9. Czasu nie cofniesz.

197 5 2
                                    

Siedzimy przy stole, Mia, Hay, Rosi i Charlie cały czas rozmawiają o głupotach i się śmieją, ja i Nikita siedzimy cicho i od czasu do czasu ktoś z nas się śmieje. Spojrzałam kontem oka na stolik w którym siedział ojciec, jego wzrok był skupiony na jednej osobie z mojego stolika - na Nikicie. Westchnęłam cicho i zaczęłam wysłuchiwać rozmów moich znajomych.

- w ogóle.. ostatnio ten Toby, nie wiem jak miał na nazwisko, dzwonił do mnie czy mam kontakt z Cassie no to ja mu mówię że nie a on że ją kocha no i po chwili jakaś baba zabrała mu telefon i zapytała kim jestem bo że ona jest jego dziewczyną i ja jej odpowiedziałam że ten sukinkot kocha moją przyjaciółkę a ona zaczęła się na niego wydzierać że z nim zrywa po czym zaczęła się pakować. - powiedziała Mia przez śmiech.

Sama zaczęłam się śmiać. Żałosne, cały Toby jest żałosny.

- no to co? - zapytał Hay z uśmiechem przecierając dłonie. - pijemy?

- pytasz dzika czy sra w lesie. - prychnęłam.

Hay wstał od stołu i pokierował się w stronę stolika z alkoholem. Wziął dwie butelki wina i sześć kieliszków po czym skierował się do naszego stolika. Uśmiechnął się jeszcze bardziej i nalał nam po kieliszku wina.

- wznieśmy tost za naszą kochaną Cassandre. - oznajmiła Mia.

Uśmiechnęłam się do niej po czym wznieśliśmy toast, wypiłam zawartość kieliszka jednym duszkiem.

- no widzę Cassie że masz głowę do picia. - Hay popatrzył na mnie z podziwem.

Zaśmiałam się cicho, a po chwili obok mnie pojawił się Olecsavian.

- mógłbym prosić moją kochaną siostrzyczkę do tańca? - zapytał z uśmiechem.

Kiwnęłam głową i podałam mu rękę, Charlie patrzyła na niego jak na obrazek. Nie pozwolę na to, kurwa. Weszliśmy na środek sali i zaczęliśmy tańczyć.

- co. - zaczął. - tam. - przybliżył się do mojego ucha. - robi. - oddalił się a kiedy znowu był blisko dokończył. - Ezarenov.

Przęknelam ślinę i popatrzyłam mu w oczy, blondyn piorunowal wzrokiem Nikitę.

- jak byłam w Chicago, Victor przyjaźnił się z Nikitą i tak się poznaliśmy. - szepnęłam kiedy mnie obracał.

- Ezarenovie są wrogami naszej rodziny, kochana siostrzyczko. - warknął.

Popatrzyłam mu w oczy i skinęłam głową, Olecs puścił mnie i udał się do stolika przy którym siedział ojciec, ja wróciłam do stolika moich przyjaciół.

- kochana Mio White chodź ze mną się przejść, prosze. - zwróciłam się do blondynki.

- chętnie, Cassandro. - zaśmiała się.

Wstała z krzesła i wyszliśmy z budynku, czułam na sobie wzrok wszystkich. Podziwiają moją zajebistość. Weszłyśmy do ogrodu pełnego kwiatów, na środku stała fontanna a obok był labirynt z krzaków. Zaczęłyśmy iść ścieżką z kamieni, zatrzymałyśmy się obok ławki. Usiadłam na niej a po mnie Mia.

- wiesz.. Olecs mi powiedział że Ezarenovie są wrogami naszej rodziny, no i wy się przyjaźnicie a ja z nim.. no nie, no i.. - podrapałam się po karku.

- rozumiem. - westchnęła.

- no i to jest najgorsze, Millsonowie mają tyle wrogów że nawet nie wiem już z kim mogę się przyjaźnić a kogo mam zabić. - zakryłam twarz rękami.

- spokojnie, Cass wszystko będzie dobrze. - Mia położyła rękę na moich plecach.

Popatrzyłam na nią i delikatnie się uśmiechnęłam, Mia wstała z ławki pod pretekstem pójścia do toalety. Siedziałam na ławce wpatrując się w niebo przede mną, kiedy ktoś koło mnie usiadł.

Ride With You [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz