Rozdział 38

44 3 0
                                    

Kolejne dni były dla mnie koszmarne. Miałam kolejne sny jak umiera Dumbledore i Draco który jest torturowany co dobiło mnie jeszcze bardziej. Nie mogłam siedzieć w miejscu dlatego ważyłam eliksiry aby czymś zająć głowę.

- Jak się czujesz? - pytam Rona.
- Już lepiej ale wiesz jeszcze boli. - mówi.
- Pójdę zobaczyć gdzie jest Harry i Hermiona. - - mówię wychodząc.

Harry siedzi przed namiotem więc dosiadam się do niego.

- Jak się masz? - pytam.
- To ja powinienem zapytać widzę że coś się z tobą dzieję. - mówi.
- Nic mi nie jest ale będziemy musieli się przenieść bo za długo tu siedzimy.
- Może masz rację. - mówi.
- A gdzie Hermiona? - pytam.
- Patrz tam . - mówi pokazując na dziewczynę przed nami.
- Czuję że nie pójdzie nam dobrze. - mówię.
- Chodzi ci o horkruksy? - pyta.
- Tak to nie będzie łatwe. - mówię.
- Damy radę a jak nie to cały świat czarodziejów będzie pod jego łaską a na to nie pozwolę. - mówi.
- Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem. - mówię.
- Tak ci się tylko wydaje ja po prostu chcę aby każdy był bezpieczny i nie martwił się o nic. - mówi.
- Właśnie o tym mówię Harry.

Po chwili podchodzi do nas Hermiona.

- Czy on musi słychać tego radia skoro i tak nic nie mówią? - pyta chłopak dziewczynę.
- Liczy że nie usłyszy tych złych wieści. - mówi.
- Mam już dość siedzenia w jednym miejscu nic nie robimy. - mówi zły.
- Harry wiesz że on się rozczepił i nie może teraz się teleportować. - mówi dziewczyna.
- A ja nic nie robię tylko słucham tego głupiego radia. - mówi zły.

Już wiem że coś jest z nim nie tak. Czuję że chodzi o to co nosi na szyi od kilku dni. Gdy kłócą się ja podchodzę do niego i zrywam z jego szyi medalion.

- Lepiej? - pytam chłopaka.
- Tak dzięki. - mówi.
- Od teraz nosimy to na zmianę. - mówię.
- Masz rację Gabi. - mówi Hermiona.

I tak właśnie skończył się kolejny nasz wieczór. Jednak ja nie mogłam zasnąć dlatego wyszłam na świeże powietrze razem z Hermioną. Dziewczyna milczała ja także ta podróż odmieniła nas wszystkich. Nikt z nas nie był już taki sam jak dawniej. Dochodząc do granicy naszej bezpiecznej strefy usłyszałam głosy po chwili pojawili się nieznani mi mężczyźni. Jeden z nich niesie na rękach jakąś kobietę. Coś czuję że jest mugolem inaczej nie traktowali by jej tak. Kolejny z nich podchodzi do bariery i zaczyna wąchać miejsce w którym stoimy jednak nas nie widzi i po chwili odchodzą a ja oddycham z ulgą.

- To szmalcownicy jednak wasze zaklęcia działają. - mówi Harry.
- Tak ale wyczuł moje perfumy. - mówi Hermiona.
- Dlatego będziemy musieli się gdzieś przenieść. - mówi chłopak.
- Ron jest jeszcze za słaby aby się teleportować. - mówi dziewczyna.
- Więc pójdziemy pieszo. - mówię.
- Na prawdę Gabi tak chcesz zrobić? - pyta dziewczyna.
- Nie mamy innego wyjścia jutro wyruszamy. - mówię wchodząc do namiotu.

Noc minęła bez żadnych zarzutów więc rano po złożeniu wszystkich naszych rzeczy ruszyliśmy w podróż dalej. Nie mieliśmy planu co dalej dlatego trzeba było iść na przód i nie oglądać się za siebie. Cały czas w głowie jednak miałam mojego ukochanego blondyna. Tak bardzo za nim tęskniłam że nie mogłam już wytrzymać dlatego mój stan psychiczny pogarszał się z dnia na dzień.

- To jak gotowi? - pytam.
- Tak miejmy nadzieję że może na coś wpadniemy. - mówi Hermiona.

I tak przez wiele dni szliśmy i mieliśmy różne postoje jak i kryjówki.
Pewnego dnia razem z Harrym musieliśmy się naradzić we dwójkę.

- Im coraz dalej tym bardziej tracę nadzieję. - mówię.
- Wiem o czym mówisz ja też mam wątpliwości. - mówi.
- Jednak musimy uratować ten świat. - mówię.
- Tak mam nadzieję że ten twój Malfoy oświadczy ci się jak to się wszystko skończy. - mówi.
- Wiesz że to może jednak potrwać długo więc nie będę robić sobie nadziei. - mówię.
- Zobaczysz jeszcze będziemy się z tego śmiać na twoim weselu. - mówi.
- Daj już spokój. - mówię.

Córka wilkołaka | D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz