pov. edgar
wakacje, wakacje, i po wakacjach. dzisiaj pierwszy dzień w tym zoo dla osob uposledzonych umyslowo. ja jestem oczywiście wyjątkiem, jakby ktoś miał wątpliwości, no błagam, może wyróżniam się tym, że potrafię sie dobrze ubrać ale przynajmniej nie skacze po ścianach jak mico.
napisałem do bibi, bo mieliśmy iść razem do szkoły a jeszcze jej nie ma.
edgar👹: no siema, idziesz?
bibi🍭: tak jakby nie...
edgar👹: zartujesz chyba
bibi🍭: niee, zle sie czuje
edgar👹: przeciez ja tam nie wytrzymam psychicznie z tymi downami
bibi🍭: no to powodzenia. pierwsza jest matma
edgar👹: nawet mnie nie wkurwiaj...
lol
no i dzień zepsuty. nie dość że nie ma bibi, to zaczynamy matematyką po ktorej są dwa wuefy. kto wymyślał ten plan?
no ale ubrałem się i poszedłem do tego pierdolnika. była już 7.40 więc musiałem iść szybkim tempem, moze i mam to wszystko gdzieś, ale jednak nie wypada się spóźnić na pierwszą lekcję, w dodatku ta baba jest okropna.
dotarłem do szkoły, na szczęście zdążyłem. wszedłem do sali i zająłem moje miejsce w ostatniej ławce. chyba zasnąłem bo obudził mnie dzwonek, więc spakowałem się szybko i wybiegłem z sali. gdy zdałem sobie sprawę że teraz wuef odechciało mi się żyć ale trudno, zglosze niedysponowanie, dziewczyny moga nie cwiczyc to ja tez, nie wiem co to za zasady.
włączylem sluchawki, i poszedlem do sali. gdy schodziłem ze schodów nagle coś mnie uderzyło. a raczej ktoś
pov. fang
właśnie szedłem z busterem na lekcje biologii. dzisiaj nie ma wuefu, dzien bez wuefu to dzień stracony, ni wiem po co tu w ogóle przyszedłem
buster: idziemy do kina dzisiaj o 16? na jakiś horror.
fang: wsumie czemu nie, bedzie popcorn a to najważniejsze.
buster: a ty ciągle o tym popcornie... nie rozumiem, to jakieś uzależnienie?
fang: wsumie to chy..
nagle straciłem równowagę i poleciałem na jakiegoś emosa. oboje spadliśmy ze schodow niczym buster po imprezie karnawałowej. ahh długa historia... wstałem szybko i podałem mu rękę żeby mu pomóc wstac, lecz nie skorzystal z tego. no nie wiem jak mozna byc tak nie milym, bez przesady.
fang: sorki emosie, wszystko dobrze?
edgar:...
uciekł gdzies do kibla więc pobieglem za nim żeby sprawdzic czy nic mu nie jest. nie było trudne dogonienie go bo wolno biegał.
fang: hej, nic ci nie jest?
edgar: hmm? ta.. wszytko dobrze
zobaczylem na jego ręcę krew więc chwiciłem ją. (ale romantyczne 😼)
zobaczyłem na jego twarzy lekki rumieniec. kolejna osoba ktora na mnie leci, wow.
opatrzylem delikatnie jego rękę, i puściłem go
fang: chcesz iść do kina po lekcjach?
właściwie nie wiem dlaczego o to zapytałem, ale już tego nie odwrócę, bo to by było nie miłe.
edgar: mordo, nawet nie wiem jak masz na imię a ty mnie na randkę zapraszasz?
randka? dobry pomysł. ZNACZY CO? przeciez nie jestem pedałem.
![](https://img.wattpad.com/cover/361376132-288-k263913.jpg)
CZYTASZ
edgar x fang🗿| buster x chester
Novela Juveniledgej idzie do szkoly i nagle wpada na jakiegos akustycznego typa. nie bede wiecej pisac bo n chce spojlerowac 🥰 moze byc tez chester x buster sie pojawic i jeszcze jeden ship ale n spojleruje ok pa kocham was