-Co ja teraz zrobię?...-powtórzyłam do siebie ze łzami w oczach. Nie wiedziałam czy mam zacząć szukać drogi powrótnej, czy może szukać pomocy.
-Pomocy!-krzyknęłam z całej siły.
Niczego jednak nie usłyszałam. Oparłam się o pień drzewa i zsunęłam się po nim.
-Nie jesteś tu sama...-usłyszalam głos za sobą.
Odrazu wstałam i się rozejrzałam.
-Czy...czy ktoś tu jest?-tym razem nic nie usłyszałam, może mi się przesłyszało?
-Jestem tu...-znowu usłyszałam ten głos, w oko pewnym momencie pomyślałam że może mam jakieś omamy...
Zaczęłam rozglądać się dookoła.
-Czy ktoś tu jest?...-powtórzyłam, lecz i tym razem nikt mi nie odpowiedział.-zapytam jeszcze raz...czy ktoś tu jest?
Otaczała mnie głucha cisza, nie było słychać nic oprócz odgłosów powiewających na wietrze liści.
Położyłam się na ziemi i skulilam nogi, ze zmęczenia zasnęłam.
Nie wiem ile czasu spałam, ale gdy się obudziłam, byłam w zupełnie innym miejscu.
Był to jakby szałas? Odrazu się podniosłam i rozejrzałam się po miejscu.
-Tu nic ci nie grozi...-usłyszalam ten sam głos, który mówił do kilka godzin temu.
-A co miałoby mi grozić?...-zapytałam, może te istoty widziały coś czego ja nie widziałam?
-Może ten dziwny naukowiec który Szweda się po lesie...wyglądał bardzo dziwnie...
-Jaki nauko...-o nie...o nie, o nie, o nie! to był pewnie wynalazca Alberta...co jeśli on zrobi coś dzieciom z akademii? Albo gorzej...Albertowi...-tak właściwie...kim jesteś?...lub jesteście?
-Jesteśmy duchami tego lasu...dobrym pomagamy, złych...odsyłamy.
-Gdzie odsyłacie?
-To skomplikowane...dziwnie się zachowujesz odkąd powiedziałam ci o tym naukowcu, coś się stało? Wiesz kto to jest?
-Więc...niestety wiem...-Byłam przerażona, musiałam szybko wydostać się z tego lasu i wrócić do akademii.
-Dlaczego niestety? Czy on zrobił coś złego?
-Coś...bardzo złego...-zanim postać zdążyła coś powiedzieć dodałam.-musze się stąd jak najszybciej wydostać!
-Dlaczego? Jesteś taka mała i...
-Potrzebuje stąd wyjść.Teraz.
Istota kazała mi iść za sobą, i zaprowadziła mnie do wyjścia z lasu.
-Pamiętaj...ty byłaś tą dobrą.-wysoka postać schyliła się i ucałowała mnie w czoło, podając mi przy tym bransoletkę zrobiona z stokrotek.-proszę, gdy będziesz potrzebowała pomocy, oberwij płatki stokrotek.
-Dziekuję, że mi pomogłaś.-powiedziałam i pobiegłam w stronę akademii.
Byłam już na dziedzińcu, kiedy nagle ktoś mnie zatrzymał.
-Gdzie ci się tak spieszy?-byl to Kornel, co on tu robił?
-Kornel, to nie czas na rozmowę...
-To właśnie jest czas na rozmowę.
Mocno złapał mnie za rękę i przycisnął do kamiennej ściany.
-Puść mnie!-próbowałam się mu wyrwać, ale trzymał mnie bardzo mocno.
Kiwnęłam go noga w brzuch, a ten mnie puścił i odsunął się.
Odrazu pobiegłam szukać Alberta.
-Albert!-krzyczalam i biegałam po całej akademii jak szalona.
-Hej, tu jestem.
Podbiegłam do niego i go przytuliłam.
-Albert...on tu idzie...
-Spokojnie, co się stało? Kto idzie?
-Twoj...wynalazca...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!✨
Kolejny rozdział powinien być jutro💞
Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze🫶
![](https://img.wattpad.com/cover/362508609-288-k407048.jpg)
CZYTASZ
Co wydarzyło się później?
FantasíaAda właśnie otworzyła drzwi ,po tym jak skończyła się jej impreza urodzinowa.zobaczyla tam pewnego gościa...jakie czekają ją przygody?