<Przeprowadzka>

644 38 13
                                    

Siedziałem w swoim pokoju czytając książkę, aż moja mama weszła do pokoju i oznajmiła mi, że mam się spakować, a następnie znieść walizki na parter. Nie wiedziałem o co jej początkowo chodzi, więc poszedłem do pokoju Mandy, aby dowiedzieć się więcej. Dziewczyna akurat się pakowała.
- Menda - zacząłem. - Czemu się pakujesz? I dlaczego ja mam się pakować? Wyrzucili nas z domu czy co?

- Wyprowadzamy się, chociaż nie zdziwiłabym się, gdyby nas wyrzucili. Poradzilibyśmy sobie pod mostem.

Przewróciłem oczami a następnie przytaknąłem, dopytywałem jej czy może wie gdzie się przeprowadzamy, lecz ta nie wiedziała, a potem sarkastycznie oznajmiła ,,Do dupy na raki łapać wodne szczupaki".
Wróciłem do pokoju i zacząłem się pakować. Ubrania zajęły mi jedną, małą walizkę, a książki, których miałem z miliard - dwie duże. Nie mogłem zostawić żadnej. Do plecaka spakowałem ładowarkę, powerbanka, notatnik z długopisem i puszkę Arizony. Wziąłem walizki i zszedłem na dół.
Na dole byli już wszyscy, a mianowicie mama, tata, mój pies, którego nazwałem Vodka oraz małpa czyli moja siostra.

- Chester, dłużej nie można było się szykować? - Zapytała moja mama.

- Nie.

Matka przewróciła oczami.

- Idźcie już do samochodu, zapakujcie bagaże do bagażnika i możemy jechać! - Krzyknął radośnie mój tata.

Wyszliśmy z domu i zrobiliśmy to, o co prosił nas ojciec. Razem z Mandy wsiedliśmy do auta, ja po lewej, a ona po prawej. Potem przyszli kolejno mój tata i mama. Tata prowadził. Zaczęliśmy podróż. Pierwotnie siedziałem patrząc przez szybę i zastanawiając się dokąd w ogóle jechaliśmy. Przygnębioną atmosferę przerwał mój ojciec, który puścił disco polo i zaczął śpiewać. Wszyscy poza moją mamą podłapali pomysł. Razem z siostrą zawtórowaliśmy tacie i przez kolejne trzydzieści minut śpiewaliśmy cringe'owe piosenki. Zaczęliśmy od ,,Miód Malina" a skończyliśmy na ,,Kocham się w Tobie". Tata zawsze poprawiał atmosferę.

~~~

- Tatoooo - zaczęła Mandy. - Zatrzymamy się w MC Donald'dzie?

- Nie. - Zaprotestowała mama.

- Jasne - uśmiechnął się tata i zjechał z autostrady.

Poszliśmy do Maka, ja i Mandy dostaliśmy 100zł na spółkę. Siostra wzięła frytki i colę, za to ja, jak to ja wziąłem kawę, wrapa, colę i wiele innych rzeczy. Ostatecznie zabrakło nam trochę pieniędzy, więc musieliśmy prosić tatę. Moja fancy rodzinka zjadła wszystko na miejscu, a ja większość zamówienia wziąłem do auta, gdzie spożyłem resztę.

Miałem wrażenie, że odbyliśmy podróż z jednego końca świata na drugi. Wciąż jechaliśmy, a minuty dłużyły się coraz bardziej. Ponownie pośpiewaliśmy, potem pomarudziliśmy, że długo jedziemy. Menda dała pomysł, żebyśmy zagrali w szachy. Ja grałem czarnymi, a ona białymi.

- Ale z ciebie Niger - zaśmiała się Menda.

- Ty rasistko.

- Dzieci. - Wcięła się mama.

- Dobrze, już.

Sekundy jazdy zmieniały się w minuty, minuty w godziny, godziny w.. w nie wiem. Za oknem zaczęło się ściemniać, więc postanowiłem pójść spać. Położyłem nogi na głowie Mendy i zasnąłem.

~~~

Przebudziłem się wcześnie rano, nadal jechaliśmy. Ziewnąłem i popatrzyłem na siostrę, która czytała.

- Hallo zusammen - zacząłem po Niemiecku z przyzwyczajenia.

- Czesławie. - Zaczęła Mandy. Zazwyczaj, gdy ja mówiłem do niej Menda lub Mania, ona mówiła do mnie Czesław lub Czesiu. - Mów w języku polskim, ponieważ nikt Cię nie rozumie.

- Hallo wie geht es dir? - Odpowiedział tata, na co Mandy posłała mu mordercze spojrzenie, a ja się głośno zaśmiałem, za co dostałem książką w twarz.

Kolejna część podróży dłużyła się w nieskończoność, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed jakimś domem. Biały, bardzo duży dom. Wysiedliśmy z auta, wzięliśmy swoje bagaże i ruszyliśmy do środka. Ten dom był ogromny. Mi i Mendzie rodzice kazali samym znaleźć nasze pokoje, przez napisane nasze imiona na drzwiach. Po uciążliwych piętnastu minutach szukania, znalazłem odpowiedni pokój. Wszedłem do pomieszczenia i rozpocząłem rozpakowywanie się. Chwilę się zastanawiałem, co stało się z moim psem, ale w tym samym momencie zwierzak skoczył na mnie. Okazało się, że po prostu całą podróż spał obok mamy.
Po skończeniu wszystkiego, co miałem zrobić, usiadłem na łóżku z puszką Arizony w ręce. Przeglądałem social media, co przerwały mi śmiechy i krzyki zza okna. Podszedłem do drzwi balkonowych, otworzyłem je i wyszedłem na balkon. Mój wzrok od razu przykuła grupka znajomych. Jakaś dziewczyna w niebieskiej sukience, typ w fioletowych włosach, jakiś emos, rudy, jakaś psychopatka z notatnikiem i jakaś taka dziewczyna, która psikała emosowi lakierem do włosów w oczy.
Westchnąłem i chciałem wrócić do pokoju, ale moja siostra tak z dupy na mnie skoczyła.

- CZESŁAW, JAKIŚ PTAK POPEŁNIŁ SEPUKU - Krzyczała.

- Jakie.. Co?

- Sepuku to samobójstwo po japońsku.

- Ale czemu ptak mógłby chcieć się zabić..

- Może matka go nie kochała.

Ta grupka znajomych na nas patrzyła, przez co moja fobia społeczna dostała fobii społecznej i szybko wycofałem się do pokoju. Mandy jeszcze coś do nich krzyknęła i poszła za mną. Chwilę poobgadywaliśmy tych ludzi, napiliśmy się Arizony, a później musieliśmy szybko się wykąpać, a następnie iść spać, bo jutro mieliśmy iść do nowej szkoły. Ja chodziłem do 1 klasy szkoły ponadpodstawowej na kierunek dwujęzyczny, w sumie tak samo jak i moja siostra. Tylko, że jej lepiej szedł Angielski, a mi Niemiecki.
Położyłem się na łóżku, chwilę przeznaczyłem na przeglądnięcie social mediów, a następnie padłem ze zmęczenia.

______________________________________

Pierwszy rozdział historii liczący ok. 806 słów. Codziennie postaram się wrzucać rozdział. Rozdział może zawierać błędy interpunkcyjne i ortograficzne, w co jednak wątpię, bo starałem się pisać jak najlepiej. Mam nadzieję, że wam się spodoba! 😊

|¦Chester's Adventures¦| {Buster X Chester} II w IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz