Mój plan zaskakująco zadziałał. Moja mama uważa, że nauka na świeżym powietrzu mi pomaga i że wreszcie zaczęłam myśleć o przyszłości, czyli nauce, a ja wdycham tak naprawdę powietrze zatrutego szpitala. Na początku nie byłam pewna, czy to nie będzie problem, gdy będę chodziła do Neli tak często, ale okazuje się, że Marcus powiedział mi prosto w twarz, że Nela nie może się doczekać mojego dzisiejszego spotkania, a jak ona to on też. A potwierdziło to pierwsze słowa, które wypowiedział Marcus po otworzeniu drzwi.
– Laila! Wreszcie jesteś! – leżał na łóżku z wyciągniętymi rękoma, a po chwili zauważyła mnie też jego młodsza siostra, która siedziała na krawędzi łóżka i mówiła właśnie coś do pani Sophii, która zresztą ostatnio bardzo polubiłam.
– Dzień dobry pani Sophia! – pomachałam do niej, a ona skinęła głową, uśmiechając się jak zawsze, po czym spojrzałam na wesołe rodzeństwo – Hejka! – rozłożyłam ręce, ale po chwili je odłożyłam na swoje miejsce i patrząc na wysokiego chłopaka położyłam się na łóżko opierając się o tors Marcusa. – jak tam minął dzionek Nela? – spytałam i byłam już pewna, że choć by miała najnudniejszy dzień na świecie i tak wydała, by mi cały monolog, więc poprawiając się na siedzeniu oparłam głowę o jej brata co kiedyś było, by dla mnie dziwne i krępujące teraz uznawałam za nic takiego i zaczęłam słuchać co ma mi do powiedzenia dziewczynka z pięknymi, gęstymi, kasztanowymi włosami.
– Ja dziś byłam na badaniach nie były dość przyjemne, ale dałam radę. Zawsze daje radę. Kiedyś, jak się dusiłam jak opętana też dałam radę, dlatego mówią, że jestem dzielna i wyzdrowieje. – mówiła a na jej pierwsze słowa poczułam jak mój kolega z tyłu się wyprostował i zaczął bawić się swoimi palcami, a na końcu zostawił je, kładąc na moim podbrzuszu. Marcus nie lubił tematów związanych z jej chorobą, a tym bardziej tematów, gdy było z nią źle. Bardzo źle. – Jest ze mną coraz lepiej. – uśmiechnęła się szeroko, a ja wziąłam jedną z dłoni chłopaka i kciukiem zaczęłam krążyć po skórze. – Widzisz? Będzie dobrze. – spojrzałam na niego z dołu i uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest. Gdy mi mówił mi o siostrze i o wszystkim co go dręczy przytulał mnie co mu wtedy raczej pomagało, dlatego teraz przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej i zaczęłam słuchać jak bije mu serce. Miałam nadzieję, że bliskość drugiej osoby pomoże mu, a to chciałam zrobić na pierwszym miejscu. Pomóc. – Ostatnio nawet szłam z Marcusem na dwór, ale powiedział, że już niedługo nie będę mogła iść, bo robi się zimno i jest zima. Nie lubię zimy, a ty? Dużo osób lubi zimę, bo wtedy mogą się bawić w śniegu, robić igloo, rzucać się kulkami śniegu robić bałwany… Robiłaś kiedyś bałwana? Ja robiłam kiedyś, jak byłam jeszcze młodsza niż teraz. Marcus zrobił mu brzuch, a ja przyniosłam kamyczki znalezione na trawie. Wyglądał pięknie. Niestety teraz nie mogę robić bałwana… A bardzo bym chciała wiesz? Ale zimne powietrze mi nie pomaga w tym. – słuchając, jak mówi zrobiło mi się okropnie przykro… Sama choć miałam już niedługo osiemnaście lat kochałam wariować w śniegu i robić najróżniejsze figury ze śniegu, a mała dziewczynka nie mogła się z tego cieszyć, bo gdy weźmie oddech zacznie kasłać jak szalona. Życie czasami jest niesprawiedliwe…
– Jak będziesz już zdrowa to pójdziemy razem na sanki co ty na to? – spytał jej brat.
– A ja będę mogła robić z tobą bałwana. – odezwała się niespodziewanie pani Sophia, która uśmiechała się do dziewczynki, która po usłyszeniu tych słów krzyknęła z radości, ale po chwili przeprosiła i krzyknęła bez głośnie, wnosząc wysoko ręce do góry. Nie wiem, jak można być zły na tą małą. Była taka urocza, słodka i niewinna… Nie rozumiem, czemu miała to wszystko przeżywać co nie było dobre…
– Teraz już w tej chwili chce wyzdrowieć. No zawsze chciałam, ale teraz tak bardzo, bardzo, bardzo, BARDZO chce! Pani Sophia nawet mi pomoże robić bałwana! Ale mam nadzieję, że ty też mi pomożesz! – pomachała palcem do brata, który wciąż mnie mocno trzymał, a ja czułam się zaskakująco z tym bardzo przyjemnie.
– Oczywiście razem z Lailą możemy nawet zbudować dla ciebie pałac ze śniegu, jak sobie tego życzysz. – zaśmiał się po czym potargał mi włosy, a ja tylko lekko się zgięłam, ale nic nie powiedziałam i wywracając oczyma, lecz z uśmiechem znów zaczęłam leżeć na wygodnym ciele Marcusa. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że te trzy osoby mogą mi dać tyle szczęścia. ***
ZGRED: Nela bardzo chciała, byś pojutrze w piątek do niej przyszła na urodziny… Nie to, że cię zmuszam, czy coś, ale jakby co, to się ucieszy i w ogóle…
Od razu po podjechaniu do domu wskoczyłam na łóżko, gdzie po chwili poczułam krótkie wibracje w kieszeni oznajmujące, że ktoś coś do mnie napisał i jak się spodziewałam był to Marcus. Nie wiem, czemu mnie to tak ucieszyło.
LAILA: oczywiście, że przyjdę! W piątek tak? Na pewno będę nie martw się 😊
No dobra mam klasówkę w piątek, ale pouczę się teraz to jutro będę miała czas kupić coś Neli i do niej przyjść. Ale co mam jej kupić? Chciała iść na dwór bawić się w śniegu…Może coś z tym? Ale przecież nie może wychodzić na dwór, a ja nie kupię sztucznego śniegu i nie posypie go po całej sali no nie? Dlatego wysłałam kolejną wiadomość.
LAILA: emmm sorry, ale wiesz może co mogłabym kupić Neli? Plis to ważne nie mam pomysłu…
Trochę się wstydziłam tego, że no… Nie znam jej najlepiej, ale rozmawiam z nią tylko jakieś… 6 dni? Nie wiem wszystko mi się pomieszało… Chyba naprawdę muszę się wziąć za naukę… Ale tak bardzo nie chciałam! Ale ostatnio naprawdę olewam szkołę…
ZGRED: Broń Boże! Nie kupuj nic! Laila choć przez większość mojego życia uważałem cię za niskiego krasnoludka, który ma wszystko głęboko w dupie to teraz uważam, że jesteś za miła… Oczywiście według mnie Nela zasługuje na pałac i dałbym jej to, nawet jakbym miał… Nie wiem, co zrobić! Ale nie… Proszę nie kupuj nic… Nie chcę byś wydawała pieniądze na nas, bo moja siostra jest chora… Okej?
LAILA: ale ja chcę… i nie robię tego tylko, bo jest chora… Chce jej dać ten pałac po na niego zasługuje Marcus.
PS: Dzięki za info teraz też będę mówić na głos, jak kiedyś cię widziałam, a za dobrze to ty nie wyglądałeś w moich oczach.Odpisał prawie od razu.
ZGRED: Wiem, że na niego zasługuje, ale… nie. Kupuj. NIC.
PS: już nieraz mówiłaś, jak to jestem aroganckim dupkiem.LAILA: Dupek.
ZGRED: Zołza. A teraz mam nadzieję, że pojawisz się w szpitalu w piątek z uśmiechem na twarzy, a nie elektrycznym psem na pilota, czy jeszcze inne ustrojstwo.
LAILA: nienawidzę cię
ZGRED: wzajemnie <3
I tak jej coś kupię. Tylko nie wiem co…
CZYTASZ
Nienawidzę Cię
RomanceLaila Smith córka rozwiedzionych rodziców z "normalnym" życiem. A tak na pewno się jej wydaje. Poznaje straszną tajemnicę swojego najgorszego wroga z szkoły która odmienia jej życie o 180°. Marcus Williams jeden z popularnych "bad boyów" z szkoły...