Firmament niebieski jaśnieje wysoko
Bezchmurne niebo połyskuje blaskiem
Światło to nie pochodzi z Ziemi
Mimo tego głaszcze ją czule, jakby swego kochankaZiemia poruszona tym dotykiem
Którym delikatna łuna karmi ją
W każdą jaśniejącą noc
Gdy skwar Słońca znika za horyzontemKsiężyc jest jak dłoń
Głaszcząca czule delikatną powłokę
Gwiazdy zaś są jak długie włosy
Gładzące miękką skórę przy pocałunkachZa dnia Ziemia samotna pokłada się bruzdami
Zadawanymi przez gorące Słońce
Nocą, gdy chłód pokrywa Ziemię
Delikatny wiatr gładzi jej bliznyKsiężyc uśmiecha się do niej
Gdy Gwiazdy scałowują
Wszystkie bolączki
Spierzchniętej powierzchniPodczas chmurnych nocy
Ziemia nie doznaje ukojenia
Gdy znika jej gwiazda przewodnia
Kochanek, który łagodzi jej cierpieniaBrakuje jej światła
Dlatego sama je stworzyła
By każdej ciemnej nocy
Mogła poczuć blask kojącyPośród roztańczonych traw wysokich
Wyłaniają się jej małe dzieci
Stworzone na podobieństwo Gwiazd
Małe świetliki gładzące jej spierzchniętą skórę.
CZYTASZ
Szepty deszczu ~ Poezje duszy
Poetry"Poezja nie jest zajęciem. To odświętnie chwile. Wiersz się zdarza" ~ Jerzy Ficowski Zapraszam wszystkich w podróż po mojej duszy i sercu