2

256 13 9
                                        

Uciekałem ile sił w nogach. Bałem się. Bałem się śmierci. Upadłem przez wystający z ziemi korzeń. Przeklnąłem pod nosem czując ból w kostce.
Nie nie nie...
Szarpnięcie za włosy.
Łzy.
Spluwa na karku.
Więcej łez.
- Myślałeś, że uciekniesz?
Myliłeś się, przede mną nie ma ucieczki.

Strzał.




Zerwałem się do siadu. Znów to samo. Ten sam koszmar. Codziennie od miesiąca nie mogę spać spokojnie. Ktoś mnie goni, upadam, strzał. W kółko to samo, czekałem tylko aż moje sny staną się prawdą. Strach narastał ale nadzieja razem z nią. Może i nie wyglądam na takiego, ale chce śmierci, problem w tym, że się jej boję.

Zdałem sobie sprawę z tego, że muszę zająć się skacowanym współlokatorem. Niechętnie wstałem i zaścieliłem łóżko. Było to moje ulubione miejsce w ostatnich dniach.  Z zamyśleniem zerknąłem na mebel przed sobą.

Chyba muszę coś tu pozmieniać.

Moje łóżko było sporawe, było to łoże małżeńskie z dużym i miękkim materacem, za dużo poduszek i pluszaków dodawało mu tylko uroku.

To moje mieszkanie i moje łóżko czemu by nie obkleić tego wszystkiego naklejkami?

Zrobię to od razu kiedy wrócę do Japonii.

Dzisiaj zajmę się Seungminem.

Wyszedłem z pokoju do kuchni. Nalałem szklankę wody i wziąłem tabletkę przeciwbólową. Zaniosłem rzeczy do pokoju starszego.

Pokój Seungmina był zwykły. Czarne ściany, ciemne meble, wszystko było ciemne. Nic się nie wyróżniało.

Obudziłem chłopaka po czym odłożyłem tabletkę wraz ze szklanką na szafkę nocną.

- Czemu mnie budzisz tak wcześnie - zapytał brunet łapiąc się za głowę. Ewidentnie poczuł konsekwencje wczorajszej nocy.

- Dlatego, że zostajesz dzisiaj w mieszkaniu sam, a ja zaraz wychodzę

- Po co?

- Muszę pojechać po wymiary Jisoo bo znowu schudła i załatwić nową propozycję współpracy

- Nową?

- Tak, napisało do mnie kilka osób i myślę, że uda mi się z jedną coś zrobić, kilka osób jest dość kontrowersyjnych więc wolę nie i jedna to osoba, która zadaje się z Chanem so you know

- I know bro - zaśmiał się czego od razu pożałował.

- Masz - podałem mu szklankę wody z tabletką.

- Dzięki - popił tabletkę z ulgą w oczach - już mi lepiej

- Więcej wody masz w kuchni papa - przesłałem mu buziaka powietrznego po czym wyszłem z pokoju.


Ubrałem zwykły czarny sweter, a pod spód baggy granatowe jeansy z dużą ilością kieszeni, całą stylizację dopią płaszcz z lateksu, na całą długość mojego ciała. Przypominał trochę szlafrok..
Powiem szczerze, że wyglądałem dość.. seksownie. Brązowe lekko wchodzące w rudy włosy dodawały mi +10 do wyglądu, makijaż podkreślający moją lisią urodę i biżuteria na palcach. Jeden z pierścionków był prezentem od Seungmina, który za bardzo wziął do siebie to, że spędzamy więcej czasu niż wcześniej.

Pierwsze pojechałem do Jisoo. Miałem przyjechać do ich hotelu gdzie wpuścić mnie mają wszelka ochrona i obsługa. Tak też i się stało. Wszedłem do pokoju dziewczyny, wyjęłam z teczki notes, długopis i potrzebne miarki.

- Nawet się nie przywitasz? Wiesz ty co?

- Przepraszam, nie wiem gdzie ostatnio mam głowę - przytuliłem Jisoo co odwzajemniła.

- Nie ma sprawy, kto Ci zajmuje tą głowę hm?

- Nikt - odpowiedziałem pewny siebie.

- Mhm.. nie wierzę w to

- To sobie nie wierz, a teraz stań prosto bo muszę cię zmierzyć - kobieta przewróciła oczami po czym wykonała to o co ją prosiłem.

- Dziękuję - zacząłem mierzyć poszczególne części ciała Jisoo.

- Mogę Cię z kimś umówić jeśli

- Jisoo, wystarczy. Mówiłem Ci coś na ten temat i zdania nie zmienię. - natychmiast jej przerwałem.

- Dobrze, już się nie odzywam





Mercedes. Zauważyłem, że za mną dzisiaj jeździły trzy różne mercedesy. Jeden gdy wyjechałem z mieszkania, drugi gdy pożegnałem się z Jisoo i trzeci teraz gdy wracałem do mieszkania ze spotkania, które było wyjątkowo udane.

Coś tu jest zdrowo nie tak.

Zjechałem na drugi pas aby zauważyć reakcje kierowcy ten jednak nawet nie drgną w obawie jakbym miał go rozpoznać.

Nieźle się ze mną zabawisz

Skręciłem raptownie w uliczkę dodając coraz to więcej gazu. Skręcałem co chwilę w kolejne uliczki wprawiając mój samochód w drift. Adrenalina. To kochałem.

I zgubiłeś mnie geniuszu.

Zaśmiałem się lekko z samego siebie.

Zatrzymałem się przy parkingu obok małej plaży. Z racji iż było lekko ciemno wyszedłem przejść się po brzegu. Zdjąłem buty, następnie chodząc po drobnym pisaku, wyobrażałem sobie moje dalsze życie.

Dalej będzie tak wyglądać?

Nie myśląc długo wybrałem numer do odpowiedniej osoby. Może i zamknąłem serce na uczucia, ale kto powiedział, że zamykając serce muszę zamykać nogi?

Po kilkunastu minutach byłem już pod drzwiami pobliskiego klubu. Wchodząc do środka poczułem ciężkie powietrze, w którym unosił się zapach potu i alkoholu. Usiadłem w rogu kanapy zamawiając Mojito i szklankę whisky. Nigdy nie umiałem na trzeźwo spotkać się z Sukwonem. Wraz ze wspomnianym chłopakiem przyszło moje Mojito.

- Standardowo? - zapytał po czym odpowiedziałem kiwnięciem głowy, wypiłem mojego drinka po czym wziąłem szklankę whisky od idącego w naszą stronę kelnera. Sukwon zaprowadził mnie tam gdzie zawsze, a ja po drodze piłem mój alkohol. Gdy dotarliśmy na miejsce zauważyłem zmianę wystroju czym nie za bardzo się przejąłem, nawet mi się podobało, ale to nie wystrój miał mi się dzisiejszego wieczoru podobać.

Obyś i dziś się sprawdził.

Black hole // JeongchanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz