12. Kolacja.

190 6 7
                                    

*Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, miłego czytania a notka pod rozdziałem*

Obudziło mnie szczekanie Senny'ego. Otworzyłam oczy, rozejrzałam się po pokoju ale zdałam sobie sprawę z tego, że kurwa przecież spałam na podłodze. Spróbowałam wstać ale moje plecy przeszył niewyobrażalny ból, syknęlam po czym znowu się położyłam. Wzięłam kilka głębokich wdechów i znowu spróbowałam wstać. Usiadłam, plecy niemiłosiernie mnie bolały. Przetarłam twarz dłonią, spojrzenie skierowałam w stronę łóżka na którym spał rozwalony Nikita.

W pokoju było ciemno jak w dupie, czyli jak zgaduje była noc. Spróbowałam wstać, trzymając ramę łóżka powoli wstałam. Kiedy stanęłam na równych nogach ruszyłam powoli przed siebie. Na komodzie obok łóżka leżał mój telefon, sama nie wiem kiedy go tam położyłam. Na ekranie była pokazana godzina 3:33, westchnęłam z wiedzą, że już nie usnę. Wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze dresy i bluzę w totalnie innym kolorze. Wyszłam z sypialni kierując się do łazienki, weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.

Mój wzrok powędrował na szafkę nad lustrem. Kurwa. Byłam czysta od prawie roku, już nawet przestałam liczyć ale wiem, że byłam z siebie dumna. Zacisnęłam usta w cienką linię i odwróciłam wzrok od szafki. Przebrałam się szybko i zrobiłam dwa warkocze. Miałam mnóstwo energi, co było dziwne o tej godzinie. Postanowiłam pójść na spacer z psem, może to trochę głupi pomysł i powinnam się bać, że ktoś mnie porwie ale to oni powinni się bać mnie. Wyszłam z łazienki w poszukiwaniu psa, bo bez niego nie wyjdę.

Weszłam do kuchni i rozejrzałam się za Senny'm. Dobermana nigdzie nie było. Rozejrzałam się jeszcze w salonie, na kanapie obok Ezry ktoś leżał a bardziej coś. Włączyłam latarkę w telefonie i dopiero teraz dostrzegłam mojego psa.

- kurwa, Senny. - szepnęłam.

Pies natychmiast się obudził i zaczął merdać ogonem. Wyszłam z salonu a pies powędrował za mną, znalazłam się w korytarzu gdzie ubrałam buty a po chwili wyszłam z mieszkania.

***

Szliśmy trochę, byliśmy już kawałek od mojej dzielnicy. Wpatrywałam się przed siebie, było około czwartej nad ranem. Światła samochodów ludzi jadących do pracy oświetlały mi drogę, a Senny szedł kilka metrów przede mną. Telefon zawibrował w kieszeni moich dresów, wyciągnęłam go i zobaczyłam, że dzwonił Oliver. Odebrałam.

- Cassie, śpisz? - zapytał.

- jest czwarta nad ranem a ty pytasz czy śpię? - westchnęłam. - nie, nie śpię, wracam ze spaceru z psem.

- czwarta nad ranem a ty byłaś na spacerze z psem!? - wydarł się do słuchawki. - ktoś mógł cię porwać, idiotko!

- spokojnie Oliver, umiem się obronić w razie czego. - zaśmiałam się.

- mhmm, już ci wierzę..- wziął głęboki wdech. - Nikita jest u ciebie w domu, co nie?

- no jest. - westchnęłam.

- ja Hay, twój brat i kilka przyjaciół twojego brata jedziemy grać w piłkę nożną, Nikita jedzie z nami? - spytał.

- macie po dwadzieścia pare lat i chcecie jechać grać w piłkę? No debile. - parsknęłam śmiechem.

- sport to zdrowie, idiotko! - wykrzyczał.

- ja mam wiedzieć czy pan hrabia Ezarenov, jedzie z wami grać w noge? Nie czytam mu w myślach. - wywróciłam oczami.

- zapytaj go jak wrócisz, pa pa kochana.- rozłączył się.

Spojrzałam na psa idącego przed mną.

Ride With You [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz