9. Zwrot Akcji

26 3 0
                                    

 Josh?

 -Co, ale... ale nie rozumiem...- Poczułam jak tracę siły w rękach, siekiera głośno upadła na cementową podłogę. Inni wydawali się też zdezorientowani tak jak ja.

 -Bardzo dobrze.- Josh chodził i śmiał się jak opętany.- Już wiecie, kto was tak urządził! Tyle przeszliście! I dobrze! Dobrze, dobrze, dobrze! Jakie to uczucie, co? Co?- Znowu stałam jak wryta. Nic do mnie nie dochodziło.- No jakie? Podobało wam się? Wasza dawka grozy? Poniżenia? Paniki? Wiecie już, jak mogły czuć się moje siostry rok temu? Wiecie czy nie? Ale zgadnijcie co? Nie było im dane się z tego pośmiać! Nie, nie, nie! Bo one przez was zginęły!- Chłopak mówił jakby znajdował się w jakiś transie. 

 ,,Bo one przez was zginęły!"

 To zdanie w mojej głowie odbijało się jak bumerang.

 Wydawało się coraz bliższe i coraz głośniejsze.

 ,,...one nie żyją"

 Nagle poczułam jakby na całym świecie zabrakło powietrza.

Wszystko widziałam i słyszałam jak za mgłą.

Chyba ktoś mnie wołał, ale nawet nie zdawałam sobie sprawy kto.

Moje nogi zrobiły się jak z waty. Łzy znowu poleciały mi po policzku.

Ból przeszywał całe moje ciało. Jakby ktoś próbował powydzierać mi wszystkie wnętrzności lub je podpalał.

Dlaczego Josh? Dlaczego zrobiła to osoba, której ufałam bezgranicznie.

 -So?- Usłyszałam jak czyiś głos próbował się dobić do mnie. Brzmiał z nadludzkim spokojem.- So, weź głęboki oddech.- Próbowałam robić to co osoba mi mówiła, ale wychodziło mi tylko kaszlenie. Osoba wzięła moją twarz w dwie ręce, jedyne to co zobaczyłam to były niebieskie tęczówki.- Głęboki oddech.- Osoba za mgłą też brała głęboki oddech, pewnie by mi pomóc. Przymknęłam lekko oczy. Z każdym oddechem wychodziło mi coraz lepiej. Otworzyłam oczy.

 Przede mną była Sam. Obie znajdowałyśmy się na lodowatej podłodze. Tak byłam wdzięczna, że dziewczyna wybudziła mnie z tego stanu. 

 -Ciii...- Dziewczyna pociągnęła mnie bliżej siebie, widząc, że już wróciłam. Poprawiła mi jedno pasemko wystające z mojej kitki zza ucho i pogładziła po głowie. Ja nadal płakałam.

 -Mam nadzieję, że doceniliście moje małe widowisko. Dopiąłem każdy szczegół! Wykorzystałem każdą okazję! Cudownie było wywoływać w was panikę. Tak łatwo, jak ślinotok u psa! I jeszcze te flaki! Festiwal flaków i juchy! Spreparowane ciała, piły! Jakie to gówno było drogie. I zero bubli! Szkoda, że nie widzieliście swoich min. Zawsze się wywyższacie, a dziś błagacie i sracie w gacie!-  Chłopak był w takim stanie, że nawet nie zauważył co się ze mną dzieje. Jakbym była niewidzialna. Czułam jakbym w ogóle go nie znała.

 -Josh... Zostawiłeś całą masę śladów. Prawie od razu wiedziałam, że to ty.- Odezwała się dziewczyna obok mnie. Chwila, racja. Gdy wchodziliśmy do budynku od wyciągu, była tam kamera pokazująca wnętrze schroniska. Katalog z zaznaczoną lampą do projektorów. Dziwna radość Josha na nasz przyjazd. Jego przyznanie się do braku leków. Mimo wszystkich tych wskazówek nie domyśliłam wcześniej.

Until Dawn - Czyli Historia O Tym Jak Przeżyłam KoszmarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz