Rozsiadłem się na kanapie Dumbledore'a, ze zmęczeniem wpatrując się w kartki na jego biurku. Dyrektor rozmawiał z aurorami, mi kazał zaczekać. Do pomieszczenia weszli Hermiona i Ron, oboje z zdezorientowanym wyrazem twarzy. Usiedli po obu moich stronach.
- Profesor Dumbledore kazał nam z tobą porozmawiać. Wszystko w porządku? Gdzie Harry? - pociągnąłem nosem i opowiedziałem im skróconą wersję zdarzenia. Oczy Rona zamgliły się, gdy usłyszał o śmierci Syriusza, a gryfonka zaczęła cicho szlochać. Przytuliła mnie, słysząc o zniknięciu Harry'ego.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że żaden z aurorów z którymi rozmawiałem, nie znał zaklęcia którego użył Harry. - mruknąłem jeszcze, nie chcąc siedzieć w niezręcznej ciszy. Miona podniosła głowę.
- Zaklęcia? - miała zbyt poważny wyraz twarzy, by było to coś dobrego. Przełknąłem ślinę.
- On.. ty coś wiesz, prawda? - zmierzyłem ją wzrokiem, a gryfonka wstała.
- Jakiego zaklęcia użył? - Ron złapał ją za rękę, zanim zaczęła krążyć po pokoju. Usiadła obok rudzielca.
- Summa..
- Inunis. Kurwa! Mamy przejebane! - znów wstała.
- O co chodzi? - zapytał Ron, a Hermiona stanęła prosto, zapatrzyła się w półkę i zaczęła recytować. Zazdrościłem jej pamięci.
- Summa Inunis, zaklęcie przenoszące do najdalszego miejsca na świecie, gdzie nie istnieje czas, magia, światło, ani grawitacja. Wymyślone w Starożytnym Rzymie, zakazane dla każdej żyjącej istoty. - spojrzała na nas z przerażeniem. - Da się tam dotrzeć, lecz nie da się wrócić. To samobójstwo! - zacisnąłem usta. Więc Harry był gdzieś z Voldemortem (czyt. mordercą) SAM NA SAM, w miejscu, z którego nie da się uciec? I jeszcze nie mógł się bronić, bo nie mógł używać magii?
- O japierdole, naprawdę mamy przesrane.. - mruknął Ron, wpatrując się w podłogę. Hermiona otarła łzy.
- Znaleźliśmy to zaklęcie z Harrym na czwartym roku w dziale zakazanym. Ta książka dalej tam jest, jeśli nie została wyrzucona. Musimy ją znaleźć, jestem pewna, że możemy choć trochę mu pomóc...
Skrzywiłem się, słuchając, jak dziewczyna wypełnia swoje myśli nadzieją. Ron uśmiechnął się i rzucił mi zmartwione spojrzenie. Wyglądało na to, że nie byłem sam. On też nie wierzył, że damy radę uratować Harry'ego.
Odrzuciłem pesymistyczne myśli na bok i pokiwałem głową.- Możemy spróbować. - powiedział Ron.
***
Był środek tygodnia, więc w porze lekcyjnej biblioteka była pusta. Przemknęliśmy niezauważeni pod wzrokiem Pince i ruszyliśmy do miejsca, w którym Hermiona znalazła książkę. Szukaliśmy jej pod literką "P", bo tylko tyle pamiętała gryfonka. Zatrzymałem palec na granatowej, starej, rozpadającej się księdze. Wyciągnąłem ją delikatnie i spojrzałem na tytuł.
- "Podróżnik po wszechświatach?" - szepnąłem, a ona pokiwała głową. Usiedliśmy w kącie i zaczęliśmy przekartkowywać strony. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy Ron zauważył nazwę zaklęcia. Pochwalony przez Hermionę, puszył się ściśnięty między dziewczyną a ścianą. Przeczytaliśmy rozdział, w którym nie znaleźliśmy nic przydatnego.
- Czekajcie. Harry nie może używać magii, ale to oznacza, że Voldemort też nie może jej użyć. Jest bezsilny! - zauważyła Hermiona po chwilii.
- Może dalej używać pięści. - mruknął Ron, niszcząc moje kiełki nadzieji. Westchnąłem i zacząłem czytać od początku. Podkuliłem nogi pod siebie, cały czas próbując znaleźć to jedno słowo mówiące "Sev, nie martw się, Harry może wrócić bezpiecznie do domu", jednak jedyne co wyczytałem, to to, że prawdopodobnie Harry i Voldemort poumierają, jeśli nie z głodu, to pozabijają się nazwajem. Schowałem książkę do plecaka.
CZYTASZ
Śpiączka // Snarry
DragosteSeverus podczas jego czternastych urodzin zapada w magiczną śpiączkę, podczas której nie zestarzał się nawet o dzień. Przespał 20 lat, a w Hogwarcie ludzie dalej szaleją za Potterem. Nie chcąc się narażać, chłopak stara się spokojnie skończyć szkołę...