Ironia losu

429 38 16
                                    

Po krótszej chwili zdałem sobie sprawę, kto siedział na ławce. Ktoś kogo nie chciałem widzieć.
Pan ,,zawsze idealny" Fang.

Ominąłem go szerokim łukiem z nadzieją, że nie będę musiał z nim rozmawiać, ale niestety, usłyszałem jego głos.

- Edgar!! Hejka! - krzyknął.

Nie chciałem mu odpowiadać, gdy z nim rozmawiałem byłem zbyt nerwowy. Cholera, sam już nie wiem, o co mi chodzi. Chłopak jest wspaniały, chciałbym poznać go bliżej, a w dodatku wywołuje w moim brzuchu uczucie podekscytowania i euforycznego oczekiwania. Z drugiej strony, myślę, że cała ta jego dobroć to tylko gra. Przecież nie jest możliwe, żeby ten człowiek był tak szczęśliwy... Na pewno coś ukrywa!

- Hej Fang. - Powiedziałem niechętnie.

Poklepał wolny kawałek ławki obok siebie, sygnalizując że chce, bym usiadł obok niego. Nie chciałem z nim teraz rozmawiać, przerwał mi czas w samotności, ale nie miałem większego wyboru, w końcu chciałem wyglądać na milszego.

Po krótkiej chwili namyślenia zdjąłem słuchawki i usiadłem obok niego, lecz trzymałem dystans.

- To, co u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. - Powiedział sarkastycznie.

Westchnąłem i zacząłem mówić.
- No super, a u ciebie? - Odpowiedziałem monotonnym, wręcz zanudzonym głosem.

To nie tak, że nie chciałem być miły dla Fanga. Doceniam, że nadal wyraża jakiekolwiek chęci rozmowy ze mną. Nie wiem, co mogłem winić za bycie chamskim w stronę fioletowowłosego. Może po prostu mam mieszane uczucia wobec niego?

Jak taki ktoś, z ,,wyższej półki" może mieć zainteresowanie taką osobą jak ja?

Zobaczyłem ten dziecinny uśmiech Fanga, który zawsze pokazywał każdemu, nie wiedziałem czy mnie obrzydza czy cieszy. Fakt, że od początku naszej "znajomości" (jeśli można to tak nazwać) zachowuję się niemiło w jego stronę go nie zraża. Chryste, ten chłop musi mieć twardy łeb.

- Wspaniale! Chyba widać! - Odpowiedział Fang i uśmiechnął się jeszcze bardziej. W jego głosie można było usłyszeć ironiczny sposób mówienia, dlatego zastanawiałem się chwilę, czy mówi prawdę, czy kłamie.

Nie odpowiedziałem, miałem dosyć tej rozmowy.

Siedzieliśmy chwilę w ciszy, do momentu w którym zdecydowałem się opuścić chłopaka. Wstałem z ławki i pomachałem mu, założyłem ponownie słuchawki i zacząłem iść z powrotem.

Nie minęło długo, gdy w moim telefonie zaczął pojawiać się charakterystyczny dźwięk, który doskonale już znałem. Ktoś do mnie napisał.

Fang
Hej, coś się stało, że tak sobie poszedłeś?

Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, więc zmyśliłem coś na szybko.

Edgar
Nie, po prostu się źle czułem i musiałem już iść do domu, sorry.

Nie umiałbym wprost powiedzieć, że nie mam na niego siły.

Fang
Oki! Ale wiedz, że gdyby coś się działo zawsze możesz mi powiedzieć. Nie znamy sie długo, ale jestem tu dla Ciebie, jeśli tego potrzebujesz.

Po przeczytaniu tej wiadomości jeszcze bardziej chciałem rozgryźć, co kryje się za fałszywą maską chłopaka. Po co mu to wszystko?

Stwierdziłem, że jeśli będę dla niego odpowiednio wścibski, może się przełamie. Nie wychodziło mi to jednak najlepiej.

Edgar

Taaaaa....dzięki czy coś.

Odłożyłem telefon i szukałem w głowię drogi do domu prowadzącą wokół parku. Chłopak pewnie jeszcze tam siedział, a mnie nie zbierało się na ponowne spotkanie z nim. Co on w ogóle tam robił? Wyglądał, jakby na kogoś czekał. Nie miałem powodów do zmartwień, przecież na mnie z pewnością nie wyczekiwał. Skąd niby miał wiedzieć, gdzie spaceruje? No właśnie!

Gdy dotarłem do domu, uświadomiłem sobie, że jest już późno. Poszedłem przyszykować się do snu. Nie było to zadanie należące do ciężkich - byłem w stanie zasnąć wszędzie bez najmniejszego problemu. Tak też było tym razem.

Po obudzeniu się, siedziałem w salonie, który doskonale kojarzę. Wszędzie poznam salon z mojego domu rodzinnego. Nie wiedziałem tylko, co tam robię. Nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Nadal była tam ciepło domowe stworzone na pokaz. W rzeczywistości, owego nie było.

Widok salonu wywoływał we mnie odruchy wymiotne, nienawidziłem każdego wspomnienia, które było z nim związane. Dom był dosyć duży i minimalistyczny do tego poziomu, że całe moje dzieciństwo czułem się w nim jak w symulacji. Po wstaniu z kanapy usłyszałem głośne kroki, które rozpoznam wszędzie, kroki mojej mamy.

- Edgar, musimy gdzieś pilnie pojechać z ojcem. Zostań w domu, nie otwieraj nikomu drzwi. Nie wiem za ile wrócimy, postaramy się przyjechać jak najszybciej. - Nie trzeba było być inteligentnym, by usłyszeć strach w jej głosie. Nigdy jej nie widziałem w takim stanie. Bałem się, że coś się mogło stać, ale nie miałem pojęcia co.

- Mamo co się sta- Nie czułem kontroli nad słowami, które wymawiam, ale nie byłem w stanie dokończyć swego pytania. Przerwała mi w trakcie zdania, położyła swoją rękę na mojej buzi, jako sposób uciszenia mnie. Nie chciałem jej dotykać, poczułbym się "brudny."

Nie dopytywałem więcej, moja mama ode mnie odeszła w pośpiechu, a po chwili usłyszałem mojego tatę schodzącego ze schodów. Nic mi nie powiedział, po prostu pomachał i wyszedł z domu z zaniepokojoną mimiką twarzy.

Zbyt bardzo się przejmowałem, żeby zignorować co się dzieje. Postanowiłem wyjść na dwór i ujrzałem coś, czego nigdy nie chciałem widziec.

Dziewczyna, którą widziałem w parku, podczas kanibalistycznego aktu.

Siedziała zakrwawiona, na tylnym siedzeniu w aucie. Znów, nie byłem w stanie zidentyfikować kim może być. Krew zlewala się z jej ciała od góry do dołu. Byłem przerażony, nie mogłem oddychać, ani nic powiedzieć. Probowałem się ruszyć, wyciagając rekę do szyby, gdzie zasiadywała, ale nie spojrzała się na mnie, nawet przez sekunde. Siedziała, wpatrzona na wprost, bez jakiegokolwiek ruchu.

Moi rodzice odjechali. Naszczęście, nie zauważyli mnie. Udało mi się wbiec do domu. Po otworzeniu drzwi od razu upadłszy na podłogę,  zacząłem oddychac w dziwnym, nierównym tempie. Probowałem się uspokoic w każdy możliwy sposób, który przyszedł mi do głowy.

Nie mogłem.

Nie dałem rady.

Wszystko nagle zrobiło się ciemne.

DELICATE | Edgar x FangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz