4. Impreza

14 1 0
                                    

O piętnastej obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Zaspana wzięłam urządzenie do ręki, w tym samym czasie podnosząc się z łóżka i na nim siadając. Odebrałam przychodzące połączenie i od razu zobaczyłam rozpromienioną twarz szatynki.

- Hej Vive. Nicho robi dzisiaj imprezę o dziewiętnastej. Idziesz ze mną?

- Hej France. W sumie mogę z tobą pójść, przyda mi się mała odskocznia od rutyny.

***

O siedemnastej trzydzieści leżałam u Franceski na łóżku, podczas gdy ona wybierała strój na imprezę. Stała przed ogromnym lustrem w swojej garderobie i zastanawiała się jaką sukienek wybrać. Obie były dość krótkie i czarne. Różniły się tylko tym że jedna miała bufiaste rękawy a druga była na ramiączkach.

- Vivian, pomogła byś mi wybrać, którą mam ubrać, a nie tylko leżysz na tym łóżku. - powiedziała pretensjonalnie szatynka.

- France te sukienki są prawie takie same. - westchnęłam

Dziewczyna posłała mi piorunujące spojrzenie i wróciła przed lustro.

- Ubierz ta na ramiączkach. - powiedziałam widząc w odbiciu lustra że Franceska była już wkurwiona.

- Dzięki że mi w końcu pomogłaś. - odparła, i koniec końców wybrała tę z bufiastymi rękawami.

Kolejne minuty Franceska spędziła na makijażu. Siedziała po turecku na dużym blacie przed lustrem w łazience.

Jak pierwszy raz weszłam do tego pomieszczenie byłam w szoku że można mieć tak duży blat że z cztery osoby na spokojne by na nim usiadły, i to jeszcze w toalecie.

Stałam obok szatynki przyglądając się temu jak robiła makijaż, i od czasu do czasu słuchałam jej marudzenia o tym, że krzywo nałożyła bronzer i takie tam.

France skończyła się malować, założyła sukienkę i ułożyła włosy. W między czasie mnie opieprzyła, o to że jeszcze nie zaczęłam się ubierać. Weszłam do jej garderoby, zaczełam zakładać czarną spódniczkę sięgającą połowy ud z rozcięciem przy prawym boku i tego samego koloru gorset. Makijaż zrobiłam zanim przyszłam do Franceski więc dość szybko byłam gotowa. Siedziałyśmy w taksówce, która jechała w nie znanym mi kierunki.

***

Wysiadłam z auta i zaczęłam rozglądać się w okuł. Osiedle, w którym mieścił się dom Nicho było strasznie bogate. Gdzie się nie spojrzy, tam widać ogromne domy ociekające bogactwem. Dom, a raczej rezydencja gdzie mieszkał Nicho wcale nie różniła się od domów w okolicy. Gdyby nie głośna muzyka i dość długi wężyk ludzi nie pomyślałabym, że w tym miejscu odbywa się impreza. Stanęłam na końcu kolejki do wejścia, a Franceska obok mnie. Odpisywałam na wiadomości na instagramie, i myślałam jak bardzo nie chce mi się stać w tej kolejce. Kątem oka zobaczyłam kogoś idącego w moją i Francie stronę. Uniosłam całkowicie spojrzenie gdy sylwetka zatrzymała się przede mną.

- Cześć Rossea. - zaczął chłopak z uśmiechem. - Miło, że wpadłaś.

Pieprzony Davis. Wpatrywałam się w jego czarne oczy, czując jak mnie hipnotyzują. Uśmiechnęłam się sztucznie i wróciłam wzrokiem do telefonu. Poczułam jak złapał mnie pod ramię.

- Co ty kurwa robisz?! - odezwałam się trochę głośniej niż zamierzałam, przez co zwróciłam uwagę kilku osób w okuł.

- Chyba nie chcesz stać w tej kolejce. - powiedział uśmiechając się. - Chodź ze mną.

Davis pociągłą mocniej moją rękę, a ja żeby nie upaść postawiłam krok w jego stronę. Cooper się uśmiechnął i dalej mocno trzymał mnie za rękę. Złapałam za rękaw kurtki France dając jej znak że ma iść za mną. Szatynka to zrozumiała i zaczęła iść za mną jak mój cień.

- E Carmichael, gdzie ty się wybierasz? - głos Davis'a był nie przyjemny, a w tym samym czasie podniecający. Szybko wyrzuciłam te myśl z głowy i spojrzałam na przyjaciółkę. Na jej twarzy malowała się nie pewność i strach.

- Ona idzie ze mną. - powiedziałam głośno, a brunet na mnie spojrzał, z czymś dziwnym w oczach. - Rozumiesz? - chłopak dalej patrzył na mnie tym samym wzrokiem, jednak teraz było w nim widać coś pomiędzy rozbawieniem i zażenowaniem; nachyliłam się do niego i wyszeptałam do ucha. - Bierzesz dwie, albo żądną.

Cooper przez chwilę się zastanawiał nad sensem moich słów. Po chwili przewrócił oczami i ruszył przed siebie ciągle ciągnąc mnie za ramię, a ja przyjaciółkę za rękaw.

***

Stałam w kuchni pijąc drinka. Franceska stała w wejściu do owego pomieszczenia rozmawiając z jakimś chłopakiem, miał blond włosy i około sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Dokładnie obserwowałam każdy ruch przyjaciółki. France musiała poczuć, że ktoś ją obserwuje bo zaczeła rozglądać się wokół. Jej wzrok spoczął na mnie. Szatynka posłała mi wściekłe spojrzenie, przewróciłam oczami i wyszłam z kuchni.

Stanęłam w salonie opierając się o jedną ze ścian. Skanowałam ludzi którzy świetnie się bawili, w między czasie dalej popijając swojego drinka. W pewnym momencie mój wzrok spoczął na chłopaku, który również skanował mnie wzrokiem. Chłopak miał około metr siedemdziesiąt pięć wzrostu, zza kołnierza czarnej koszuli wystawał mu jakiś tatuaż, ale nie byłam w stanie dostrzec jego wzoru; jego czarne włosy opadały mu ma czoło częściowo zasłaniając niebieskie oczy, jedną rękę miał schowaną w czarnych cargo jeansach, a w drugiej trzymał butelkę piwa. Chłopak wyglądał mega ładnie. Zaglądałam chłopakowi w duszę, tak samo jak on mi. Brunet zaczął iść w moją stronę, w dalszym ciągu nie przerywając kontaktu wzrokowego. Stałam i cierpliwie czekałam aż przyjdzie.

Devil Hate. Devil #1  [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz