Przez kolejne dni w akademii wszystko jakoś się układało. Widziałam, że Letycja jest zła, bo Albert rozmawiał ze mną, a nie z nią.
Mój wujek zaproponował dzieciom, by poszły nad rzekę, nas również przekonywał.
Razem z moim przyjacielem zgodziliśmy się i poszliśmy za gromadką dzieci.
Dzieci przesuwały chmury i bawiły się wyobraźnią. Jak za czasów gdy uczyliśmy się w akademii.
Usiadłam na pomoście i patrzyłam w wodę.
Nagle z prawej strony usiadł obok mnie Albert, a chwilę później, z lewej strony Kornel.
-O co wam znowu chodzi?
-Przyszlismy razem z tobą popatrzeć na wodę.
-To popatrzcie sobie na wodę beze mnie.-powiedziałam i odeszłam. Chciałam pobyć sama, poukładać sobie odpowiednio to wszystko.
Chciałam usiąść pod drzewem, w cieniu, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę.Letycja.
-Potrzebujesz czegoś?
-Ciii...chodź.
Dziewczyna wciąż mnie ciągnęła, jakby myślała, że jej ucieknę.
W końcu dotarłyśmy do wyznaczonego przez nią miejsca.
-Czego chc...-nie zdążyłam dokończyć, bo ta przerwała mi wściekle.
-Odczep się od Alberta!...
-Co zrobisz jeśli nie posłucham się twojej "rady"?
-Pożałujesz...
Zaczęłam iść w kierunku wyjścia z lasu.
-Gdzie idziesz? Nie skończyłam!
-Nie obchodzi mnie czy skończyłaś, idę stąd.
Gdy wyszłam zza drzew zobaczyłam, że dzieci się
zbierają. Przyspieszyłam kroku i dogoniłam chłopaków.
-Ada...coś się stało?-miałam ciarki na plecach, nie wiem dlaczego. Czułam, że ona z tym nie skończy, to było bardzo dziwne uczucie. Musieli to zauważyć.
-Nic...
Poszłam szybszym krokiem w stronę akademii, wyprzedziłam nawet gromadkę dzieci idącą za panem kleksa.
Weszłam do sypialni, musiałam poprawić poprawic włosy, na moje nieszczęście gumka pękła.
Szukałam innej kilka minut, a miałam wrażenie, że mijaly godziny. W końcu zdecydowałam pójść do łazienki, może dziewczyny z akademii mają jakieś gumki w zapasie? Miałam właśnie otworzyć drzwi gdy poczułam że ktoś ciągnie mnie za nadgarstek.
Czy ona nie ma co robić? To była znowu Letycja.
-Chodź tu!-pociągnela mnie mocniej, tak, że prawie skręcila mi rękę.
-Ała, to boli...
-Nie ociągaj się.-byla nadwyraz szczęśliwa, zwyczajnie się jej bałam.
-Nie posłuchałaś...-mowiac to rzuciła mną o ścianę.Bolało.-to się źle dla ciebie skończy...
-Co ty możesz zrobić?...
-Dużo więcej niż myślisz...
-Jesteś ciekawa co.-prychbęłam. Miałam jej serdecznie dość.
Wtedy z torby wyciągnęła...nóż kuchenny...z nią było coś nie tak...
-Wlaśnie dowiadujesz się co potrafię zrobić...-spuściła głowe w doł.-nie będzie ciebie, nie będzie problemu.
Powoli podniosłam się z podłogi, i pobiegłam w kierunku biblioteki.
Letycja biegła za mną.
-Proszę, muszę zdążyć...-szeptałam do siebie.
Schowałam się za ostatnim regalem z książkami.
Wtedy ona tam weszła do pokoju...
-Ada, nie chcesz spędzać ze mną czasu? Będzie mi przykro...-zaczęła glośniej oddychać.-bedzie mi bardzo przykro...-powtórzyła.
Wybiegłam zza regału, ona niestety to zauważyła.
-Nigdzie nie pójdziesz...
Wtedy do biblioteki wszedł Albert, a Letycja szybko wsadziła mi nóż w rękę.
Podbiegła do chłopaka i mocno się w niego wtuliła, wcześniej musiała zrobić sobie rany nożem, miała ich pełno na rękach.
-Albert...-płakała.-ona chciała mi coś zrobić.-nje wierzyłam...ona chciała wrobić mnie w próbę morderstwa...
-Spokojnie, Letycja...uspokuj się, wszystko dobrze...-on...on był po jej stronie?...nie, to nie mogła być prawda...-Ada, ona mówi prawdę?...
-Nie...oczywiście, że nie!
-Ona kłamie!...mówiła, że stoję jej na drodze do ciebie...i że nigdy nie powinno mnie tu być, bo nie mam talentu...-znowu zaczęła płakać...ona brzmiała naprawdę przekonująco...ale to nie była prawda!
-Nie wiedziałem, że taka jesteś, to było okropne!...chciałaś ja zabić! rozumiesz?!-on był po jej stronie...straciłam go...
-Albert...to nie prawda...wierzysz jej?...-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Tak.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello💞
Jutro kolejny rozdział!🫧
Smutny rozdział😭
Dziękuję za wszystkie głosy i wyświetlenia🦋🤍
CZYTASZ
Co wydarzyło się później?
FantasíaAda właśnie otworzyła drzwi ,po tym jak skończyła się jej impreza urodzinowa.zobaczyla tam pewnego gościa...jakie czekają ją przygody?