30

34 4 0
                                    

-Nie kumam.-powiedział krótko Marcus, a ja powoli traciłam już cierpliwość. Korepetycje okazały się, że nie były takie proste bo jego "tylko" tygodniowa nie obecność sprawiła wiele kłopotów w nauce i przez chwilę mogłam nawet z wątpić, że pamięta jeszcze jak się odejmuje i dodaje.

Megan i Clare gdy powiedziałam im, że chce przerwę poświęcić na pomaganiu półgłówkowi w matematyce i innych przedmiotach jakoś dziwnie się zgodziły. Dziwnie czyli... No nie wiem po prostu gdy im to powiedziałam zamiast się zastanawiać od razu się zgodziły bez piszczenia ani oblewania mnie pytaniami. Clare się zmieniła. Nie na źle. Ani na dobrze. Była inna ale nadal była ta samą Clare która kochałam ale musiałam przyznać, że dzięki Megan, Clare jest nie dość, że weselsza to też poprostu... Inna. Ale w sensie dobrym.

Sam... Sam za to przeprosił mnie za zachowanie ale gdy powiedziałam mu, że na przerwie nie będę z nim gadała znowu zaczął mi sykać jadem przykłady czemu to nie jest dobry pomysł i naprawdę się wczuł bo gdy już nie miał pomysłów, a ja nadal tylko czekałam aż skończy powiedział cytuję:,,Bo ty też mnie musisz uczyć matematyki" i może to być normalne dla innych, ale chcę tylko dodać, że czasami zastanawiam się czy on nie jest lepszy w nią niż ja. Zazdrosny, czy nie, ja aktualnie uczę tego barana z własnej woli i z mojego pomysłu. Czy żałuje? No nie powiem, że nie, ale nie jest tak źle. Chyba.

-I zanim mi powiesz coś w stylu "to skumaj" albo zaczniesz mi opowiadać jak małemu dziecku jak robi żaba chce tylko powiedzieć, że to nie jest tak łatwo. Ty jesteś mądra a ja? Ja jestem w dupie.- siedzenie na parapecie okazało się teraz jednym z najlepszych miejsc i nawet nie wiem czemu ale jedyne co wiedziałam to to, że Marcus sam wybrał to miejsca a ja zadziwiająco chętnie zgodziłam się na ten pomysł. Chyba pierwszy raz w życiu się w czymś z nim zgadzam.

-Ty też jesteś mądry tylko leniwy. Jesteśmy tu od trzech minut. Ledwo co przeczytałam temat.

-I już nie kumam.-jęknął co brzmiało jak duszący się niedźwiedź.

-Marcus skup się! Pracujesz w biurze komputerowym ty wiesz co to jest?! Ludzie tam ci zazdroszczą, że masz niespełna osiemnaście lat a już pracujesz! Jesteś mądry tylko się przyłóż.-rozkazałam a on  w wielkim trudem usiadł i rozłożył podręcznik. Ludzie przechodzili obok ale miałam ich gdzieś. A Marcus? Marcus chyba śmieszyła moja sytuacja bo gdy ktoś na nas patrzał przybliżał się do mnie. Dupek. -To się odejmuje zgredzie...

-Przestarzałe to przezwisko wymyśl coś bardziej kreatywnego.

-Nie zmieniaj tematu! Ma-te-ma-ty-ka!- przeliterkował mu  bo pewnie już nawet tej czynności nie potrafii.

-Powinnaś mnie nazywać super hero dziesięć na dziesięć albo najcudowniejszy na świecie mój ulubiony i niezastąpiony chłopak który naprawi świat swoim urokiem i tym, że jest.. eeee CUDOWNY!- wymachiwał ręką a ja patrzyłam się na niego jak na kosmitę tłumaczącego, że ziemia jest płaska. A może to jest kosmita?

-Marcus.. Jesteś nienormalny wiesz?

-Ale za to przystojny a to się liczy.

-Ucz się i spróbuj opanować swoje wybujałe ego.- przybliżyłam się do niego i podałam mu kolejny podręcznik tylko, że teraz z biologii.- to cię też czeka- powiedziałam poważnie.- więc ty mój przystojniaku.-sarkazm aż wylewał się z moich ust.- do książek a lusterko do przyglądania się kupię ci później.

-ha! A jednak! Przyznałaś się jestem przystojny!

-To był sarkazm debilu!-uderzyłam go.- i żebys nie czuł się jakoś wyjątkowy tak szczerze naprawdę wyglądasz jak trędowaty.

-dobra, dobra tylko nie zaczynaj. To tylko żarty.

-Tak, tak...-wywróciłam oczyma.

***

Nauka, nauka i nauka. Coś dodać coś odjąć? Niestety nie da się tak. Nie kiedy jutro jest sprawdzian a za drzwiami matka która każe wkuwać. A tymczasem Clare ma gości i przyjechała do niej jej ulubioną kuzynka. Megan jak mi ostatnio pisała dopóki nie rozładował jej się telefon (tak zakładam bo napisała mi też, że zostało jej jeden procent baterii) że jest na spacerze z Luną, czyli psem dziewczyny a Sam na imprezie. Znowu. A ja? Ja.się.uczę. A tak bardzo chciałabym iść chociażby jak Meg na dwór o odetchnąć świeżego powietrza.

ZGRED: przekazuje od Neli pytanie:,,Kiedy znów przyjdziesz?" A i tak w ogóle to Lars pyta o nasz związek.

A no tak jest jeszcze on. Osioł Patallach. Tylko czekaj czekaj.... Jak to pytał o związek? Może odpisze lub nie. Może oddzwoni albo nie ale zawsze trzeba próbować.

-Clare!-krzyknęłam gdy jednak podniosła zieloną słuchawkę.

-Laila uspokój się. Oco biega? Czemu jesteś zła?

-Czemu wydałaś, że ja i Marcus jesteśmy razem?!- warknełam a w tle usłyszałam jej kuzynkę którą raz spotkałam w życiu ale jej cienki głos dało się rozpoznać z kilometra.

-Nie wydałam nikomu twojej tajemnicy. Uspokój się.-rozkazala mi spokojnie i kiedy chciałam się już opanować usłyszałam głos Lindy.- prócz mi. Fajnie, że kogoś sobie znalazlaś.- głos kuzynki Clare który kiedyś nazwałbym ładnym teraz chciałam oderwać jej struny głosowe a mówiąc szczerzej to raczej chciałam ukartrupić moją przyjaciółkę.

-Marcus napisał mi, że  Lars pyta o nasz związek!

-Pisałaś z Marcusem? Nie miałaś się uczyć? To chyba ja powinnam się martwić, że zostawisz mnie dla tego kochasia.

-Nie zmieniaj tematu Clare!- mój poziom złości podniósł się do maksymalnego poziomu a może nawet wyżej.

-Ja nic nie mówiłam. Może Megan? Sory ale nie mogę gadać.-  rozłączyła się a ja jedyne na co miałam teraz ochotę to rozwalić wszystko co było w około mnie.

LAILA: zabije Magan przysiegam!!!!!!!!

Pisałam tak szybko, że nawet nie zwracałam uwagi na to czy są błędy. Złość to mało powiedziane. Ja byłam w stanie teraz ją rozszarpać! Wydała tajemnice! Jak mogła! Zaufałam jej a ona?!

ZGRED:Czemu? I czemu mówisz to mi?

LAILA: bo to ona wydała nasz "związek"!!!

ZGRED: Lars powiedział, że Lauren usłyszała jak rozmawialiśmy w kiblu i na końcu mówiliśmy, że się kochamy. Niby ryczała i aktualnie każda dziewczyna jest przeciwko tobie. Każdy chce się zabić.<uśmiech> no i oczywiście cała szkoła już o tym wie.

LAILA: kurwa.

Nie napisałam nic więcej. To wystarczało. Wystarczyło by zrozumiał, że za chwilę raczej popełnię samobójstwo. Czy ja właśnie sama się wydałam? Byłam tak głupia... Dajcie karabin maszynowy może jeszcze aż tak się to nie rozniosło by na moim nagrobku napisano ,,Laila Smith dziewczyna w potajemnym związku z Marcusem Williams."

ZGRED: taki mój urok co poradzisz. Każda mnie chcę.

Ta ta każda. Taka każda, że ja jestem raczej kosmitą w porównaniu z tymi landrynkami. Okiej okazało się, że nie jest aż takim palantem i okiej czasami chętnie z nim gadam. Ale czasami tak nie jest okiej? Z Samem też gadam i chodź mnie ostatnio wkurzył i to na maksa ja widzę w nim przyjaciela. I tylko to. Chodź się dogadujemy i to nawet bardzo dobrze. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia ani miłość. Nie wierzę w to, że mężczyźnie nie przychodzą tylko myśli o secie z dziewczyną która kocha go nad życie. Tylko czekaj... Ja przecież się wykłócałam z Samem, że istnieją tacy ludzie. Coś ze mną jest nie tak? Przecież mój ojciec... Albo ktoś kto kiedyś był moim ojcem jest żywym dowodem. To czemu tak bardzo mnie poniosło gdy Sam stwierdził fakty? Myślałam się? Ale... To wszystko jest popieprzone... Przecież ja nie wierzę w miłość... No nie?

Nienawidzę CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz