Była pora lunchu więc udałam się na szkolną stołówkę w poszukiwaniu grupki moich dawnych znajomych. Weszłam do pomieszczenia i przeskanowałam je wzrokiem szukając ich. Dostrzegłam rudą czuprynę i wiedziałam, że to był Archie Evans. Chłopak który pokazał mi prawdziwą miłość. Archie siedział przy stoliku z resztą mojej starej paczki. Ubraną miał kurtkę szkolnej drużyny koszykarskiej, szarą bluzkę i czarne dresy. Skierowałam się w tamtą stronę. Usiadłam obok niego zarzucając jedną rękę na jego kark. Rudowłosy na chwilę zamarł w bezruchu; na jego twarzy malowało się zdezorientowanie, na twarzach reszty też. Chłopak skanował chwilę moją twarz, aż w końcu rozchylił lekko usta w zdziwieniu, a w jego oczach zabłysnęły iskierki. Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w mocnym uścisku. Odsunął się lekko i oparł swoje czoło na moim, a kiedy dostrzegłam, że jego usta składają się w dziubek odsunęłam się od niego. Nie odsunęłam się daleko, ale na wystarczająca odległość by wiedział, że nie chcę.
- Słońce co jest? - wyszeptał ze zmartwieniami w głosie. - Zawsze się tak witaliśmy.
- No właśnie, witaliśmy. - wyszeptałam odpowiedź.
- Więc co się stało, że nie chcesz się tak witać?
Zamilkłam. Chłopak szybko zorientował się co moje milczenie oznaczało. Odsunął się ode mnie i zajął się swoim posiłkiem.
- Vive, ale się zmieniłaś! - głos Jane obiegł moje uszy.
Jej czarne oczy skanowały moją sylwetkę, a proste jak druty włosy opadały na jej piersi. Jasną cerę miała rozświetloną, prosty nos i pełne usta. Biały golf kontrastował z głębokim ciemno-niebieskim kolorem jej włosów i z zielenią jej spodni.
- Nie do poznania! - dodała Emma.
Emma miała śniadą karnację, czarne jak węgiel kręcone włosy i niebieskie oczy tak jasne, że aż prawie białe. Ubrana była w szarą bluzę i niebieskie spodnie.
- Nie przesadzajcie. Zmieniłam tylko kolor włosów. - odpowiedziałam i przerzuciłam włosy na plecy.
Cztery dni temu pofarbowałam włosy na czerwony. Nie był to rażący w oczy kolor. Czerwień moich włosów przypominała kolor wiśni.
Spojrzałam na Archiego i dostrzegła jedynie pustkę w jego oczach. W tym momencie przypomniała mi się sytuacja w której prosił mnie bym obiecała mu, że z nikim nie będę się wiązać w poważniejszą relacje. Odpowiedziałam wtedy, że składam tylko obietnice których dotrzymam. Archie myślał, że dotrzymam obietnicy, a słowa które wtedy powiedziałam były sarkazmem.
Cameron siedzący po drugiej stronie stołu przesiadł się obok mnie i uściskał. Cameron miał zielone oczy, a jego złote loczki opadały mu na czoło. Na ramionach miał kurtkę drużyny; czarna koszulka opinała jego mięśnie na brzuchu, a szare dresy z nią kontrastowały.
Wtulałam głowę w klatkę piersiową Camerona i nagle poczułam wibrację telefonu. Wyciągnęłam go i zobaczyłam wiadomość od Taylora.
Travis: Cześć pequeño¹, jak tam?
Vive: Mała to jest twoja pała.
Zablokowałam telefon i kładąc go na blacie stołu spojrzałam na Camerona, który patrzył na mnie z uniesionymi brwiami. Uderzyłam go lekko w ramie śmiejąc się. Chłopak parsknął cicho, a ja wróciłam do słuchania monologu Emmy, do puki nie przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Podniosłam telefon ze stolika i weszłam w konwersację z Travisem.
Travis: No ty jakoś nie narzekasz ;)
Po przeczytaniu tej wiadomości poczułam jak moje policzki zaczynają parzyć. Uniosłam delikatnie głowę z nad komórki i zobaczyłam wzrok Jane, Emmy, Camerona i Archiego na sobie. Rudowłosy przysunął się bliżej mnie i spojrzał mi w telefon. Zobaczyłam kurwiki w jego oczach gdy przeczytał wiadomość. Cameron też wpatrywał się w mój telefon. Wystukałam odpowiedź na klawiaturze.
Vive: Ja pierdole Taylor. Chcesz coś konkretnego ode mnie?
Zablokowałam ekran telefonu i znów odłożyłam go na blacie. Czułam na sobie palące spojrzenia Archiego i Camerona. Siedziałam zgarbiona i pogrążona w myślach, z których wyrwał mnie przychodzący SMS.
Travis: Wyjdź przed szkołę.
Vive: Travis jestem w Californii jak byś zapomniał.
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
Travis: Wiem kochanie, nie zapomniałem, Po prostu wyjdź przed szkołę.
Westchnęłam i schowałam telefon do kieszeni. Omiotłam wzrokiem twarze wszystkich przy stole po czym wstałam.
- Będę już wracać. - oznajmiłam. - Miło było was zobaczyć po miesiącu.
Uśmiechnęłam się i odeszłam od stołu. Słyszałam za sobą wołanie Emmy i Jane, jednak zignorowałam je. Wyszłam ze stołówki i pokierowałam się do głównego wyjścia ze szkoły.
***
Postawiłam stopę na dworze, a zimowe powietrze musnęło moją twarz. Zatrzymałam się na dziedzińcu, blisko wejścia rozglądając się. W pewnym momencie zobaczyłam postać pod drzewem. Była wysoka i umięśniona; biodra miała wąskie, ramiona zaś szerokie. Chłopak. To był chłopak. Ubrane miał czarne szerokie spodnie, tego samego koloru idealnie przylegający longsleeve, czarną kominiarkę i czarne buty. Widać było tylko jego oczy.
Moja ręka automatycznie powędrowała do kieszeni płaszcza, w której czasami miałam broń białą. Osoba zaczęła sią zbliżać, a moja dłoń zacisnęła się na rękojeści noża. Chłopak przyśpieszył, prawie biegł; zaczęłam się cofać, jednak poczułam pod plecami ścianę. Mężczyzna stanął przede mną, jego jedna ręka wylądowała na ścianie obok mojej głowy, druga zacisnęła się na mojej krtani, nie mocno. Usłyszałam dziewczęcy pisk, gdy skierowałam głowę w stronę dźwięku zobaczyłam Emme, Jane, Camerona i Archiego. Serio kurwa.
Wyciągnęłam z kieszeni rękę, w której zaciskałem nóż który kilka sekund później przyciskami do krtani chłopaka. Usłyszałam jego basowy śmiech. Od razu go rozpoznałam. Odsunęłam lekko nóż od szyi chłopaka, a ten wyszeptał:
- Pequeño nie wiedziałem, że jesteś taka ostra.
- Wiele rzeczy o mnie nie wiesz. - odpowiedziałam. - Co tu robisz?
Chłopak mi nie odpowiedział tylko zdjął kominiarkę i wyrwał sobie mój pocałunek. Odwzajemniłam pieszczotę zapominając gdzie jestem i o tym, że moi starzy powiernicy na nas patrzą.
- Niespodzianka pequeño. - powiedział Travis opierając nasze czoła o siebie.
- To on? - usłyszałam jadowity syk Archiego. - To ten skurwiel mi cię zabrał? - niedowierzał.
Śmiech bruneta rozniósł się echem po dziedzińcu, a twarze niektórych osób skierowały się na nas.
- Coś cię śmieszy sukinsynie? - wycedził wkurwiony Evans.
- Tak, ty. - odpowiedział mu Taylor i spojrzał na mnie z rozbawieniem, ja zaś wpatrywałam się w niego z chęcią mordu.
Archie ruszył na Travisa z pięściami, Emma i Jane wydały z siebie strasznie głośny pisk, a Cameron opierał się o ścianę i palił papierosa. Znałam umiejętności w biciu się Evansa, umiejętności Travisa jeszcze nie miałam okazji poznać. Podeszłam do Camerona i wyrwałam mu papierosa z ust i sama dokończyłam używkę. Gdy widziałam, że Travis dosiadł Archiego postanowiłam przerwać ich bójkę. Podeszłam do nich i gdy chciałam ich rozdzielić poczułam szarpnięcie. Upadłam na tyłek, a kiedy uniosłam wzrok nie dowierzałam własnym oczom.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
pequeño - (z hiszp.) mała (przyp. tłum.).
CZYTASZ
Devil Hate. Devil #1 [18+]
RomancePo okrutnym morderstwie ojca 17-letniej Vivian Rossei, Vive wraz ze swoim 18-letnim bratem - Mateo i matką Harper przeprowadza się z Californii do Pensylwanii. Dziewczyna odnajduje się w nowej szkole, tak samo jak Mateo. Chłopak przyprowadza do domu...