20.

54 6 0
                                    

-Jesteś już dorosła i musisz zrozumieć że chce dobrze. Nastolatki mają dużo głupich pomysłów. Więc zrobiłam to co według mnie powinnam. A teraz powiedz mi czemu byłaś w szpitalu. Bardzo mnie to ciekawi.-wzięłam gryza swojej kolacji.

-Nie ufasz mi?! Musisz patrzeć na mnie krok w krok?!

-Jak widać słusznie że ci nie ufam bo mnie okłamujesz.

-Mam powód.-przestałam krzyczeć bo to nie miało sensu a po za tym moja mama miała rację... Okłamałam ją. Czemu by miała mi ufać? To ja jestem tą złą...

-To mi o nim opowiedz. Jesteś w ostatniej klasie musisz się uczyć podwójnie jak nie potrójnie niż zawsze a ja chcę tego przypilnować i chce abyś zajmowała się tylko nauką. Tylko.-powtórzyła.-A jeśli masz jakieś "powody" to rozwiążemy je i będziesz mogła się uczyć.-dodała poczym usłyszałam wredny i cichy śmieszek Vanessy.

-Dziękuję za kolację.-wstałam od stołu z którego nic nie zjadłam.

-Stój.-powiedziała nie krzycząc lecz stanowczo.- jaki jest powód?

-Żaden.- powiedziałam nie odwracając się do niej ale wiedziałam że ona wciąż siedzi i patrzy się na mnie i za chwile spyta o to jeszcze raz aż dostanie właściwą według niej odpowiedź.-jak byłam w szpitalu...em... Poznałam taką jedną dziewczynę... Okłamałam cię ponieważ byłam pewna że mi nie pozwolisz się z nią spotykać bo muszę się uczyć a powiedziałam że idę z Clare do galerii ponieważ znam cię mamo i wiem że byś nie krzyczała bo udział brała w tym też Clare a ona jest idealna więc nic nie powiesz a teraz jak pozwolisz pójdę na górę.-skończyłam moją wypowiedź.

-Dobrze że powiedziałaś prawdę ale kara cię nie ominie daj swój telefon.-oddałam komórkę i szybkim krokiem wtargnęłam do swojego pokoju i powaliłam się na łóżko jagby był to mój najlepszy przyjaciel. Okłamałam mamę i nie czułam się z tym dobrze ale nie czułam się też dobrze z tym że teraz nie będę mogła chodzić do Neli... Tak się cieszyła że mnie widzi... To było takie... Słodkie.. A po za tym Marcus też ucieszył się że jego siostra nie jest sama...

***

Słuchałam uważnie co mówił Sam z Megan i Clare ale tak naprawdę w głowie miałam nie tylko to jak kiedyś wraz z siostrą Sam hodował ślimaki afrykańskie ale też to że w kieszeni miałam telefon który podarowała mi go matka wieczorem z jakoś aplikacją lokalizacyjną z której w każdej chwili mogła zobaczyć gdzie jestem... Rozumiem że jest opiekuńcza i w ogóle ale dziś miałam zamiar iść do Nelli a Marcus co przerwę gdy stykaliśmy się wzrokiem uśmiecha się pokazując dołeczki na które nigdy nie zwracałam uwagi a teraz były według mnie bardzo urocze a ja? Ja tylko uśmiechałam się krzywo a mi coś pękło. Był pewien że to nawet dobrze że to ja znałam jego sekret i że mogę mu nawet pomoc a teraz nawet nie mogę iść do jego siostry by się ucieszyła z przyjaciółki która mnie mianowała...

-A ty Laila? Co robisz po szkole?-spytała nagle Clare.

-Ja? Ja... Chyba będę się uczyć...-uśmiechnęłam się sztucznie. No tak nauka. Potrójna nauka.

-Szkoda mi ciebie... Chodź ja też nie będę miała dziś czasu na imprezowanie... Przez miesiąc będę musiała siedzieć po szkole godzinę w kawiarni bo nie mam prawka a nasze auto się zepsuło więc będę musiała czekać na autobus- wyżaliła się Megan poczym wzięła łyk jej jasnego napoju który leżał na stoliku.

-Ty nawet nie powinnaś już imprezować do końca życia bo ostatnio to nawet mówić nie potrafiłaś.- Sam pokazał na dziewczynę widelcem a ona tylko przekręciła oczyma.

- mogę cię wziąć.- uśmiechnęła się Clare.

-Chętnie bym z tobą jechała ale jak już mówiliście jestem trochę łasa na imprezy więc chce ten czas jak tam będę się uczyć. Ale dzięki za propozycje -mrugała do niej a Clear uśmiechnęła się szerzej.

-Nareszcie teraz będziemy chodźby wiedzieć że nasza Meg nie łazi na jakieś tam imprezy tylko poprawisz te F z historii.- Nie wiem czemu ale w tej chwili w mojej głowie pojawiła się wielka, żółta lampka. No tak! Megan zaczeła coś tam gadać o tym że skąd on o tym wie że on też nie jest święty ale przerwała ciemno włosek dziewczynie.

-Megan!-krzyknęłam ale chyba za głośno bo nawet niektórzy z stolików obok spojrzeli się na nas z zdziwionymi twarzami a ja lekko zawstydzona zaczęłam mówić od nowa ale o wiele ciszej.- Może to głupie ale... Mogłabyś zabrać mój telefon do kawiarni? A po godzinie przyjechała bym do ciebie go odebrać.- według mnie mój plan był świetny. Napiszę do mamy że się uczę w kawiarni, mama będzie widzieć że tam jestem a nie pomyśli że zostawiłam tam telefon by ją zmylić no bo chodź jest czasami nadopiekuńcza wie że nie jestem głupia i nie zostawiła bym telefonu w miejscu publicznym tak od halo. W tym momencie byłabym u Nelli i pani Sophii a potem zabrałabym telefon do domu gdy ona będzie musiała iść na autobus.- a jagby mama dzwoniła to napisz że przepraszasz ale się uczysz i nie masz czasu. Znaczy że ja nie mam czasu. No wiesz oco mi chodzi... ok?-spytałam ale dziewczyny i Sam byli widocznie zdziwieni co ja im tutaj gadam.

-Powtórzysz bo chyba niezrozumiełam...-spytała a ja zaczęłam jej tłumaczyć omijając temat o tym że chce iść do Marcusa a dokładnie to do jego uroczej, młodszej siostry zastępując tym wyjście... Gdzieś...

-No spoko ale gdzie ty chcesz iść?-dopytała się a mi się zrobiło ciepło gdy wszystkie twarze patrzyły na mnie z niemałym zaciekawieniem i poczułam jak staje się to coraz mniejsza.

-eeeee...-ściskało mnie w żołądku bo nie chciałam okłamać przyjaciół lecz też nie chciałam wydać największej tajemnicy największego nad boy w tej szkole który nie ma uczuć. A napewno tak kiedyś myślałam ale teraz? Teraz głowie się co tu wymyślić dla chłopaka na którego kiedyś bym nawet nie napluła bo szkoda mi śliny. Mój mózg się kurczył i byłam pewna że zachwile mogę nawet wypaplać że idę na ważne spotkanie z latająca krową na wózku by zjeść słoneczne ciasteczka.- niespodzianka?-przełknęłam głośno ślinę i wgapiałam się na twarzy przyjaciół. Uwierzyli? Nie byłam pewna bo ich twarze wyrażały dosłowne nic ale z niewidzialnym amuletem szczęścia w dłoni miałam nadzieję że tak.

- Okiej. A tak w ogóle to twoja matka jest chyba zbyt nadopiekuńcza przecież to ty z naszej trójki jesteś tą najrozsądniejszą.- powiedziała łagodnie Clare a atmosfera znów wróciła do normy. To chyba była jedną z najgorszych dwóch minut w moim życiu.

Nienawidzę CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz