Rozdział 3 - Gabriel Davis

670 49 31
                                    

— Zaczekaj! — krzyknęła Victoria, biegnąc w stronę nieznajomego chłopaka. — Wypadł ci podczas biegu.

Chłopak spojrzał na jej dłoń, na której błyszczał się zegarek marki ROLEX z widocznymi inicjałami T.M.
Wydawał się autentycznie przejęty tym, że mógł podczas biegania zgubić rzecz, która znajdowała się obecnie w posiadaniu Victorii.

Dziewczyna wcale nie była tym faktem zdziwiona, koszt zegarka mógł pokryć wszelkie jej zachcianki na co najmniej kilka lat, nie musiałaby martwić się o uzupełnianie zapasów farbek, które zawsze kończyły się szybciej niż tego chciała.

— Dzięki, gdybyś nie podbiegła, zorientowałbym się dopiero w domu i musiałbym przeszukać całe miasto w jego poszukiwaniu.

— Byłoby ciężko, zwłaszcza że niedługo się ściemni — zauważyła Victoria, uśmiechając się do nieznajomego. — Victoria.

Nie wiedziała, co ją podkusiło, aby się przedstawiać, ale chłopak wydawał się sympatyczny, a jej przeczucie praktycznie nigdy się nie myliło.

— Timothy — przedstawił się poprawiając na swoim nadgarstku zegarek, który podała mu dziewczyna. — Niedaleko jest klub, w którym podają niezłe drinki. Wpadniesz? Ja stawiam.

Chłopak odwrócił się za siebie w kierunku jedynego klubu w okolicy.

Klub Demeter należał do jednej z najbogatszych rodzin w mieście. Oczy Victorii zalśniły na myśl wejścia do tak luksusowego klubu, jednak prędko została sprowadzona do porządku.

— Nie ma opcji — stwierdziła Victoria, znacząco wskazując na swój ubiór, który składał się z przylegających legginsów oraz białej bluzki oversize.

Timothy natomiast ubrany był w czarny dres, który wyglądał na taki zdecydowanie wyższej półki. Sam chłopak miał znacznie uwydatnioną linię żuchwy oraz delikatny zarost, który nie mógł mieć więcej niż tygodnia. Jego stalowe oczy uważnie przyjrzały się jej sylwetce.

Wzrokiem dłużej zatrzymał się na bluzce, a raczej miejscu spod którego można było zauważyć jej dość pokaźny biust. Została obdarowana wyjątkowo hojnie przez matkę naturę - to musiała przyznać. Miało jednak to swoje znaczące minusy w przeszłości; pamiętała, jak w podstawówce często oskarżano ją o wypełnianie swojego stanika skarpetami.

Wtedy było to dla niej jak najgorszy wymiar kary, ponieważ nie chciano się wtedy z nią bawić – nawet rozmawiać, wszyscy uważali ją za oszustkę. Z czasem nabrała do tego dystansu i zaczęła się z tego śmiać.

Victoria powróciła jednak prędko do tematu, zauważając, jak chłopak wrócił spojrzeniem do jej orzechowych oczu, milcząc.

Każdy, kto chociaż usłyszał o klubie Demeter, wiedział o tym, że tylko osoby, które były upoważnione, mogły sobie pozwolić na wstęp.

Victoria była zbyt nijaka, aby dostać się do klubu i posmakować życia tych, którzy mogli już sobie na to pozwolić. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

Timothy spojrzał na nią rozbawiony.

— Wiesz, do kogo należy klub?

— Do Millerów?

— Timothy, nazywam się Timothy Miller.

OWOC ZAKAZANY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz