Rozdział 1

384 12 2
                                    

Po uczcie prefekt Gryffindoru zebrał nas aby zabrać nas do pokoju wspólnego. Chłopak okazał się być starszym bratem Rona którego rudowłosy nie lubił przez to że się wymądrzał i uważał za lepszego.
Ron posiadał jeszcze więcej rodzeństwa Bill i Charlie już nie chodzili do Hogwartu bliźniacy Fred i George zaczynali swój 3 rok a najmłodsza Ginny miała dołączyć do Hogwartu za rok. Zazdrościłam mu tego. Ja nie miałam rodzeństwa co było dla mnie przykre. Chciałam mieć dużą rodzinę ale niestety moja mama nie mogła mieć więcej dzieci. Gdy idziemy schodami mijamy się z ślizgonami.

- No proszę a jednak poznałem twoją tożsamość. - mówi Draco.
- I jak czujesz się z tym lepiej? - pytam.
- Może lepiej nie ale dobrze że nie trafiłaś do Slytherinu choć to było by trudne jesteś mieszkańcem. - mówi.
- A ty mimo czystości krwi jesteś idiotą. - mówię.
- Ty Lupin nie waż mnie się obrażać bo pożałujesz. - mówi wściekłe.
- Nie boję się ciebie jak i twojego ojca.
- Pożałujesz że ze mną zadarłaś ty i ten Potter. - mówi.
- O już się boje normalnie uciekam przed tobą. - mówię śmiejąc się z niego.
- Już nie żyjesz. - mówi.

Po tej wymianie zdań ruszamy za Percym. Nagle grupa przed mną się zatrzymuje a potem słyszę głos Percego.

- To Gruba Dama ona po podaniu przez was hasła będzie was wpuszczać do pokoju wspólnego gdzie tam dostaniecie się do dormitoriów.
Teraz hasło jest : Caput Draconis.
- Zapraszam. - mówi Gruba Dama.

Wychodzimy przez obraz a tam ukazuje się piękny a przede wszystkim przytulny pokój wspólny. Jest tu tak pięknie że odebrało mi mowę. Wyobrażam sobie że kilkanaście lat temu mój tata razem ze swoimi przyjaciółmi siedział właśnie w tych kanapach. Odrabiał z nimi lekcje czy nawet robił kawały. Gdy tylko dostanę się do dormitorium to od razu napiszę do niego list. Percy tłumaczy gdzie znajdują się dormitoria i że chłopcy po 22 nie mogą się dostać do dormitoriów dziewczyn. Plany lekcji mamy dostać jutro na śniadaniu. Gdy wreszcie kończy swoją przemowę możemy iść do swoich dormitoriów. Odnajduje odpowiednie drzwi tam już widzę Hermionę i dwie nieznane mi dziewczyny.

- Dziewczyny to o niej mówiłam że spotkałam ją w pociągu. Gabrielle Lupin. - mówi Hermiona.
- Wolę jak ktoś mówi mi Gabi. Gabrielle tylko tata mówi jak coś poważnego zrobiłam hehe. - mówię.
- Ja jestem Parvati Patil. - mówi.
- A ja Lavender Brown.
- Miło mi was poznać dziewczyny.
- Nam również.
- To co która idzie pierwsza do łazienki? - pyta Hermiona.
- Ja chcę ostatnia muszę napisać list do taty. - mówię.
- To ja pójdę. - mówi Lavender.
- Ja pójdę kolejna. - mówi Parvati.
- No to wszystko jasne. - mówię.

Kochany tato!
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że tu jestem!! Dostałam się do Gryffindoru!! Tak jak ty i mama. Mam nadzieję że jesteś ze mnie dumny. Po za tym znalazłam przyjaciół i świetnie się z nimi dogaduje. Współlokatorki też nie są złe. A tak z innej beczki to miałam już pierwsza poważna kłótnie z Malfoyem. Blondynek myśli że się go przestraszę. Jak dostaniesz list od profesor McGonagall to  coś zrobiłam właśnie jemu. Bardzo za tobą tęsknię.

Twoja Gabi

- Nyks do taty. - mówię do sowy podając jej kopertę.
- Jak tam Gabi podoba ci się w Hogwarcie? - pyta Hermiona.
- Z opowiadań mojego taty wiedziałam jak mniej więcej wygląda ale gdy zobaczyłam to na żywo odebrało mi mowę. - mówię.
- Tak ja mimo że nie jestem z magicznej rodziny to dla mnie jest to wszystko nowe. - mówi.
- Nie przejmuj się tym będziesz świetną czarownicą. - mówię.
- Tak myślisz? - pyta.
- Oczywiście skoro tu jesteś to znaczy że jesteś wyjątkowa i zasłużyłaś. - mówię.
- Dziękuję ci bardzo. - mówi.
- Jesteśmy przyjaciółkami to w mojej roli dodać ci otuchy. - mówię.
- Jesteś najlepsza.
- Ty też.
- To co idź się myć a ja rozpakuje kufer. - mówię.
- Okej.

Następnego dnia

- Gabi pora wstawać bo niedługo będzie śniadanie. - słyszę głos Hermiony.
- Dlaczego budzisz mnie tak wcześnie?
- Nie chcę aby moja przyjaciółka spóźniła się na pierwsze zajęcia.
- Dziękuję bardzo przyjaciółko.
- Nie ma za co ale teraz kochana do łazienki i to szybko bo idziemy zaraz.
- Dobra już idę.

Po 15 minutach jestem gotowa i razem z Hermioną ruszamy w stronę Wielkiej Sali. Tam siadamy i zaczynamy jeść pyszności przygotowane przez skrzaty. Po chwili jednak opiekunka naszego domu rozdaję nam plany lekcji. Już widzę że pierwszą mamy Transmutację z naszą opiekunką. Gdy wchodzimy do klasy nie widzę nigdzie Harrego i Rona. Bardzo dziwne nie było też ich na śniadaniu więc myślałam że przyjdą od razu na lekcję.

- Witam was kochani na pierwszej lekcji transmutacji. To bardzo trudna dziedzina magii ale jeżeli się przyłożycie dacie radę. - mówi.

Po chwili tłumaczy co mamy robić a sama pokazuje nam jak ona zmienia się w animaga kota. Mój tata opowiadał że właśnie ta nauczycielka potrafili się zmienić w animaga. Po kilkunastu minutach do klasy wpadają zdyszani chłopaki. Myślą że profesor nie ma w klasie ale ta ich przechytrza i znów zamiast kota jest nasza nauczycielka.

- Panie Potter i panie Wesley czy nie mają panowie zegarka? Bo mogę zmienić jednego z was aby się nie spóźniał. - mówi.
- Nie my pani profesor zgubiliśmy się. - mówi Harry.
- Może mapa? A bez niej dotrzecie do ławki? - pyta.
- Tak pani profesor.

Po tej lekcji mieliśmy eliksiry z profesorem Snapem. Wiem od taty że razem ze swoimi przyjaciółmi dokuczali mu więc mam na niego uważać. Nie zdziwię się jak upsze się na mnie aby odegrać się na moim ojcu. Wchodząc do sali widzę że już kilka osób siedzi w tym Malfoy z którym miałam wczoraj sprzeczkę. Liczę że dziś w porze obiadowej dostanę list z odpowiedzą od taty.
Siadam obok Rona i Hermiony i czekam na nauczyciela. Zaczynam czytać to co wiem o eliksirach. A moja wiedza nie jest mała bo lubię ważyć eliksiry. Nagle drzwi do sali otwierają się z impetem a po chwili widzę profesora Snape. Zaczyna swoją gadkę wstępna i po chwili widzę że widzi jak Harry go nie słucha.

- Co otrzymamy gdy dodam sproszkowanego korzenia asfoledusa do nalewki z  piołunu?
- Nie wiem panie profesorze. - odpowiada Harry.
- A może panna Lupin wie?
- Wywar żywej śmierci. - odpowiadam.
- Bardzo dobrze.
- Panie Potter gdy będę kazał aby znaleźć bezoar to gdzie będzie pan go szukał?
- Nie wiem.
- Panna Lupin?
- W żołądku kozy.
- Dobrze.
- I ostatnie pytanie panie Potter. Jaką jest różnica między mordownikiem a tojadem żółtym?
- Tego też nie wiem.
- Panna Lupin?
- Mordownik jest o wiele większy niż tojad żółty. - mówię.
- Nieźle się pani przygotowała panno Lupin. Za to pan Potter nie wie kompletnie nic.

Ta lekcja wpadła mi w pamięć i już wiedziałam że Snape się mści na mnie i Harrym. Dlatego postanowiłam nie dać za wygraną i przyłożyć się do eliksirów aby nie miał podstaw do gnębienia mnie.

Witam was kochani w kolejnym rozdziale!! Mam nadzieję że się spodobał!!! Piszcie koniecznie w komentarzach!!! Do zobaczenia w następnym rozdziale!!!

Pozdrawiam Wiktoliaaa ⚡

Córka wilkołaka | D.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz