dzien 1 bardzo zajebistej wycieczki

410 36 44
                                    


pov. fang

jutro jade z moim misiem kolorowym na jakąś wycieczkę. oczywiście muszę spakować najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak popcorn, popcorn i ubrania. wyjazd jest o 6, więc będę musiał wstać o 4. O 4 PRZECIEŻ TO JEST ŚRODEK NOCY. nie wiem jak ja to przeżyję, przecież ja często o 4 dopiero chodzę spać. no cóż, trzeba się przestawić na inny tryb życia. po spakowaniu się wziąłem prysznic, i położyłem się spać, bo jest już bardzo późno, 17 zaraz będzie. nie wiem jak ja dam radę zasnąć o tej godzinie, ale jakoś się uda. po godzinie leżenia uznałem że w dupie to mam i będę spać w autobusie najwyżej. grałem sobie w minecrafta, i nawet nie zauważyłem że zaraz 3 będzie. o kurde szybko minęło. zrobiłem sobie pyszne kanapki z samym serem i po zjedzeniu wziąłem prysznic bo trzeba być fresh. akurat gdy skończyłem się ogarniać była już 5, i miałem nieodebrane połączenie od edgara. oczywiście odzwonilem bo zaraz się okaże nie jednak nie jedzie i dupa. 

ustaliliśmy że się spodkamy pod szkołą, i coś tam jeszcze bla bla bla. 

po drodze do szkoły weszłam do żabki po energetyka bo grałem całą noc a nie mogę spać w autobusie więc no, a później już doszedłem pod szkołę. edgara jeszcze nie było, więc usiadłem na murku i czekałem na niego. przyszedł po jakiś 10 minutach, więc jak na niego to szybko. 

- siema, jak się spało? - zapytałem mojego nowego best frenda, bo buster i chester dwa pedalki to chyba są bestfriends i zapomnieli o mnie. ja tam nawet nie wiem czy oni są razem, bo chester niby do niego zarywa, a buster zawsze się rumieni i spuszcza mu wpierdol. 

ale nie ważne. teraz liczy się tylko to żeby poderwać kocice edgarzyce. wsumie to nw czy mi się podoba, nie jestem gejem, ale tak dla beki, żeby tylko go powkurzać.  

- git, a tobie?

- pff ja jestem batmanem, więc nie śpię, bo ludzie mnie potrzebują. 

- haha, no oczywiście

wsiedliśmy do autobusu, ja oczywiście przy oknie bo groziłem że zostanę. edgar chyba się obraził bo nie mówił nic do mnie, ale trudno, może ma okres?


pov. edgar

właśnie jedziemy na tą zjebana wycieczkę, ale fang nie pozwolił mi siedzieć przy oknie więc się obraziłem. słuchałem sobie mojej ulubionej piosenki „big klamoty" bo jakże inaczej, i nagle poczułem coś na ramieniu. byla to głowa tego geja ochydnego co mnie zmusił żebym zamiast spać w wygodnym łóżku, musiał jechać na drugi koniec świata bo se wymyślił wycieczkę. ja tutaj umieram bo mi jest w chuj niewygodnie a on sobie śpi w najlepsze. 

w końcu dojechaliśmy na miejsce, więc obudziłem fanga i wyszliśmy z autokaru. oczywiście plan wycieczki był cudowny, my będziemy iść teraz 5 km pod górę, a autobus jedzie sobie pod hotel. 

- jezuu ile jeszcze?

- z tego co mi się wydaje to 4 km

- CO TAK DUŻO????

- aj tam, dużo. dasz radę. 

- nie nie dam! kto to wymyślił żeby to jechać?

- ja, no a kto? nie musisz dziękować, ja też cię kocham. - ułożył jakieś serduszko z rąk, a ja wystawiłem mu faka.  

obgadywaliśmy sobie naszą cudowną szkołę, i nagle pani poinformowała o przerwie. no w końcu, ileż można czekac?

usiedliśmy sobie na trawie, a raczej ja się położyłem, próbowałem wyciągnąć z tej przerwy jak najwięcej. jak zobaczyłem że fang wyciąga czekoladę, uznałem że muszę od niego wyżulić kawałek. 

edgar x fang🗿| buster x chesterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz