– Laila? – przez korytarz przeszedł głos Marcusa, ale mnie to nie zatrzymało i nadal patrzyłam na pannę Sophie i nawet nie wiem, kiedy usłyszałam jego kroki, a po chwili poczułam jego dłoń na moim ramieniu – więc tu jest…– Co się stało…?- spytałam, nie patrząc na chłopaka. Niby wiedziałam, że w nocy nie było z nią dobrze i poszła na badania, ale chciałam to usłyszeć od Marcusa.
– Wczoraj obudziłem się i zastałem duszącą się pannę Sophie… Zgłosiłem to i wtedy ją gdzieś wzięli… Próbowałem się dowiedzieć co z nią, ale albo nie chcieli mi powiedzieć, albo była na operacji no, albo po prostu mieli problem, że w ogóle tam byłem… Ci się udało…
– ta… Jest z nią źle prawda? – odwróciłam głowę w jego stronę, a on swoją spuścił na dół. Było źle.
– Nie wiem, co się tak naprawdę stało to pierwszy raz, kiedy tak się dusiła… Ja…- spojrzał na mnie-wchodzimy? – teraz to ja na niego spojrzałam, tylko że teraz zdziwiona
– możemy?
– Chuj z tym Laila. – postanowił i nawet nie czekał, aż coś powiem tylko otworzył drzwi i skierował się w stronę panny Sophii, a ja poszłam zanim. Po chwili ciszy to ja się odezwałam pierwsza.
– Spałeś tu? – spojrzałam na niego, ale teraz to on nie odwzajemnił spojrzenia. – nie masz przez to kłopotów?
– Zawsze tu śpię. Czuwam nad Nelą, pielęgniarki mają mnie głęboko w wysokim poważaniu tak samo jak rodzice. Oni to się nawet cieszą, że mnie nie ma. Przynajmniej mają spokój – zaśmiał się sztucznie wciąż patrząc na śpiącą pannę Sophie.
– Nie mów tak…
– Ale tak jest… Jest… Jest beznadziejnie… rano chodzę do szkoły po niej do szpitala, a na wieczór do pracy…
– Do pracy? – zdziwiłam się. Od kiedy on…
– Tak, myślisz, że jak Nela tu przebywa? No dobra nie jest to prestiżowe miejsce, ale za… to wszystko – pokazał na pokój, w którym się znajdujemy – to nie jest za darmo. Zawsze się coś znajdzie. Czasami rozworze pizzę czasami pomagam w kawiarni u panny Alice… Jest różnie – uśmiechnął się krzywo.
– Ja mogę pomóc… Naprawdę chce pomóc. Tak, chce pomóc. – spojrzałam na niego błagalnie, a on pokręcił głową
– Nie chce, żebyś mi pomagała. Chce… Abyś była. – Wiedziałam, że chodzi mu o to, że Nela mnie polubiła i dlatego tak chcę, abym „była”, ale moje serce nie mogło tego zrozumieć, bo zaczęło bić jak nienormalne. Było mi cholernie gorąco i nawet nie zauważyłam jak powiedział kolejne zdanie i dopiero po chwili ciszy przetworzyłam sobie je w głowie i odpowiedziałam.
– Emmm tak oczywiście na pewno będę jutro! – krzyknęłam – jak Nela tego potrzebuję…- powiedziałam ciszej, a on się uśmiechnął i nie wiem, czy to tylko moja fantazja, ale chyba ten uśmiech był naprawdę szczery.
– Wiesz… pani Sophia dużo o tobie mówiła – spojrzał na staruszkę – mówiła, że jesteś piękna i że masz dobre serce – mówił to jakby opisywał swoją siostrę lub inną cudowną rzecz, która i tak nigdy nie zastąpi w jego oczach Neli i przez chwilę myślałam, że spłonę. Łzy nabrały mi się do oczu, a serce roztopiło. – Wiesz… Ma rację masz dobre serce i czasami nawet myślę, że ZA dobre – zaśmiał się cicho. – Mówiła nawet, że mam cię jakąś poderwać, bo takich dziewczyn nie jest milion i mam się śpieszyć, bo ktoś cię jeszcze mi ukradnie – Czy ja mogę umrzeć? Ja nienawidzę miłości, nienawidzę par nienawidzę Marcusa! To czemu teraz na jego słowa staje się całą czerwona? A może jestem chora? Jestem w szpitalu może się od razu zbadam. – Laila? – spytał a ja jak opętana od razu na niego spojrzałam pytająco – nic-uśmiechnął się, a już po chwili nie było czasu na uśmieszki i miejsca ani powodu. – co się dzieje? – od razu wstał z krzesła, gdy ten mały „telewizorek” nad głową pani Sophii zaczął głośno pikać, a na, nim pojawiła się długa, prosta kreska. Dwie pielęgniarki pobiegły do sali. Jedna miała kręcone rude włosy, i to ona z pośpiechem wyszła, a po chwili pojawiła się z lekarzem za to druga wyglądająca na o wiele starszą niż tamta. Podeszła do nas na maksa wkurzona i zaczęła krzyczeć coś w stylu „co wy tu robicie!? Nie jesteście rodziną?! Pozwolił wam ktoś tu przebywać gówniarze?!” Więc choć serce biło mi jak nienormalne i nie mogłam przestać patrzeć jak reanimują pannę Sophie wyszłam z sali z Marcusem.
Po tym, jak wyrzucona mnie z sali z chłopakiem staliśmy obok niej tak długo, aż Nela nie wyłoniła swojej główki spod drzwi i nie spytała, gdzie jej brat. Chłopak od razu podszedł do niej i zapewnił, że wszystko jest dobrze. A nie było. Nie było, bo zamiast spokoju w sali panny Sophie przybył większy harmider. Więcej lekarzy, krzyku i zła. Zła, bo już po chwili usłyszałam zza drzwi krótkie „nic z tego”.
***
Miałam jechać do sklepu kupić coś Neli, ale… Nie mogłam chciałam po prostu leżeć w łóżku i płakać. Panie Sophie nie znałam nawet pół roku, ale była w grupie tych osób, które możesz znać tylko kilka minut, a już za nią tęsknić. Była cudowna… Zawsze uśmiechnięta i kochana… Czemu musiało jej się to przytrafić? Czemu musiała… Umrzeć…?
– Laila? – spytała Megan, gdy zaparkowałam Pickupem na parkingu obok kawiarni i wysiadłam z niego kierując się w jej stronę. Przyjaciółka siedziała jak zawsze na tym samym miejscu z tą samą kawą espresso z mlekiem kokosowym, tylko że teraz miała go jeszcze pełno, a nie końcówkę i teraz siedziała swobodnie z książką na stole, a nie szybko dopijając napój z podręcznikiem w ręku i czarnym plecakiem w logo pumy na jednym ramieniu.
– Hejka-przywitałam się próbując choć trochę uwiarygodnić to, że nie jestem teraz w cholernej czarnej dziurze bez dna. Usiadłam obok niej i zobaczyłam, czego ona tak dokładnie się uczy. Matematyka. Akurat, w tym jestem dobra, więc może jej pomogę. – pomóc?
– To chyba ja powinnam o to zapytać… Wszystko dobrze? Wyglądasz jak dziecko, któremu zabrano zabawkę. – bo zabrano. Tylko akurat tutaj nie była zabawka, lecz pani Sophia. Zabrano mi ją…- może kawy? – spytała a po chwili kiwnęła do dziewczyny trochę starszej od nas, która miała piękne lekko kręcone z dołu, blond włosy i rozmawiała z kimś przez telefon miała na sobie strój pracowniczy i gdy zobaczyła reakcje Megan szybko się pożegnała z kimś w słuchawce.
– Zajmij się Ethan'em ok? Dzięki… No też tęsknię – uśmiechnęła się – Pa pa Aleks – rozłączyła się i do nas podeszła – przepraszam… Co dla panienki? – nie wiem, czy to tylko moja bujna wyobraźnia, ale ja naprawdę nie mogłam powstrzymać myśli tego, że to pani Sophia mówiła na mnie „panienka” Czy ja jestem normalna? Czy teraz wszystko musi mi ją przypominać?
CZYTASZ
Nienawidzę Cię
RomanceLaila Smith córka rozwiedzionych rodziców z "normalnym" życiem. A tak na pewno się jej wydaje. Poznaje straszną tajemnicę swojego najgorszego wroga z szkoły która odmienia jej życie o 180°. Marcus Williams jeden z popularnych "bad boyów" z szkoły...