-Co?...-było po nim widać że jest zestresowany, z resztą nie mniej niż ja.
-Tak...jakby to nazwać...duchy go widziały...
-Jakie duchy?
-Z lasu, one pomogły mi się z niego wydostać.
Trwaliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, dopóki Albert się nie odezwał.
-Tak właściwie, co tam robiłaś?
-Nie wiem czy powinnam ci mówić...-nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo chłopak mi przerwał.
-Powinnaś.
-To...Kornel mnie tam zabrał...a raczej ja jego...chciałam porozmawiać...ale on mnie popchnął i...dalej nie wiem coś się stało, oprócz tego że trafiłam w ręce tych duchów.
-Gdzie on jest!?
-Spokojnie, Albert nic się nie stało...
-Nic?! Dla ciebie to jest nic?! Przecież mogłaś tam umrzeć!-krzyknal mi prosto w twarz.
Pojedyncza łza spłynęła po moim poliku.
Nie lubiłam gdy krzyczał i na szczęście robil to bardzo rzadko. Chłopak zauważył tą jedną ch0lerną łzę.
-Przepraszam...ale pamiętaj, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza i nie przeżył bym, gdyby coś ci się stało...
Kiwnęłam głową i nagle przypomniało mi się, że przecież Golarz Filip może zjawić się tu w każdej chwili.
-Albert! Zapomniałam, przecież twój wynalazca może pojawić się tu w każdej chwili!
-Masz rację, musimy znaleźć wszystkie dzieci.
Razem z moim przyjacielem pobiegliśmy szukać dzieci, kiedy zdążylo się to...
On tu był...on już tu był...
-Albert...on już tu jest...musimy się ukryć.-strasznie się bałam, wiedziałam, że panikuje, ale próbowałam to ukryć chociaż na chwilę.
-Słuchajcie! dobierzcie się w pary i poszukajcie kryjówek... już za późno na ucieczkę...-słyszalam rozłącz w jego głosie, tak jakby to była jego wina.-a ty chodź ze mną.
Albert wziął mnie za rękę i pobiegliśmy do biblioteki.
-Ciii...-szepnal do mnie Albert wychylając głowę zza regału.
-Co jeśli któremuś z dzieciaków coś się stanie?
-Nie wiem co wtedy zrobimy...a tak w ogóle gdzie jest pan Kleks?
-Nie wiem...nie wiedziałam go od czasu gdy się z nim pokłóciłam...
Na chwilę zapadła głucha cisza. W końcu postanowiłam się odezwać.
-Może pójdziemy do piwnicy, tam będzie bezpieczniej.
-Ale...
-Albert, wiem co mówię, chodźmy tam.
Jak najciszej się dało, poszliśmy w stronę wejścia do piwnicy.
Gdy weszliśmy do ciemnego pomieszczenie, pociągnęłam chłopaka za rękę.
-Tym razem schowajmy się głębiej.
Razem weszliśmy za kartony które leżały niedaleko ściany.
Po kilku minutach zaczęliśmy rozmawiać.
Odezwałam się znowu pierwsza, miałam tego trochę dosyć, ale musiałam jakoś wytrzymać.
-Pamiętasz jak...
-Ada, musimy o tym rozmawiać?-odpowiedzial zanim zdążyłam w ogóle coś powiedzieć.
-Masz jakiś inny, choć trochę ciekawszy temat od tego?
-Jest dużo ciekawych tematów, na przykład...
-Na przykład to o czym rozmawialiśmy tu kilkanaście dni temu.
Widziałam po jego wyraźnej minie, że szczerze nie chcę o tym rozmawiać.
-Nie, to nie jest ciekawe...
-Po prostu powiedz kto ci się podoba!-krzyknęłam odrobinę za głośno.
-Yyy...-byl bardzo zmieszany, widziałam, że potrzebował chwili do namysłu.
-Tak właściwie to...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello!❤️🩹
Jutro zapewne nie będzie rozdziału🥲
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał💕
Dziękuję za wszystkie komentarze i głosy⭐
Dobranoc🫰🛌🏽
![](https://img.wattpad.com/cover/362508609-288-k407048.jpg)
CZYTASZ
Co wydarzyło się później?
FantasíaAda właśnie otworzyła drzwi ,po tym jak skończyła się jej impreza urodzinowa.zobaczyla tam pewnego gościa...jakie czekają ją przygody?