2.

874 116 89
                                    

Gdybym mógł cofnąć czas, nie poddałbym się. Robiłbym wszystko aby Felix mógł dalej nazywać się moim. Nie lubiłem tych dni kiedy był trochę milszy dla mnie i dawał mojej głowie choć ziarno nadziei. Zawsze następnego dnia chodziłem struty obserwując młodszego.

Dopóki Lee nie miał kogoś byłem w stanie to znosić, jednak nie chciałem myśleć co będzie potem, kiedy piegusek w końcu sobie kogoś znajdzie. Jak mógłbym patrzeć z boku gdy kocha kogoś miłością której ja tak bardzo pragnę.

Od rana rozmijałem się z chłopakiem, poszedł na uczelnię, a potem miał czterogodzinną zmianę w kawiarni. Ja natomiast miałem umówioną sesję z jakąś młodą parą tego dnia miałem wolne od uczelni. Spokojny poranek i picie kawy zakłócił mi telefon. Spojrzałem na wyświetlacz dostrzegając imię mojego i Felixa wspólnego przyjaciela Seungmina.

- Halo? - rzuciłem do słuchawki.

- Masz jutro zajęcia? - zapytał.

- Trzy godziny popołudniu.

- A młody?

- Nie ma zajęć idzie na piętnastą do pracy. - powiedziałem, znając praktycznie cały grafik piegusa na pamięć.

- Okej lecimy na kluby w takim razie, napiszę do niego. Minho potrzebuje bodźca, żeby w końcu pocałować Jisunga, a jedyne co może mu pomóc to alkohol. - zaśmiał się Kim.

- Spoko, o której i gdzie? - zapytałem.

- O dwudziestej pod „Maestro"?

- Pasuje.

Po skończonej rozmowie westchnąłem. Naprawdę czasami nie rozumiałem czemu się na to zgadzałem, dawniej kończyło się to prostym schematem, wchodziliśmy na imprezy upijaliśmy się, a na koniec dnia po prostu pomimo wszystko tonęliśmy w swoich ramionach, jednak później to się zmieniło, nie raz zauważałem, że nawet jak lekko się styknęliśmy ciałami, młodszy odskakiwał. I każdego kolejnego dnia pozostawał niesmak i ból. Teraz po raz kolejny sam się na to pisałem.

Popołudniu ja byłem już po pracy i Felix również wrócił do domu. Miał dobry humor co naprawdę mnie cieszyło, z uśmiechem popędził do kuchni zaraz po przekroczeniu progu. I przywołał mnie gestem ręki.

- Tadam! - Zawołał ukazując mi w specjalnym pudełku kawałek tarty malinowej, którą uwielbiałem.

- Dziękuję, myślałem, że już jej nie macie. - skomentowałem, faktycznie bardzo długo młodszy nie przynosił smakołyku, a ja też nie dopytywałem o to. - Co to za okazja?

- Nie mogę przynieść przyjacielowi jego ulubionego przysmaku? - zapytał.

I wystarczyło to jedno przeklęte słowo by mnie uciszyć. Przyjaciel. Choć słyszałem to tyle razy zawsze bolało tak samo.

- Pisał do ciebie Seungmin? Chce iść dzisiaj na kluby. - rzuciłem, sięgając po widelec którym chciałem zjeść ciasto.

- Tak, potwierdziłem mu, że będę. Ty też idziesz prawda?

- Nie mam wyjścia to w szczytnym celu. - zaśmiałem sie lekko.

- W sensie ?

- Minho w końcu zamierza wykonać krok w stronę Jisunga. - wyjaśniłem.

- W końcu przestaną bawić się w kotka i myszkę. To strasznie słodko, że z przyjaźni przerodziło w miłość, dzięki temu ten związek będzie trwały. - odparł rozczulony.

- U nas to się nie sprawdziło. -rzuciłem z przekąsem.

- Hyunjin nie zaczynaj. - syknął Lee, któremu moje słowa się nie spodobały.

𝓦𝓮 𝓬𝓪𝓷'𝓽 𝓫𝓮 𝓯𝓻𝓲𝓮𝓷𝓭𝓼 ~| hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz