Rozdział 17

258 18 2
                                    

POV: Kylie 

Leżałam na kanapie w salonie, oglądając serial na netflixie. Od kilku minut strasznie bolała mnie głowa. Wzięłam tabletkę, ale to nie pomogło. Powiedziałabym, że wręcz pogorszyło mój stan. A jakby tego było mało w głowie mi się kręciło i brzuch mnie bolał. 

- Frederico, kiedy będzie Nicholas? - spytałam, czekając na niego od dobrej godziny. Mężczyzna nie odpowiedział tylko pisał z kimś na telefonie. Chwyciłam za pierwszą lepszą poduszkę oraz rzuciłam nią w bruneta. 

- Yy co? - przekręciłam oczami. 

- Kiedy Nicholas wróci? - powtórzyłam pytanie. Niebiesko-brązowooki wzruszył ramionami. Zrobiłam duże oczy oraz zmarszczyłam czoło. - Jesteś jego przyjacielem i nie wiesz kiedy będzie? - drążyłam. Malcolm mi się przyglądał, ale w milczeniu. 

Sięgnęłam po telefon oraz wybrałam numer do Nicholas. Przyłożyłam telefon do ucha. Ale Whisker nie odebrał. 

- Przepraszamy, telefon jest poza zasięgiem...- zmarszczyłam czoło nie rozumiejąc. Spróbowałam jeszcze raz, ale to na marne, bo usłyszałam to samo. Rzuciłam telefon na kanapę. Złapałam się za brzuch, który mnie dziwnie zabolał w miejscu mojej blizny. 

- Kylie! - krzyknął Frederico. Dał mi swoją dłoń, a ja ją chwyciłam. Podał mi szklankę z wodą. Wzięłam ją, a następnie upiłam z niej dwa duże łyki. - Już lepiej? - zapytał. Pokiwałam potwierdzająco głową. 

- Naprawdę nie wiesz gdzie jest Nicholas? - dopytywałam, nie odpuszczając. Brunet wziął głęboki oddech, a po chwili się uśmiechnął. Uklęknął przy mnie. 

- Nie dajesz za wygraną, co? - skinęłam przecząco głową. - Wiem gdzie on jest. Ale nie mogę Ci powiedzieć. Nie wiem jak zareaguje twój organizm na tą informację, a poza tym przed chwilą omal nie zemdlałaś - oznajmił. Przekręciłam oczami. Odłożyłam szklankę na stolik. 

- Mów gdzie jest Nicholas - rozkazałam. Mężczyzna nadal był na nie. Skinęłam więc twierdząco głową. Chwyciłam za telefon. 

- Do kogo dzwonisz? - spytał, marszcząco brwi. 

- Do jego mamy - burknęłam. Niebiesko-brązowooki wyrwał mi telefon i się rozłączył. - Co ty robisz?! - krzyknęłam, chcąc wyrwać mu mój telefon. Ale ten schował go do kieszeni. 

- Powiem Ci gdzie on jest, nawet zawiozę. Lecz wpierw się uspokój - zaproponował. Usiadłam się na kanapie. Zrobiłam kilka wdechów i wydechów, by się uspokoić, jak powiedział. Spojrzałam na niego. - Nicholas jest w szpitalu - oznajmił. Pokręciłam przecząco głową, nie chcąc w to wierzyć. 

- Czemu kłamiesz? - moje oczy stały się szklane. 

- Nie kłamie - przyznał. - Nicholas leży w szpitalu - powtórzył. Lecz do mnie nadal nie dochodziła ta informacja. Mój Nicholas jest na to za silny. On nie potrzebuje szpitali, jemu nic nie jest. To oni wymyślają. - Dostał dwie rany kłute nożem - wyjaśnił. Z moich oczu spłynęły łzy. Od razu je wytarłam. 

- Wkręcacie mnie - szepnęłam. Podeszłam do okna i spojrzałam na zachód słońca. Malcolm stanął obok mnie. 

- Nikt Cię nie wkręca, Kylie - zaprzeczył. - Nicholas stracił dużo krwi przez te rany. A żeby było gorzej na końcu sam zaczął nią pluć - wyszeptał. Odwróciłam do niego głowę oraz spojrzałam mu w oczy. 

Nie kłamał...

Mówił prawdę. Jego oczy mówiły same za siebie. Nicholas leży w szpitalu. Stracił dużo krwi. Bóg jeden wie czy przeżyje. Jeśli w ogóle nadal żyje. 

I want to love you #2 [18+] (W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz