bal halloweenowy

413 25 69
                                    


pov. fang

zbliża się tak zwany bal halloweenowy a ja jeszcze nie wiem z kim mam iść. 

już dużo dziewczyn chciało ze mną iść, ale wszystkim odmówiłem. i co ja teraz zrobię? shelly nie, raczej wiadomo dlaczego, janet idzie z colette, bibi nie idzie, lola idzie ze swoim chłopakiem, i co ja teraz zrobię?

niby mogę iść z edgarem, ale on nie chce iść. ale ja go zmuszę, jeszcze mi będzie za to dziękował. oczywiście zadzwoniłem do niego. 

f: hej emo boy 

e: co chcesz

f: idziesz ze mną na bal?

i w tym momencie się rozłączył. 

wszyscy kochają alternatywki, ale alternatywki nie kochają każdego, dlatego świat jest smutnym miejscem. 

nie będzie łatwo, ale musi się udać. wyszedłem z domu i spokojnym krokiem poszedłem sobie do randomowej kwiaciarni. kupiłem kwiatek. nie wiem jaki, chyba to jest tulipan ale ja się nie znam. moim następnym celem była biedronka, a kupiłem w niej ulubioną czekoladę emo boya i marker bo on chyba ma jakieś tam zaburzenia odżywiania to trzeba kalorie i skład zamazać. jak on się nie zgodzi to rezygnuje z tego challengu i pójdę z panią woźną. po kupieniu bardzo romantycznego prezentu szybko poszedłem pod dom edgara i zapukałem. otworzyła mi jego mama. chyba pierwszy raz ją widzę, ale wydaje się być spoko. pani bożenka zaprosiła mnie do środka, i usiedliśmy przy stoliku. edgar teraz spał więc będę musiał poczekać, ale może się dowiem o nim czegoś nowego. po chwili dołączyła do nas colette, której musiałem wytłumaczyć skąd się tu wziąłem. bardzo miło spędziliśmy czas. w końcu kocica się obudziła, ile można czekać?

- co on tu robi?

- przyszedłem do ciebie ale spałeś. 

- ale ja cię nie zapraszałem. 

- sam się zaprosiłem. 

- no dobra, czego chcesz?

- żebyś ze mną poszedł na bal. 

- nie ma mowy, przecież już ci mówiłem. 

- no proszę! jesteś moją ostatnią nadzieją!

- a co z tego będę miał?

- czekoladę - dałem mu czekoladę i kwiatek - i kwiatek. 

- uhhh. ile to trwa?

- nie wiem. 2 godziny?

- pójdę, ale nie płacz. 

- jej! to przyjdę po ciebie jutro o jakiejś 17.40 

- ok, możesz już iść. 

- dziękuję że...

- idź bo się rozmyślę. 

- dobra dobra idę już no.

może i zostałem wywalony, ale udało się! i w dodatku mam nową besti, panią bożenkę. 

po powrocie do domu położyłem się spać, żeby szybciej mi czas minął.

oczywiście nie umiałem zasnąć więc całą noc słuchałem muzyki i oglądałem karate kida 8376352 raz w życiu. 

pov. chester

bardzo mnie cieszy fakt ze shelly nie żyje. ciekawe co się z nią stało. zresztą nie ważne, dzisiaj jest jakiś bal halloweenowy! idę oczywiście z moim busterem, a impreza z busterem = impreza z alkocholem. kogo obchodzi że nie mogę pić? nikogo. ubrałem się w najbardziej sigmiowe ubrania jakie znalazłem, czyli różowa koszulka ze świnki peppy od gusa (trochę za mała) i jakieś jeansy. myślę że mój outfit jest wspaniały. do mojego pokoju wszedł buster, nawet do drzwi nie zapukał. 

edgar x fang🗿| buster x chesterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz