Tosty francuskie

368 29 36
                                    

Otworzyłem oczy i pierwsze, co zobaczyłem to moje ciało, leżące w dziwnej pozycji. Nie byłem w swoim domu. Słońce sięgnęło zenitu, a ja nie wiedziałem gdzie się znajduję. Mojemu stanu zdrowia towarzyszyły nudności, a wszystko wydawało się rozmazane, niewyraźne. Byłem przekonany, że moja głowa nigdy w życiu nie bolała mnie aż tak bardzo. Odwróciłem głowę w prawo, próbując dowiedzieć się, gdzie się znajduję. Leżałem na podłodze. Po otworzeniu oczu, o co starałem się parenaście minut zobaczyłem nieznane dotąd dla mnie pomieszczenie. Myślałem, że to już mój koniec. Upiłem się, a ktoś to wykorzystał i wziął mnie w jakieś nieznane miejsce. Czy ja tutaj umrę?

Odwróciłem głowę, by zobaczyć co znajduje się z drugiej strony. Nie byłem w stanie się podnieść, byłem na to za bardzo osłabiony. Zdziwiło mnie to, co zobaczyłem. Nie wiedziałem, że zostałem w domu u Fanga, po naszym spotkaniu, bo nie pamiętam cokolwiek z tamtej nocy, ale na to wychodziło. Chłopak leżał w swoim ogromnym i zapewne wygodnym łóżku. Zrozumiałem, że to prawdopodobnie jego mieszkanie. Sypialnia była ogromna, nad łóżkiem znajdowała się półka ze statuetkami i medalami, należącymi do niego. Wiedziałem, że jest sportowcem, ale nie miałem pojęcia, że praktykuje sztuki walki.

Skupiając się na tym, dlaczego, a nie na adoracji Fanga - nadal miałem mętlik w głowie, co ja właściwie tu robię. Wreszcie udało mi się podnieść z podłogi, ale nie na długo, bo mocno kręciło mi się w głowie. Udało mi się usiąść na dywanie, który znajdował się pomiędzy miejscem w którym zasnąłem, a łóżkiem sportowca. Próbowałem zrobić cokolwiek, by polepszyć swój okropny stan, ale bezskutecznie. Jedyne, co mogłem to próbować wybudzić chłopaka. Wołałem jego imię w tonie głosu, który kompletnie nie brzmiał jak mój, ale bezskutecznie. Czekałem, aż śpiąca królewna obudzi się ze snu.

Nie musiałem czekać długo. Budzik zadzwonił, chłopak miał energiczne techno jako melodię. Typowe dla niego, kompletnie bym się tego po nim spodziewał. Gdyby spojrzał się na mnie na ulicy, a ja byłbym dla niego nieznajomy, pomyślałbym, że należy do typowej grupy społecznej, która chodzi w dresach z adidasa i wygląda, jakby miała cię pobić za najmniejsze spojrzenie.

Nie należał on do grupy ludzi, która postanawia zostać w łóżku i zupełnie ignorować budzik. Od razu, bez najmniejszego problemu wstał z łóżka. On był zdrowy jak koń, a ja nie byłem w stanie przejść dwóch kroków. Załapaliśmy kontakt wzrokowy.

- Ooo, kto to się obudził? - kucnął przede mną.

- Spierdalaj.

- Hmmmm... Też miło cię widzieć! Wiesz w ogóle, dlaczego tu jesteś? Ciężki wieczór miałeś wczoraj.

- Nie.

- Totalnie nic nie przychodzi ci do głowy? Nie wiesz co wczoraj robiłeś?

- Nie.

- Mhm! Więc pozwól, że zostawię to dla siebie.

- O chuj ci chodzi?

- Nie nie, o nic, przepraszam. Zejdziesz na dół? Zjemy jakieś śniadanie.

Milczałem, wstyd było mi przyznać, że byłem w tak agonalnym stanie, że nie byłem w stanie zejść na dół. Nadal potrzebowałem odpowiedzi, bo nie wiedziałem do końca, co się wydarzyło. Nie oczekiwałem, że dostanę jakąkolwiek odpowiedź od Fanga - nie wyglądał, jakby miał mi jej udzielić. Powiedział przecież, że zachowa to dla siebie. Nie starałem się uzyskać odpowiedzi na siłę, miałem przecież teraz ważniejsze rzeczy na głowie.

- Hm? Żyjesz? - Popatrzył się na mnie, nadal kucając.

- No wiesz...Nie wiem, co do końca się stało, ale chyba mam kaca i....nie jestem w stanie zbytnio chodzić bez wywrócenia się. - Chłopak się zaśmiał. Położył prawą dłoń na moim barku i powiedział:

DELICATE | Edgar x FangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz