u pani bozenki

285 22 28
                                    


pov. edgar

wstalem wlasnie. była 11 juz, troche długo spałem wsumie. wywalone, idę na śniadanie. 

zbiegłem ze schodów, oczywiscie wywaliłem się po drodze, ale co tam. zrobiłem tosty, które jem codziennie od jakiś czterech lat. 

usiadłem przy stole i zacząłem jeść moje królewskie danie. 

- edgar nogi ze stołu - tak właśnie zostałem przywitany przez mamę. 

- no ok. 

- a kiedy zaprosisz tego twojego chlopaka? takie ładne kwiaty ci ostatnio przyniósł. - aż się tostem oplułem! ten chiński przydupas moim chłopakiem? w życiu. 

- że kto? chłopak? mój? no chyba nie. 

- oj weź, tak tylko żartuje. ale może zaproś go na kawę. 

- no okej? - skończyłem jeść tosty i poszedłem do łazienki się ogarnąć.

 zakluczyłem drzwi, bo ostatnio colette lubi wchodzić bez pukania i puściłem wodę pod prysznicem. 

po umyciu się, wytarłem ciało ręcznikiem i stanąłem przed lustrem podziwiając swoje mięśnie a raczej ich brak. no cóż, jestem zbyt leniwy aby mieć super sylwetkę.

 ubrałem szare dresy i czarną koszulkę z długiem rękawem i spiąłem włosy spinkami żeby mi nie przeszkadzały. 

oczywiście nie może zabraknąć mojego stu etapowego skin care. najpierw oczyściłem twarz wodą z żelem myjącym, moim ulubionym z ziaji. spłukałem go letnią wodą, i oczyściłem ją ponownie, tym razem płynem do demakijażu.

 nałożyłem krem nawilżający, krem z spf i bazę pod podkład. znalazłem mój biały jak ściana korektor, i nałożyłem go pod oczy i delikatnie na resztę twarzy.

 pomalowałem czarna kredka linie wodna oka i dodałem trochę czarnego cienia na oczy.

 zdjąłem spinki z włosów, i zacząłem je stylizować za pomocą suszarki. muszę jakoś wyglądać jak przyjdzie ten azjata. po skończeniu schowałem wszystko do szafki i opuściłem łazienkę.

 dałem karmę mojemu kotkowi, śledzikowi. takie imię kreatywne wymyśliłem jak miałem 14 lat. szybko pobiegłem do mojego pokoju, aby przekazać fangowi żeby do mnie przyszedł. wziąłem telefon i z niechęcią wybrałem numer do chińczyka. odebrał prawie od razu. 


pov. fang

spałem sobie spokojnie aż nagle mnie obudził dzwonek telefonu. kto może do mnie dzwonić o takiej godzinie? wziąłem telefon do ręki, i okazało się że to edgar. myślałem że nigdy do mnie nie zadzwoni, a jednak się myliłem. odebrałem oczywiście. 

f: hej kotku! wiedziałem że kiedyś do mnie zadzwonisz! stęskniłeś się?

e: nawet nie skomentuję tego przywitania, moja mama cię zaprasza na kawę. 

f: że ja do ciebie przyjdę? bardzo chętnie!

e: o 14 możesz być, pa.

o 14? przecież jest 12!

 to tak mało czasu mam żeby się przygotować. 

oczywiście będę musiał się ubrać bardzo elegancko żeby zrobić dobre wrażenie na pani bożence. 

musi wiedzieć że przyszły mąż jej syna jest bardzo idealny. nie mogę się doczekać aż znowu zobaczę edgara! 

on się tak słodko śmieje, że ja nie wytrzymam. ogarnąłem się i poszedłem kupić kwiatki, ale tym razem nie dla edgara tylko dla pani bożenki. 

edgar x fang🗿| buster x chesterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz