29

44 4 0
                                    

Przez cały tydzień czułam wzrok innych. I no dobra każdy się gapi na ludzi wokół ale przez ten tydzień czułam, że wszystko oczy leciały na mnie i usłyszałam szepty o mnie! Albo ma schizofrenię albo dziewczyny wyglądały się o mojej udawanej relacji z Marcusem. Mówiłam im, że nie mają pisnąć słówka ale trochę im nie wierzę. Samowi już się wyglądały.

-Proszę, proszę kto tu przyszedł? Czy to nasz słynny Marcus Williams? Co się stało, że zawitałeś w naszej dziurze?-głos Larsa słyszała całą stołówka a po słowie z opisaniem naszej szkoły profesor Cain coś tam do niego krzyknął mówiąc coś o tym, że nie ma się tak wyrażać ale nikt za bardzo nie zwracał na niego uwagi dlatego Lars najbogatszy typek w szkole co każdy mu się kłania do stóp zaczął przemawiać dalej swój długi i bez sensu monolog.- Może rozłożyć czerwony dywan?

-Nie przesadzaj. Tydzień mnie nie było Drama Queen.- Marcus użył moje przezwisko i nie wiem czemu bo przez ten tydzień rozmawiałam z nim a raz nawet na kamerce kiedy był wtedy w szpitalu i rozmawiałam też przy okazji z Nelą ale gdy usłyszałam jego zmęczony i ochrypły głos było mi tak... Dziwnie. I nawet nie wiem po co ale się odwróciłam i zobaczyłam chłopaka który miał czarną bluzę bez mundurka dziki czemu pewnie bym na niego naryczała z wściekłością miesiąc temu ale teraz jakoś nie miałam na to ochoty. A po chwili  też mnie zauważył i do mnie mrugnął uśmiechnięty a ja mu pokazałam środkowy palec tylko, że z uśmiechem który nie umiałam powstrzymać i bolały mnie od niego policzki.

-Pomyślałem, że masz jakąś świńską grypę czy coś. I jak widać nadal ja masz bo wyglądasz jakbyś urwał się z pod nagrobka na cmentarzu.

-Na cmentarzu to ty zachwile wylądujesz jak nie przestaniesz klepać.

-Szybciej na cmentarzu wyląduję jak cię dotknie. Wyglądasz jagbys był trędowaty- dodałam a Lars zaczął się śmiać.

- Dziękuję za komplement droga Lailo ty też wyglądasz nieziemsko.- powiedział sarkazmem i chodź mówił to jagby był zły ja wiedziałam, że tak na prawdę nie jest.

-Nie ma za co.-ukłoniłam się nisko.- szczerość to moje motto.

-Żebym ja ci to motto nie zamienił na całowanie mnie po stopach za każdym razem gdy mnie wkurzysz krasnoludzie.

-Fuj! Oblech z ciebie.

-Też cię kocham.- czy on?! On tego nie powiedział nie? Lars zaczął się śmiać i reszta paczki też więc chyba odebrali to jako odgryzanie mi. Okiej. Jest dobrze. Odwróciłam się do mojego stolika. Tutaj atmosfera była dziwna... Dziwna znaczy zmieszana. Sam patrzył na mnie krzywo a Megan i Clare patrzyły na siebie uśmiechnięte.

- Mówiłam, że do siebie pasujecie. Kto się czubi ten się lubi.- nie przestawał się uśmiechać Clare.

-Ja też trzymałam za was kciuki.-dodała Megan.

-Przestańcie to tylko odgryzanie mi. A po za tym nie krzyczcie tak po ktoś was usłyszy.

-Oni tak myślą ale my wiemy oco naprawdę godzi.-Megan ruszyła śmiesznie brwiami a tym czasem ja spojrzałam na blondyna obok.

-Fuj.- krótkie i zrozumiałe. Bez rozkminiania. Poprostu fuj. Okiej.- Laila jesteś naprawdę piękna i mądra i w ogóle ale...

-Nie podrywaj jej za późno. Marcus był szybszy.- zaśmiała się Megan żartując z kuzyna.

-Nie podrywam jej po prostu... Marcus to typ... On cię zranić Laila... Nie polecam ci go.. Tylko cię wykorzysta a potem pójdzie do innej by zaspokoiła jego potrzeby. Tacy są "ci popularni i przyatojni"- przy ostatnich słowach zrobił cudzysłów w powietrzu.

-Nie znasz Marcusa wiesz?! Marcus to dobry chłopak a to, że jest super nie oznacza, że ideały nie mogą być zakochane tak na serio! To nie on wybrał sobie, że jest mądry i popularny okiej? Nie ocenia się okładki po książce! Nie wymieniłeś z nim nawet dobrych dwóch zdań a już po tym, że Marcus jest w paczce Larsa oceniasz go w taki sposób Sam!? Naprawdę!?- nie wiem czemu mnie tak poniosło i czemu nie wyjaśniam mu to zwykłą rozmową ale już było za późno. Za późno bo już po chwili z tacą szłam do kosza by wyrzucić jedzenie i pójść najdalej od Sama który w tej chwili był w moim mózgu strasznym, ogromnym, większym niż dupa Mii palantem.

Siedzenie na zimnym parapecie nie było niczym super ale w tej chwili było to jedyne miejsce gdzie czułam, że jestem Dalego od Sama, uczniów i całej szkoły. Byłam obrażona na świat jak małe dziecko które nie dostało ulubionej zabawki z sklepu która znalazł w kiczowatej reklamie z pluszakami. Dlatego gdy usłyszałam nie wyraźnie moje imię przez co nie wiedziałam kto to powiedział nie byłam pewna czy chce odpowiadać. Ale jak widać ta osoba miała to gdzieś bo już po chwili zauważyłam sylwetkę mojej przyjaciółki. Clare.

-Tu jesteś dziewczyno. Wybuchła i to na maksa. Nie wiedziałam nawet, że możesz się aż tak zdenerwować... Chyba naprawdę się zabujałaś w Marcusie.-mialam wilka ochotę zaprzeczyć i powiedzieć, że upadła na głowę ale się powstrzymałam więc tylko słuchałam co dalej ma do powiedzenia moja przyjaciółką która usiadła ze mną na parapecie.- Mangan chciała iść ze mną ale musiała tłumaczyć Samowi co zrobił źle bo zaczął szukać w google informacje jak rozumieć kobiety.-zaśmiała się cicho a ja wraz z nią.- A i powiedziałaś cytuję:,,Nie ocenia się okładki po książce". Myślę, że to chyba było trochę na odwrót.

-Po prostu nie rozumiem czemu tak uważa... Marcus nie jestem jednym z tych osób które wykorzystują swoją sławę w szkole by podrywać dziewczyny a potem je zostawiać kiedy nie będą mu potrzebne. On taki nie jest.. Czemu ludzie mówią takie rzeczy za jego plecami kiedy on może w tym czasie ratuje komuś życie.- przy mojej wypowiedzi wymachiwałam znaczenie rękoma.

-Z tym ratowaniem życia to chyba przesadzasz ale masz rację... Sam to skończony idiotą bo tak mówi ale on chce dla ciebie dobrze. Dlatego stawia pochopne wnioski.

-To się nawet kupy nie trzyma Clare. Po co wymyślać jakieś plotki, że spotyka się ze mną tylko dla sexu?

-Jest zazdrosny. Jesteś piękną kobietką i sam to przyznał więc jest zazdrosny. Masz branie.- uderzyła mnie lekko łokciem w mój bok.- No nie spodziewałam się, że skończysz na tym, że chłopacy będą się o ciebie bić dziewczyno.- podniosła ręce w znaku poddania.

-Czy ty właśnie zasugierowałaś, że od początku myślałam, że skończę jako samotniczka w domu mamusi?-zagroziłam jej palcem a nasza rozmowa już dawno z poważnej przeszła na docinanie sobie.

-może...?- zaczeła gapić się w sufit.-Ała! Laila!- krzyknęła gdy teraz to ja włożyłam jej łokieć pod żebra.- od kiedy ty jesteś taka silna?

-Lata wprawy.-powiedziałam udawanym poważnym głosem.-A tak serio to po setnym razie próby walniecia Marcusa chyba mi się udało ale połamałam mu chyba żebro więc teraz ty jesteś moim workiem bokserskim.-Clare się zaśmiała i popatrzał mi głęboko w oczy aż miałam ciarki na rękach bo czułam jagby chciała wejść w moje ciało i opętać moją duszę.

-Ty to jesteś jednak na maksa zakochana w Marcusie.- parsknełam śmiechem a ona popatrzyła się na mnie niezrozumiale. - dobra dobra przestań bo się udusisz dziewczyno!- zaczęła się śmiać ze mną.

-O matko.-starałam łezkę śmiechu.- może i spotykam się z Marcusem ale nie przesadzaj okiej? Nie skoczę za niego w ogień.

-Ale ty jesteś. Ale małżeństwo z tego ja tak będzie.- poruszała zabawnie brwiami.

-spotykamy się od miesiąca!-popchnełam ją a ona zaczeła rechotać jak żaba. Idiotka.

Nienawidzę CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz