- Ile do chuja trzeba ci powtarzać? - przejechał dłonią po swojej twarzy. - nie wolno ci wszystkiego. - gdyby spojrzenie mogło zabijać, byłabym już martwa.
- Bla bla bla...- patrzę na niego z politowaniem. - wkurwiasz mnie, wiesz? - chwytam kubek stojący na stole przede mną i wypijam zawartość.
- Cassandra.. - wzdycha. - nie mam do ciebie sił. Bądź poprostu gotowa o 18, możesz iść do pokoju. - wskazuje ręką na drzwi.
- Do zobaczenia, ojcze. - mówię i opuszczam pomieszczenie.
Idę do swojego pokoju z głową zwieszoną w dół, zastanawiam się ile rzeczy mogłabym zrobić zamiast siedzieć na jakiejś nudnej kolacji z współpracownikami ojca.
Po chuj będę się tam marnować. Muszę tam jechać tylko po to, aby ludzie wiedzieli, że Cassandra Millson jeszcze jest w tej rodzinie.
Ostatnio coraz rzadziej pojawiam się na spotkaniach rodzinnych, więc wypadałoby się chyba z raz pojawić, zanim znów wyjadę z miasta.
- Panienko? - z zamyślenia wyciąga mnie głos jednej z naszych sprzątaczek. Dziewczyna, jakoś w wieku 30 lat z jasnymi blond włosami wpatruje się we mnie jakby zaglądała mi do duszy.
Mijam ją, nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Przechodzę obok pokoju jednego z moich braci. Mam ich łącznie trzech, Alex'a, Olecs'a, i Josh'a.
Słyszę jakiś damski głos z pokoju Josh'a, przewracam oczami i idę dalej.
Nasz dom jest ogromny, więc jeżeli ktoś pierwszy raz tu jest, może się zgubić.
W końcu trafiam do mojego pokoju. Podchodzę do łóżka i z impetem rzucam się na nie. Patrzę na ścianę, gdzie wisi zegar wskazujący godzinę 17:10. Wyrobię się, mam czas.
Leżę jeszcze kilka minut w łóżku. Kiedy w końcu postanawiam wstać i zacząć się zbierać, jest godzina 17:22. Otwieram szafę, przede mną pojawia się nie mała kolekcja sukienek, mój wzrok od razu trafia na moją ukochaną czarną sukienkę.
Zwykła prosta czarna sukienka, prawie do ziemi z lekkim wycięciem na nogę i gołymi plecami.
Dobieram do tego czarne szpilki i robię makijaż.
Biorę torebkę i wkładam do niej telefon oraz jakiś błyszczyk.
Patrzę na moje odbicie w lustrze ostatni raz i wychodzę z pokoju. Na korytarzu spotykam Alexandra i razem idziemy do ojca.
Jest grubo po 18 kiedy dojeżdżamy na miejsce.
- Jak zwykle spóźnieni..- lamentuje lokaj kiedy w wchodzimy do restauracji.
- Niech pan podziękuję im. - mówi ojciec i pokazuje ręką na mnie i Alex'a.
Prycham pod nosem i patrzę na Josh'a, który posyła mi zirytowane spojrzenie. On wiecznie ma jakiś problem,od kiedy tylko z nami zamieszkał zawsze w domu jest zamieszanie.
- Dobrze, zapraszam państwo za mną. - wzdycha lokaj, na imię mu Greg chociaż mało osób to wie.
Greg podąża wzdłuż korytarza, a my idziemy za nim. Nagle wchodzimy do jakiegoś pokoju, wygląda jak jakiś mały przedsionek. Znajdują się tu cztery pary drzwi.
- tutaj. - Greg pokazuje jedne drzwi, a ojciec przechodzi przez nie praktycznie od razu.
Moi bracia wchodzą do pokoju a ja chwilę po nich. Rozglądam się po twarzach ludzi siedzących przy stole kiedy mój wzrok zatrzymuje się na jednej osobie.
Kurwa nie.
Nie.
Go tu nie ma.
- Dzień dobry. - wita się mój ojciec.
Patrzę na niego obojętnym wzrokiem, miejsca przy stole są podpisane. Szukam wzrokiem karteczki z moim imieniem, Olecs siedzi obok Alex'a i jakiejś czerwono włosej dziewczyny, Josh obok blondynki i dwóch brunetów, mój ojciec obok jakiejś brunetki i szatyna a moje miejsce jest obok... Niego.
Uśmiecham się niepewnie i zajmuje miejsce, brunetka siedzącą obok mojego ojca wstaje i zabiera głos.
- Dziękuję, że byliście w stanie przybyć na to spotkanie. - mówi. - jestem Isabell Ezarenov, prowadzę rosyjską mafię a wraz z waszym ojcem. - wskazuję ręką mnie i moich braci. - postanowiliśmy zawrzeć tak zwany sojusz. - kiwa głową do mojego ojca.
Czuję, jak robi mi się słabo. Mam z nim niby spędzać czas? Mam się zachowywać jakby tego kiedyś nie było?
- Przepraszam, trochę mi słabo, wyjdę na chwilkę zaraz wracam. - mówię i wstaje od stołu.
- Dobrze drogie dziecko, idź. - Isabell wzdycha a ja w kilka sekund wychodzę z sali.
Przemieszczam się po korytarzu, chcąc jak najszybciej z stamtąd wyjść.
Staje przed budynkiem, zastanawiam się co ze sobą zrobić. Na pewno tam nie wrócę. Patrzę na nasze auta, stojące kilka metrów przede mną. Moje porsche 911, bugatti Olecs'a i audi mojego ojca.
Postanawiam jechać gdzieś, gdzie nigdy nie powinno mnie być, a jednak bywałam tam często.
Wsiadam do auta i odpalam silnik, w kilka minut jestem na miejscu. Parkuję auto na moim stałym miejscu i wysiadam z samochodu.
Do moich uszu dociera głośna muzyka, zaczynam iść w stronę głównego miejsca docelowego, gdzie było więcej ludzi.
Po kilku minutach widzę moją przyjaciółkę z jakimś typem. Podchodzę do niej i uśmiecham się do nich.
- Cassie! - krzyczy i rzuca mi się na szyję. - nie sądziłam, że przyjedziesz! - całuje mnie w policzek.
- Też nie sądziłam, że tu będę, uciekłam z kolacji mojego ojca. - mówię i spoglądam na chłopaka za plecami Mii. - cześć, Cassandra jestem! - uśmiecham się do niego.
- Oliver. - chłopak odwzajemnia uśmiech.
- Chodźmy stąd. - proponuje Mia, na co i ja i Oliver kiwamy głowami.
Idziemy do garażów gdzie stoi BMW Mii. Dziewczyna siada na masce auta i zaczyna nam opowiadać o jakimś przeżyciu z jej życia. Ale ja nie mogę się skupić. Mój wzrok przykuwa tak dobrze znane mi czerwone porsche. Miał takie samo jak ja o tyle, że moje było czarne. Razem je wybieraliśmy.
- Musze iść do toalety. - oznajmiam i odchodzę od przyjaciółki i jej nowo poznanego znajomego.
Podchodzę do jego auta a on odsuwa jedną szybę.
- Śledzisz mnie? - pytam z uniesioną brwią.
- Może. - mówi i wzrusza ramionami.
- Ja pierdole, Nikita nie chce cię tu ani w moim życiu, więc wypierdalaj z mojego toru i wszystko będzie dobrze. - wzdycham.
- Jesteś taka głupia.. - uśmiecha się szyderczo. - jak ja wracam, to zostaje już na zawsze. - kręci głową. - malen'kaya kukla.. - zasuwa szybę i odjeżdża.
Malen'kaya kukla..
Jeszcze kurwa zobaczymy.
_____
Cześć.
Wiec rozdział pierwszy już po korekcie.
Jak się podoba?
Lepszy po korekcie ---->>
Czy przed ------>>
Widzimy się po korekcie rozdziału 2!
CZYTASZ
Ride With You [ ZAWIESZONE ]
RomanceTOM PIERWSZY SERII RIDE!! Nie wiedziała kim jest. Czasami była zwykłą, zagubioną dziewczynką, a kiedy słońce opadało gdzieś daleko za chmury, ujawniały się jej demony i osobowość, którą znała tylko ona. Do czasu, kiedy nie pojawił się on. Jej odwi...