3.

679 117 79
                                    

Kolejnego dnia Felix nie poruszał tematu pocałunku i flirtu z dnia poprzedniego więc ja również tego nie komentowałem. Zdecydowanie można było zauważyć, że alkohol mocno go poturbował. Łapał się za skronie, krzywił buźkę i nie odzywał się nawet słowem. Usiadł przy stole i złamał ręce. Czasami byłem zły na samego siebie, że tak bardzo troszczyłem się o mężczyznę. Od razu, gdy go zobaczyłem sięgnąłem do szafki po elektrolity, które po przygotowaniu postawiłem przed młodszym.

- Wypij Lixie, to ci pomoże. - powiedziałem zmęczonym głosem.

- Dzięki Hyun naprawdę nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił. - westchnął cierpiętniczo, patrząc na mnie z wdzięcznością.

Złapał szklankę i w chwilę opróżnił całą jej zawartość, wzdychając.

- Nie dość, że czuję się chujowo to nic nie pamiętam, mam nadzieję, że nie narobiłem sobie wstydu. - wyjąkał.

Oj skarbie, żebyś tylko wiedział. - pomyślałem, ale nie odezwałem się ani słowem. Moja reakcja chyba trochę zaniepokoiła Lee bo po chwili spojrzał na mnie z przerażeniem.

- Bo nie narobiłem ?! - dopytał wystraszony.

- Spokojnie było okej, pilnowałem cię. - rzuciłem krótko nie chcąc rozwijać tematu.

- Całe szczęście, bałem się, że w najgorszym wypadku wylądujemy w łóżku. - odparł bez zastanowienia.

Po braku mojej reakcji posłał mi skruszoną minę.

- Mam prośbę Lee, czy mógłbyś przestać mnie jebać za każdym kroku? - zapytałem poważnie. - Już zrozumiałem wiele miesięcy temu, że każdy możliwy poza przyjacielski kontakt jest przerażający i niedopuszczalny.

- Nie to miałem na myśli, po prostu to byłoby niekomfortowe. Oboje jesteśmy niewyżyci bo jesteśmy sami od wielu miesięcy, pod wpływem alkoholu mogłyby odpalić się w nas żądze, a po co wszystko komplikować. - oburzył się piegus.

- Nie rozmawiajmy o tym.

Ostatnio atmosfera między mną, a blondynem była mocno napięta pełna niedopowiedzeń. Ciągle nasuwał się temat naszego związku poprzedniego i właśnie to powodowało zgrzyty. Może znów miałem chandrę i za bardzo brakowało mi mojego Felixa. Tego który był zakochany we mnie i nie widział przyszłości beze mnie, który tęsknił gdy nie widział mnie jeden dzień. Który żywił do mnie te same uczucia co ja do niego. Te myśli znowu napłynęły jak bumerang. Czułem jak łzy napływają mi do oczu i poczułem, że nie chcę tracić go jako przyjaciela musiałem udawać. Ja po prostu chciałem go w życiu.

Momentalnie wróciłem do salonu, gdzie piegus akurat mył po sobie szklankę. Z ciężarem na duszy podszedłem do niego i wtuliłem się w jego plecy, na co ten zamarł. Wtuliłem się w niego czule zaciągając się jego kojącym moje nerwy zapachem. Mimo wszystko starałem się, aby było to jak najbardziej przyjacielskie.

- Przepraszam Lixie. - wyszeptałem i dopiero wtedy chłopak się rozluźnił.

Odsunął się lekko i odwrócił w moją stronę, przytulając do siebie czule. Głaskał mnie po karku, ale łatwo było odczytać dystans i brak głębszych emocji w tym geście.

- Przecież nie masz za co. - odparł cicho.

- Nie chce się z tobą sprzeczać. Kocham cię... jako przyjaciela i nie chcę psuć tej relacji. - westchnąłem, chociaż od razu się skarciłem. To nędzne wyznanie miłości mogłem sobie darować.

- Ja też ciebie bardzo lubię Hyunnie. Widzę, że chodzisz spięty ostatnio i się denerwujesz, wspominasz o przeszłości. Martwisz mnie. - wyjaśnił.

𝓦𝓮 𝓬𝓪𝓷'𝓽 𝓫𝓮 𝓯𝓻𝓲𝓮𝓷𝓭𝓼 ~| hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz