Rozdział XIV. NIEZALEŻNOŚĆ

80 5 4
                                    

Westchnęłam, odkładając szklankę z sokiem jabłkowym na stolik.

Odwróciłam głowę, a moim oczom ukazał się zaspany Nazar.

Podbiegł do mnie, całując w policzek.

- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO MALEN'KAYA!! - wykrzyczał tuż przy moim uchu.

Wręczył mi małe pudełeczko.

Otworzyłam je powoli, a kiedy
zobaczyłam, co jest w środku moje oczy wypełniły się słoną cieczą.

Drżącymi dłońmi wyciągnęłam wisiorek z inicjałami.

J, I, V, G, E i N.

Jolanta, Ivette, Veronica, Gabriel, Ethan I Nazar. Najważniejsze
osoby w moim życiu.

Uśmiechnęłam się, wieszając mu się na szyi.

Ostrożnie założył mi wisiorek, a ja kilkakrotnie przewróciłam go w
dłoni. Był przepiękny.

- Dziękuję! - położyłam rękę na jego policzku.

- A teraz się ubieraj, szykujemy ci imprezke!

Pokręciłam głową i wstałam z kanapy, kierując się do sypialni.

Czekał nas cały dzień przygotowań do wieczornej imprezy, którą organizowałam dla rodziny i znajomych.

Wieczorem zmęczona usiadłam na krześle w domu Ethana. Znowu właśnie tam szykowaliśmy urodziny. Jego mieszkanie było największe i najbardziej praktyczne.

Sodorov wszedł do pokoju ubrany w czarną koszulę i czarne
spodnie od garnituru. Wyglądał cholernie pociągająco.

Zmierzył mnie od góry do dołu, oblizując usta.

- Ty prekrasno vyglyadish', Malen'kaya.
Wyglądasz cudownie.

- Dziękuję. - zarumieniłam się lekko.

Podszedł do mnie i pocałował w czoło.

Zza drzwi kuchni wychyliła się moja mama, ponaglając nas do pracy.

Przewróciliśmy oczami, znikając za progiem.

Po całym domu echem rozniósł się dzwonek. Zaczęli się schodzić
pierwsi goście. Otwierałam drzwi, a Nazar odkładał prezenty na bok.

Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy w progu zobaczyłam Keile Ramirez.

Cmoknęła mnie w policzek, przechodząc nieco dalej. Zaniepokoiło mnie, że przez dłuższy czas mierzyła wzrokiem
Nazara, ale on zdawał się tym nie przejmować. Odłożył prezent od
niej na stół i odszedł do kuchni.
Jego miejsce zajął Gabriel.

Kiedy wszyscy się pojawili zaczęliśmy rozlewać alkohol.

- Polać Ci, nie? - Gabe zwrócił się do siedzącej przy stole Veronici.

Popatrzyłam na nią pytająco, kiedy zaprzeczyła ruchem głowy.
Ethan podszedł do jej krzesła, stając za nim. Oplótł dłonie wokół jej
brzucha, a ja zdusiłam pisk.

- Żartujesz? - krzyknęłam z entuzjazmem. - Ludzie! Będę najlepszą ciocią na świecie! - po mieszkaniu rozniosły się gromkie brawa.

Podbiegłam do dziewczyny, mocno obejmując ją ramieniem.

- Możesz mi nalać Sprite'a. - zaśmiała się głośno.

Skinęłam głową, a po chwili postawiłam przed nią szklankę gazowanego napoju.

Wróciłam do salonu, w którym jak zwykle mieściła się konsoleta,.za którą stał Liam Sharewood.

Ludzie tańczyli w rytm Hips Don't Lie Shakiry.

Szłam pod ścianą trzymając kieliszek z czerwonym winem i bujałam się na boki.
Zatrzymał mnie Nazar, który przejął ode mnie kieliszek, dopił alkohol do końca i roztrzaskał naczynie o ścianę.

Złapał mnie za biodra z wciągając w tłum. Po chwili zatraciliśmy
się w tańcu, a do mojej głowy napływały wspomnienia z domówki,
którą zapamiętam do końca.

Przechyliłam się do przodu, niechcący wylewając na niego
zawartość kieliszka. Naczynie spadło na podłogę, rozpadając się na
kawałki. Szybko chwyciłam ręcznik papierowy leżący na blacie i
zaczęłam wycierać jego bluzę. Z jego brzucha zjechałam ręcznikiem
trochę za nisko. Otrząsnęłam się i wróciłam do wycierania nieco
wyżej.
- Daj spokój, nic się nie stało. - podniósł mnie i posadził na blacie, a mokry papier rzucił gdzieś w kąt.

Spojrzałam chłopakowi głęboko w oczy, a piosenka zmieniła się na
nieco wolniejszą.

Z jego oka popłynęła łza. Uśmiechnął się do mnie szeroko, kiedy ludzie, którzy jeszcze przed chwilą tańczyli razem z nami odsunęli się, robiąc nam miejsce. Popatrzyłam na Liama, który również
wzruszył się piosenką, którą włączył.
Naszą piosenką. Z głośników usłyszałam pieprzone The Night We Meet. Pieprzony Lord Huron.

Splotłam nasze dłonie, a drugą położyłam mu na ramieniu.
Przyciągnął mnie bliżej, kołysząc na boki. Zupełnie jak wtedy, kiedy pierwszy raz jechaliśmy jego Yamahą.

W końcu po dłuższym czasie się od siebie oderwaliśmy.
Popatrzyłam w lewo. Tata Nazara uśmiechał się do nas jak głupi.
Wszyscy klaskali i krzyczeli. To było coś pięknego.

Wtedy po raz kolejny usłyszałam dzwonek do drzwi. Niepewnie do nich podeszłam, a kiedy je otworzyłam, oniemiałam.

W progu stał Patrick Williams. W rękach trzymał bukiet róż. Objął mnie mocno, podnosząc do góry.

- O boże! - krzyknęłam, uwalniając się z jego uścisku.

- Jesteś! - uśmiechnął się Nazar, przybijając z nim piątkę. - Nawet nie wiesz, jak trudno było go tu ściągnąć.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Wróciłam do gości, siedzących przy stole.
Nagle wszyscy wstali z miejsc i wzięli do rąk kieliszki. Z głośników wybrzmiała melodia polskiego Sto Lat.

Wszyscy goście zaczęli śpiewać po polsku. Ja zaczęłam płakać. Byli najlepsi. Otaczałam się najlepszymi
ludźmi na świecie.

- A kto? Miley! - krzyknęli równocześnie w ojczystym języku mojej mamy.

- A teraz! - Evans wskoczył na jedno z krzeseł. - Lecimy!
Uczyłem się tego trzy tygodnie!

- Skakały szynszyle, skakały szynszyle, niech nam żyje chuj wie ile! Skakały szynszyle, skakały szynszyle, niech nam żyje chuj wie
ile! - wykrzyczeli Logan, Vera i Gabriel, a cała sala wypełniła się
śmiechami.

Przytuliłam całą trójkę śmiejąc się w niebo głosy.

Ta impreza przejdzie do historii.

Crossroads of Decision Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz