu. Anthony Robinson był zdecydowanie typem imprezowicza, który nie odnalazłby się w roli taty. Przez pierwsze lata podobno jakoś się w tym odnajdywał.

Któregoś dnia po prostu zostawił jego matce list, odchodząc od nich na dobre. Gabe załamał się wtedy, przez co kobieta musiała zapisać go na terapię. Jednak teraz wszystko było w porządku. Nie miał żadnego kontaktu z tatą, co już mu nie przeszkadzało. Chłopak niemal od razu przejął nazwisko matki. Wyszło mu to na dobre, bo Robinson zdecydowanie mu nie pasowało.

Ku mojemu zdziwieniu w domu nie było taty Veronici. Zawsze był zapracowany i wyjeżdżał, ale myślałam, że na święta pojawi się domu.

Uścisnęłam też dłoń babci Gabriela, która przywitała mnie ciepłym uśmiechem. Mimo, że była blisko siedemdziesiątki nie dałabym jej
więcej niż pięćdziesiąt lat. Jej bujne rude loki miały identyczny kolor jak jej wnuka. Zbliżyła się do mnie i dyskretnie przekazała mały podarek do ręki w postaci pięćdziesięciu funtów.
Dla ciebie i dla chłopaka na gorącą czekoladę.

Uwielbiałam ją. Była bardzo kochana i miła dla każdego. Dosłownie była dla nas jak własna babcia.

Gabe spojrzał na mnie z ukosa, ale po chwili na jego twarz wkradł się uśmiech. Doskonałe wiedział, co się stało.

Wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi po usłyszeniu potężnego huku zamykających się drzwi. Do domu wtargnął Ethan. Parsknęłam śmiechem, bo chłopak był cały w błocie.

— Trochę Cię jakby to powiedzieć zasypało. — Nazar podniósł się z dywanu i podszedł do przyjaciela.

Teatralnym gestem otrzepał go z brudu. Ciocia Ivette pogroziła mu wałkiem do ciasta. Nie lubiła nieporządku. Wszyscy zanieśliśmy się głośnym śmiechem.

— Co ty zrobiłeś?! — krzyknęłam.

— Na wjeździe macie pierdoloną kałużę o głębokości Windermere! Zakopało mi się auto! — wykrzyczał wzburzony.

Crossroads of Decision Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz