Wyszłam z pokoju dopiero pod wieczór, kiedy Harper wyszła do pracy na nockę. Przez cały czas, gdy siedziałam w pokoju rozmawiałam z Franceską. Zdziwiłam się jak zeszłam na dół, bo usłyszałam jak Mateo z kimś rozmawia; najpierw pomyślałam, że rozmawia z Harper i po prostu ona nie poszła do pracy, ale nasza matka nie ma męskiego głosu. Nie przejęłam się tym i weszłam do kuchni.
– Mateo nie wspominałeś, że masz towarzystwo. – zakpił jakiś brązowowłosy chłopak.
– Nicho to moja siostra idioto. – powiedział mój brat, patrząc na szatyna spod byka.
– Jeden chuj. – powiedział Nicho.
Zignorowałam to i poszłam do lodówki, żeby wyciągnąć z niej energetyka. Oczywiście, że nie mogłam ot tak wziąć tego, co chciałam, bo szatyn stanął tak abym nie mogła dostać się do lodówki.
– Nie przywitasz się? – zapytał.
– A wyglądam jakbym chciała się przywitać? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
– Vive kurwa mogła byś się zachowywać. – moje uszy dobiegł głos Mateo.
– Mogę, ale nie chce. – powiedziałam i posłałam mu ironiczny uśmiech.
– Chyba bardzo chcesz, żeby Harper dowiedziała się co dzisiaj odwaliłaś w szkole.
– A ty chyba bardzo chcesz znów mieć złamany nos. – powiedziałam do brata, po czym obróciłam się przodem do Nicho. – Przepraszam chciałabym wziąć coś z lodówki.
Chłopak jedynie delikatnie się uśmiechnął, ale nie zamierzał ruszać się z miejsca.
– Mam ci kurwa pomóc?! – powiedziałam trochę podniesionym głosem.
– Stary weź się lepiej przesuń. – znów głos Mateo – Ona trenowała boks i może ci zrobić krzywdę. – Nicho patrzył na Mateo z rozbawieniem w oczach. – A jak ma okres, to jest jeszcze gorsza. – dodał mój brat po chwili.
W oczach Nicho zobaczyłam coś pomiędzy strachem a stresem, ale posłusznie się odsunął. Spojrzałam na niego wzrokiem, który mówił „dzięki". Otworzyłam lodówkę i wzięłam ostatniego energetyka. Podeszłam do szafki, przy której stał jakiś brunet; miałam nadzieję, że też się przesunie, ale on stał nieruchomo. Cmoknęłam z irytacją i wycofałam się do mojego pokoju.
– Boże ci jego koledzy to jacyś głupi są. – zaczęłam swój monolog podczas ubierania się na wyprawę do sklepu. – Jacyś totalni idioci – wyszłam z pokoju i przeszłam do łazienki. – Ten cały Nicho to nawet ładny jest, w sumie ten brunet też.
Zeszłam na dół i krzyknęłam do Mateo.
– Eminem wychodzę. – usłyszałam śmiech Nicho i tego bruneta, i słyszałam też głos brata „cicho".
Nazywałam mojego brata Eminem, bo od dwóch lat regularnie ścina się na buzz cut i farbuje włosy na platynowy blond, mimo tego, że naturalnie mamy blond włosy.
– Gdzie? – spytał Mateo
– Do sklepu, chcesz coś?
– Gumki mi kup.
– Szykuje się fajna zabawa z kolegami. – powiedział pod nosem, po czym dodałam głośniej. – Przecież ty nie ruchasz.
Usłyszałam śmiech jego kolegów, ale zanim Mateo, cokolwiek powiedział wyszłam z domu. Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam piosenkę Star Shopping Lil Peep'a. Kocham tę piosenkę, a podczas tego spaceru w deszczowy wieczór dawała zajebisty vibe. Szłam przed siebie, myśląc, czy on na prawdę chce te gumki, czy tylko przed kolegami chciał się popisać. Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów, wyjęłam jednego i go odpaliłam. Dalsze kroki robiłam, rozkoszując się nikotyną w moich płucach. Nie jestem uzależniona albo tak sobie wmawiam, ale po prostu lubię uczucie rozchodzącej się nikotyny w moich płucach. To mnie relaksowało. Wyrzuciłam niedopałek papierosa na ziemię i przydeptałam butem. Weszłam do sklepu, wzięłam koszyk i poszłam w głąb. Weszłam do alejki ze słodyczami i wrzuciłam do koszyka prawie całą półkę. Wzięłam jeszcze kilka paczek podpasek i zapas energetyków; poszłam jeszcze po gumki, o które prosił Eminem.
– Dobry wieczór. Coś jeszcze podać?
– Dobry wieczór, Winstony niebieskie grube i dwie butelki Carlo Rossi poproszę.
– Dobrze poproszę dowodzik.
Wyjęłam z kieszeni dowód osobisty i podałam go ekspedientce. Nie miałam skończonych 21 lat, ale Michael Rossea był wybitnym prawnikiem znanym w całej Ameryce, więc miałam nadzieję że sprzeda mi alkohol i fajki. Robiłam tak w Californii i działało. Pani przez chwilę patrzyła na mój dowód po, czy powiedziała:
– Moje kondolencje Pani Vivian.
Posłałam jej smutny uśmiech, po czym ekspedientka oddała mi dowód.
– Siedemdziesiąt osiem dolarów dziewięćdziesiąt dziesięć centów.
– Kartą. – odpowiedziałam i chwilę później wyszłam ze sklepu.
CZYTASZ
Devil Hate. Devil #1 [18+]
RomancePo okrutnym morderstwie ojca 17-letniej Vivian Rossei, Vive wraz ze swoim 18-letnim bratem - Mateo i matką Harper przeprowadza się z Californii do Pensylwanii. Dziewczyna odnajduje się w nowej szkole, tak samo jak Mateo. Chłopak przyprowadza do domu...