Pierwszym co poczułem po przebudzeniu, było wrażenie, że ktoś trzyma moją dłoń. Wyrzuciłem tą myśl z głowy, wątpiłem, że ktokolwiek był ze mną w sali szpitalnej. Leżałem z zamkniętymi oczami, rozkoszując się chwilą samotności. Nie miałem ochoty wstać, odpowiadać na pytania personelu odnośnie tego, co się wydarzyło. Wiedziałem, że pewnie zaproponują mi zgłoszenie grupy na policję. W głębi duszy nie chciałem angażować w tą sprawę służby, nie było mi to na rękę.
Byłem zmęczony, szczerze marzyłem o zamknięciu się w ścianach domu, nie opuszczając ich. Nie mogłem jednak leżeć z zamkniętymi powiekami wieki, musiałem wstać. Podczas przemyśleń, czucie czyjejś dłoni nie ustawało. Otworzyłem oczy i zobaczyłem kogoś, z kim akurat miałem potrzebę porozmawiać. Fang, śpiący na krześle trzymając mocno moją dłoń. Był to nasz pierwszy większy kontakt fizyczny. Nie zamierzałem budzić chłopaka, twierdziłem, że rozmowa może poczekać.
Obserwując zaopatrzenie mojej sali, pilnując, by nie ruszać się za bardzo (nie chciałem wybudzić Fanga), pielęgniarka weszła, trzymając w ręce biały, plastikowy kubek z pigułkami w środku.
- Dobry wieczór, widzę, że wreszcie się wybudziłeś. Wzięłam ze sobą tabletki z dihydrokodeiną. - Powiedziała, kładąc na szafkę postawioną obok łóżka kubek. - Prosimy o spożycie ich dopiero po jedzeniu. Tak w ogóle - jak się czujesz? Wiesz, co się wydarzyło?
Straciłem orientację w czasie, nie miałem najmniejszego pojęcia, jaki mamy dzień. Doskonale jednak pamiętałem, co się wydarzyło. Byłem przekonany, że nie łatwo będzie wyrzucić to wspomnienie z głowy. Uznałem jednak, że najlepszym pomysłem będzie skłamać.
- Nie jestem do końca pewien co się wydarzyło...ale czuje się w miarę okej. - Wypowiadając te słowa, na mojej twarzy malowała się fałszywa zmartwiona twarz. Było to oczywiste kłamstwo, czułem opatrunek na moim nosie i nadal pieczące rany, spowodowane przypalaniem papierosami.
Pielęgniarka wymruczała coś pod nosem i wyszła. Głośny dźwięk trzaśnięcia drzwiami sprawił, że Fang powoli się wybudzał.
- Śpiąca królewna wstała! - Grałem, mówiąc szczęśliwym głosem. W rzeczywistości, stresowałem się bardziej, niż sobie wyobrażałem, myśląc, o tej rozmowie.
Nie wybudził się w zupełności, mówił niezrozumiałe słowa śpiącym głosem. Nieostrożnie wziąłem dłoń do siebie, co spowodowało jego obudzenie.
-Mh...Co się dzieję? - Wreszcie otworzył oczy. Wpatrując się w ślepia zauważyć można było zaczerwienione twardówki, najprawdopodobniej spowodowane zmęczeniem. Z daleka wyglądał na niewyspanego. Jego włosy nie były ułożone, był wyjątkowo blady i widać było, że przyjechał tu z pośpiechu. Nie miałem pojęcia, ile chłopak przesiadywał ku mojego boku, ale z pewnością nie była to chwila. Okryty był własną kurtką, gdyż w pomieszczeniu nie było za ciepło.
Po chwili się ocknął i popatrzył na mnie z lekkim przerażeniem.
- Oh, wstałeś...
- Jak widać. - wydałem z siebie niezręczny śmiech. Tylko tyle w tamtym momencie potrafiłem.
- Słuchaj Edgar, wiem, że zbytnio nie darzysz mnie zaufaniem, ale błagam, powiedz mi co się wydarzyło. - Unikał kontaktu wzrokowego. Cały czas spoglądał w bok, jakby mój wzrok zamieniał w kamień, niczym oczy Meduzy.
Nie opierałem się. Nie wiem, czy wynikało to z faktu, że chciałem zaprzestać bycia niemiłym dla chłopaka, czy może z tego, że byłem na to wyraźnie za bardzo wyczerpany.
Gdy opowiadałem całą historię, od początku do końca, uważnie siedział, wsłuchując się w każdy najmniejszy szczegół. Był nią szczerze zaintrygowany z nieznanego mi dotąd powodu. Wypowiadając ostatnie słowa dotyczące historii dręczenia mnie w szkole, chłopak momentalnie wstał i mnie przytulił. Rozgrzało to moją duszę. Nasza relacja szła do przodu, w końcu w tydzień zdążyliśmy się ,,przelizać", złapać za rękę i wreszcie - przytulić. Dzieląc się swoja historią nie zapomniałem wspomnieć o powodzie, dla którego zostałem pobity. Chciałem, by chłopak wiedział, że żałuję tego co zrobiłem, nie mówiąc tego słowo w słowo. Miałem po prostu nadzieję, że się domyśli. Tak jednak się nie stało, chwilę po tym odsunął się ode mnie, mówiąc:
CZYTASZ
DELICATE | Edgar x Fang
Lãng mạnZdesperowany student psychologii, szukając w swoim życiu jakiegokolwiek ratunku studiuje profesję z nadzieją, na odnalezienie siebie. Pewnej nocy natrafia na chłopaka ze studiów, którego wcześniej kompletnie nie zauważał i zaczyna się mu przyglądać...