Rozdział 10 - Ujawnienie

370 29 3
                                    

Timothy:
Masz czas? Nie zajmę ci go zbyt wiele. Mam twój zeszyt z korepetycji.

Victoria:
Jasne, szukałam go przez cały wieczór, a wystarczyło napisać do Davisa. Gdzie się spotkamy?

Timothy:
U ciebie, jeżeli oczywiście podasz mi swój adres, wiedźmo.

Victoria uśmiechnęła się do siebie i podając swój adres chłopakowi, postanowiła posprzątać w pokoju, w którym panował istny chaos.

Postanowiła wszystko wepchać do szafy, która była wystarczająco pojemna na górę ciuchów, którą przygotowała. Podeszła także do sztalugi, na której widniał jej niedokończony projekt, i ostrożnie wyjęła płótno, które chwilę później ukryła w szczelinie, którą opracowała dawno temu na ewentualność potrzeby ukrycia swoich projektów.

Słysząc dzwonek do drzwi, przeklęła soczyście, prosząc niebiosa, aby nie był to Timothy.

Jak można było się spodziewać niebiosa jej nie wysłuchały.

— Wybacz, nie spodziewałam się, że tak szybko przybędziesz — przyznała Victoria, otwierając drzwi przed Timothym, który uśmiechnął się do niej w odpowiedzi.

— Byłem akurat w pobliżu — oznajmił Timothy, wchodząc do domu.

— Victoria? Z kim rozmawiasz? — zapytała Daniella. — Och! Nie mówiłaś, że zamierzasz zaprosić kolegę.

— Mamo... — Victoria wymamrotała załamana, wywołując uśmiech u Timothy'ego.

— Miło mi panią poznać, pani Murphy, jestem Timothy Miller — przedstawił się, wyciągając dłoń w stronę kobiety, która rozpromieniła się, podając swoją.

— Uroczy młodzieniec — skomentowała jakby do siebie, ale jednak na tyle głośno, że Victoria się zarumieniła, a na twarzy Timothy'ego pojawił się przebiegły uśmieszek.

— Będziemy w moim pokoju — oznajmiła Victoria, łapiąc Timothy'ego za dłoń.

Pociągnęła go za sobą, a chłopak szedł bez oporu tam, gdzie go prowadziła. Gdy dotarli do pokoju, Victoria głośno wypuściła powietrze, a Timothy przyglądał się jej pokojowi z zainteresowaniem.

— Malujesz? — zapytał bez ogródek, patrząc na sztalugę w rogu jej pokoju.

— Czasami dla odstresowania robię jakieś malowidła, ale marna ze mnie artystka — odpowiedziała Victoria, trzymając zaciśniętą dłoń na klamce.

— Musisz coś wiedzieć, wiedźmo — oznajmił Timothy, patrząc uważnie na Victorię, gdy zamknęła za nim drzwi.

Dziewczyna obróciła się, aby spojrzeć na Timothy'ego, który z powagą wpatrywał się w jej oczy.

Zatrzymała się, zaniepokojona wyrazem jego twarzy.

— Powinnam się bać? — zapytała zmartwiona.

— Nie powinnaś się bać, ale... uważać na mojego wujka, Victoria — Timothy zwrócił się do niej po imieniu, co przeraziło dziewczynę.

— Jak to?

Victoria przypomniała sobie, jak nie było jej dane podsłuchać dalszej części rozmowy między Timothym a Rebeką i w ten sposób straciła cenne informacje.

— Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważała i unikała mojego wujka, przynajmniej starała się unikać — poprosił Timothy, podchodząc bliżej. — Obiecaj mi, wiedźmo.

— J-ja.. nic nie rozumiem, Timothy, o co chodzi, po co..?

— Po prostu mi zaufaj.

Victoria spojrzała w stalowe oczy Timothy'ego, który nawet nie drgnął, gdy ta zbliżyła się do niego na wyciągnięcie dłoni.

OWOC ZAKAZANY Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz