27

61 5 0
                                    

Przez cale urodziny Neli dziewczyny nie bylo w ogole w sali i jej nie spotkalam ani nie dalam prezentu dlatego dzis chcialam isc na poszukiwania po galerii idealnego prezentu i podarowac dzis. Pierwszy raz pojde do Nelii bez Marcusa bedzie sama bo on bedzie pracowal u kolegi ojca. Nie wiem nawet czemu sie tak stresuje ale mam nadzieje, ze dam rade porozmawiac z osmioletnia dziewczynka nie? Ale wiem czego musze sie napewno bac. Rozmowy z Megan i Clare. Nie odzywaly sie w weekend i mialam nadzieje, ze chodzi o to, ze wolaly porozmawiac na zywo w cztery a dokladnie to w szesc oczu a nie byly na mnie zle. Serce waliło jak nie normalne ale po chwili w progu zauważyłam dwie dziewczyny które uśmiechały się do siebie.

-emmm cześć?-przywitała się a Clare od razu gdy usłyszała mój głos podeszła i mnie przytuliła. Czyli nie jest zła. Jedno szczęście. Ale Megan?

-Hejka! Sory, że nie pisałam w weekend ale byłam u cioci więc nie miałam czasu. Jak tam życie?- spytała a że mnie uciekł cały stres, presja i obawa, że będę musiała spowiadać się z moich wypadów do " ludzi z depresją" jak to pierwsze co wymyśliła sobie Megan.

-Spoko..- trochę to głupie ale gdy zobaczyłam poważny wyraz twarzy ciemnowłosej dziewczyny zza Clare moja głowa spadła w dół. Czy ja się boje Megan? Mangan co zawsze przemieni coś w żart i jest zawsze uśmiechniętą osobą? Chyba coś tu się mocno sypnęło...

                         ***

-Ja pójdę do kibla okiej?- poinformowała nas Clare a potem sobie poszła. Sam jak się okazało był dziś chory no mówiąc jaśniej po prostu wczoraj za dużo wypił na jakieś imprezie swojego znajomego i przy okazji jak to napisał do swojej kuzynki czyli Megan "pękły mu bębenki uszne od krzyków matki więc i tak by nie mógł słuchać paplania proferka Gomez" Więc ostatecznie wyszło na to, że teraz siedziałam na wewnętrznej stronie balkonu tylko z Megan która zabijała wzrokiem jak co dzień. A dzisiejsza ofiarą byłam JA.

-Dobra przejdźmy do sedna.-westchneła i spojrzała na mnie z poważną miną.-Clare ci ufać i jesteś jej najlepszą przyjaciółką. Zrobiła by dla ciebie wszystko i napewno nie przebije ciebie. Ona zawsze wybierze ciebie. Laila ona oddała by wszytko dla ciebie!-wymachała ręką a moje serce zaczęło bić jak nienormalne.- Więc ostrzegam, że jeśli ukrywasz coś przed nią to osobiście cię zabije rozumiesz?-mówiła na serio poważnie a ja na poważnie miałam ochotę się zastrzelić.

-Megan...-próbowałam ją uspokoić ale tak na prawdę uspokajałam  samą siebie-nie ukrywam nic przed nią okiej? No dobra ukrywam ale chcę się dzisiaj z tego wyspowiadać dobra? Przepraszam, że wam kłamałam ale to nic co mogłoby obrazić lub w jaki kolejek urazić Clare.

-o matko...- zrobiła kilka wdechów a ja przyglądałam się temu jak posłuszny piesek.- przepraszam cię Laila... Trochę za mocno zareagowałam... Poprostu jestem zazdrosna, że ona woli ciebie naprawdę przepraszam... Chyba poprostu za bardzo polubiłam Clare. Masz wilków szczęście, że masz taką przyjaciółkę- uśmiechnęła się do mnie a ja odwzajemniłam ten gest. Tylko, że ja nadal się stresowałam. Bo do cholery teraz na pewno będę musiała wyśpiewać wszystko dziewczynom.

                             
***

Lunch. To samo. Ja miałam sałatkę i wodę. Megan jakoś kanapkę a Clare swoją owsiankę z truskawkami. Niby wszystko to samo ale atmosfera była zmieszana. Clare zagadywała nas obojga, Megan śmiela się i sama opowiadała historię które chodźby miały być najnudniejsze na świecie i tak zawsze dziewczyna opowiadała je w taki sposób, że każdy się śmiał a ja? Ja... Laila Elizabeth Smith mądra i poukładana dziewczyna teraz siedziała na krześle słuchała i patrzyła. Nigdy nie byłam typek który wszystko analizuje.

Zawsze leciałam z mostu. Gdy ktoś był smutny przytulałam go. Gdy ktoś się cieszył gratulowałam mu. Gdy ktoś się śmiał ja śmiałam się z nim . Taki był spis. Nie zmieniał się. Wszystko było ustalone i nigdy go nie zmieniałam. Prócz dziś. Dziś zamiast śmiać się z żartów Megan uśmiechnęłam się niewyraźnie bo nawet nie słuchałam ich i gdyby nie śmiech Clare nawet nie zauważyła bym, że Megan coś powiedziała. Byłam za bardzo skupiona na tym co im powiem bo wiedziałam, że zachwile Megan o tym wspomni. Po prostu widziałam. I się nie myliłam.
 
-Nie chce psuć atmosfery ale Laila miała nam powiedzieć oco chodzi... Czemu ucieka nie wiadomo gdzie po szkole a potem udaje, że nic się nie stało.- mówiła do Clare ale patrzyła na mnie przez co dostałam chyba zawału serca.- I sory Laila za dziś...

-A co było dziś?-zadziwiło się Clare.

-Gdy poszłaś do łazienki trochę byłam zła na Laile iiii trochę się pokłóciłam. Ale jest dobrze tak?- kiwnełam jej głową a po chwili poczułam, że zachwile zwymiotuje. Nie powiem tego. Nie wydam tajemnicy Marcusa Williamsa. Po prostu nie.- ej wszystko w porządku? Chyba zbladłaś...-zmartwiła się Megan a po niej Clare która zaczeła przyglądać się ciekawie mojej twarzy.

-sory ale chyba muszę iść do toalety okiej?

-no... No dobra...-zgodziła się Clare i nie czekając na odpowiedź Megan pobiegłam do toalety.
Gdy przyglądałam się w lustrze na prawdę byłam bladą więc oblałam ją zimną wodą a po tym napiłam się wody z kranu która była ohydna ale jakoś dałam radę i po kilku wdechach weszłam do kabiny gdzie od razu napisałam do Marcusa.

LAILA: mam problem! Meggggga problem! Odpisz najlepiej od razu rozumiesz?! Megan i Clare dopytują się gdzie chodzę po szkołę i teraz czekają aż odpowiem im.... Co mam powiedzieć Marcus?!?!?!?!?!??!

Naszczęście odpisał po dwóch minutach.

ZGRED:Nie mów im o Nelii proszę. Powiedz, że... Wymyśl coś Laila! Ale proszę nie wspominaj nic o mojej siostrze... Proszę..

Oczywiście, że nie powiem. Ale czy powinnam nic nie mówić? Jestem totalną idiotką! Stres zżerał mnie od środka. Co mam im powiedzieć.

LAILA: mam trzy minuty. Mój mózg teraz nie pracuję! To ty mi pomóż!
Po chwili Marcus zadzwonił.

-Laila?-spytał gdy podłożyłam telefon do ucha.

-tak to ja Marcus a teraz mi pomóż.

-Powiedz, że się że mną spotykasz.

-Spoty... Co?

-No wiesz... Jesteśmy wrogami no nie? Jagby ktoś się dowiedział ,że jesteśmy razem to by całą szkołą o tym gadała...-nie dałam mu dokończyć.

-Ale my nie...-teraz to on mi przerwał.

-Nie przerywaj mi. Dla twojej paczki jesteśmy teraz w tajemnym związku jasne?

-Co?! Nie!

-Muszę kończyć kochanie mam pracę. Miłego dnia i pamiętaj, że cię kocham!- powiedział Marcus poczym zaczął się śmiać. To jest poważna sprawa! Ja tu dla niego zachwile zemdleje a on robi sobie żarty?

-ychmm... Miłego dzionka też cię kocham.- zagrałam w jego grę i wtedy usłyszałam głos zamykających się drzwi. Ktoś mnie usłyszał? Był tu ktoś? Otworzyłam drzwiczki. Nikogo nie ma. Oby poprostu ktoś dopiero wszedł do kabiny a nie z niej wychodził. Ale wsumię walić. Teraz liczy się to co powiem dziewczynom. No bo raczej, że nie powiem im, że łączy mnie z Marcusem baaardzo dużo.

-Wszystko dobrze?-spytała Megan gdy wróciłam

-Tak... Nie wiem co się stało... Przez chwile po prostu czułam się jagbym miała zemdleć. Ale mój terapeuta mówi, że to normalne w moim wieku.- skłamałam poczym wzięłam do buzi widelec z na kutą sałatką.

-Masz terapeutę?-spytała Clare.

-Wiesz co? W sumie to nie mam.. Po prostu chciałam się wytłumaczyć  więc wiesz. Ale się nie udało więc....-przciągałam ale Clare mi przeszkodziła.

-Laila. Powód.-spojrzały się na mnie poważnie a ja jak głupia gapiłam się na nich w sałatką w ustach.

-spytałam się z Marcusem po tajemnie?

Nienawidzę CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz