Rozdział 8 - Korepetycje

587 41 26
                                    

— Uważaj na siebie, słońce. — powiedziała zmartwiona Daniella, rodzicielka Victorii, wpatrując się w rezydencję, przed którą zaparkowała swój samochód.

— Będę, mamo. — zapewniła Victoria. Wyszła ostrożnie z samochodu. Zamknęła drzwi tak, aby nie zatrzasnąć przy tym wydostających się za każdym razem pasów.

Victoria była wdzięczna swojej rodzicielce, że przywiozła ją na korepetycje, ponieważ akurat miałaby po drodze coś do załatwienia.

Nie wyobrażała sobie przejażdżki sam na sam z Davisem. Na samą myśl przechodziły jej nieprzyjemne dreszcze.

Nacisnęła guzik, czekając, aż ktoś postanowi otworzyć jej drzwi. Czekała tak długo, że zaczęła zastanawiać się już, czy przypadkiem nie zadzwonić do mamy i poinformować ją, że Davis zapomniał o korepetycjach, ale wtedy, gdy wyjmowała już z kieszeni swojego płaszcza telefon, usłyszała otwierające się drzwi.

— Witaj, przepraszam, że tak długo to trwało. — drzwi otworzył jej zadyszany Davis, który otworzył przed nią drzwi na oścież. — Śmiało, wchodź.

Victoria uśmiechnęła się nieśmiało, przekraczając próg rezydencji Millerów. Zdjęła z siebie płaszcz, który przyjął od niej Davis, zawieszając go przy wejściu.

Victoria wymamrotała ciche podziękowanie, gdy do holu wpadł kot syjamski.

Dziewczyna wpatrzyła się w istotkę, która zaczęła tuptać nieufnie w jej stronę.

— To Mango. Śmiało, możesz ją pogłaskać, ale już tak łatwo się od niej nie odpędzisz. — ostrzegł ją Davis, kiedy Victoria schyliła się w stronę kota, który zanim dał jej się pogłaskać, obwąchał jej dłoń.

Sierść Mango była miękka, dłoń Victorii wręcz zatapiała się w gęstości włosków, które posiadał kot. Pieszczota dawana przez dziewczynę musiała urzec kota, który zaczął pomrukiwać, domagając się więcej poprzez przylgnięcie do Victorii.

— O tym właśnie mówiłem. — mężczyzna schylił się, aby również pogłaskać Mango, która wydawała się nie mieć nic przeciwko nowym pieszczotom.

Victoria uśmiechnęła się w stronę swojego nauczyciela, poważniejąc po chwili, gdy zauważyła, że ich kolana się ze sobą stykały. Byli zbyt blisko siebie, nie powinna była doprowadzać do takiej sytuacji.

Ostrożnie wstała, próbując opanować energiczne bicie swojego serca oraz czerwone wypieki na swojej twarzy.

Mężczyzna poszedł w ślad za nią po chwili, otrzepując swoje kolana. Wydawało się, że nie zauważył dziwnego zachowania dziewczyny.

Mango wybiegła z holu w stronę nieznanych dla Victorii drzwi, zostawiając ich dwójkę samych.

— Więc... — zaczął, ale po chwili odchrząknął, dodając. — Zaprowadzę cię do swojego gabinetu, tam zaczniemy pierwsze zajęcia.

Victoria nie wiedząc, co mogłaby odpowiedzieć, kiwnęła głową, szła za Davisem, wdychając zapach wody kolońskiej, która działała na nią odprężająco.

Wchodząc schodami w górę, uważnie pilnowała się pojedynczych schodków. Nie chciała dodawać sobie wstydu, spadając ze schodów przez to, że nieostrożnie szła za swoim nauczycielem.

Gdy Davis kolejny raz otworzył jej drzwi, aby mogła wejść pierwsza, rozejrzała się po gabinecie mężczyzny.

Był urządzony w minimalistycznym stylu; biurko, na przeciwko którego znajdowały się dwa fotele. Kanapa z drugiej strony pomieszczenia, nad którą widniał obraz przedstawiający Wierzbę Bijącą z "Harry'ego Pottera".

OWOC ZAKAZANY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz