Zdecydowanie żałowałem wczorajszego wieczoru. Od rana młodszy się do mnie nie odzywał i puszczał mi wściekłe spojrzenia. Kiedy przywitałem się z nim rano, bałem, że wręcz się na mnie rzuci zdenerwowany. Na pewno pamiętał i na pewno był o to wkurwiony. Po dobrych długich minutach, podczas których ten zabijał mnie wzrokiem. Zirytowany odwróciłem się w jego stronę, nawiązując kontakt wzrokowy.
- Rozumiem, że dokładnie pamiętasz wczorajszy dzień i to co się wydarzyło. - westchnąłem cicho.
- Hyunjin dosłownie muszę nad sobą bardzo panować, żeby nie zrobić ci teraz krzywdy. - powiedział niskim głosem.
- Bo przyszedłeś najebany i napalony? - prychałem z niedowierzaniem.
- To też, ale okłamałeś mnie prosto w oczy. Zapytałem cię czy nie wygłupiłem się w klubie i powiedziałeś że nie. A okazuje się, że wystarczająco się upokorzyłem obmacując się z tobą na parkiecie. - podniósł głos.
- Bo doskonale wiedziałem, że twoja reakcja wyglądałaby dokładnie tak. - odparłem szybko.
- Już kurwa nie mówię o wczoraj, bo jasno postawiłem granice, które ty wiecznie przekraczasz. Brzydzi mnie to rozumiesz? Wykorzystałeś to, że jestem pijany. - syknął z nienawiścią.
Oj tak się nie będziemy bawić słodki. - przemknęło przez moje myśli.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo się więcej nie powtórzę. Zważ na swój ton, nie będę pozwalał sobie na taki brak szacunku. O ile klub może i był bardziej z mojej inicjatywy, by żaden napalony zwyrol cię nie zranił, o tyle wczorajsze show to twoja zasługa. - powiedziałem poważnie i Lee zdecydowanie czuł moje zniesmaczenie jego zachowaniem. - Wpadłeś do łazienki, kiedy byłem w trakcie swojej wieczornej rutyny i nic nie poradzę, że podnieciłem cię na tyle, ze błagałeś mnie, żebym zerżnął cię jak za starych dobrych czasów. Zachowywałem odpowiedni dystans, ale wziąłeś mnie podstępem i sam przyssałeś się do mnie jak pijawka. - dokończyłem kpiąco.
Zawstydzenie Felixa było odczuwane bardziej niż kiedykolwiek jego policzki przybrały czerwonego koloru i unikał mojego twardego wzroku.
- Dlatego nie życzę sobie wieszania na mnie tych wszystkich obelg, bo to ty pragnąłeś się nabić na mojego kutasa Lix i to nie moja wina, że przyłazisz do mnie za każdym razem jak jesteś najebany. I kiedy to robiłeś mogłem to wykorzystywać i pieprzyć cię do nieprzytomności, ale ani razu tego nie zrobiłem. Bo szanuję twoje granice i to, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego poza byciem przyjaciółmi. Co swoją drogą nam nie wychodzi. - wyjaśniłem głosem nie znoszącym sprzeciwu.
- Już się uspokój, zrozumiałem.- wymamrotał.
- Mam nadzieję. - rzuciłem, by wrócić do pokoju i trzasnąć za sobą drzwiami.
Nie potrafiłem rozgryźć jego zachowania. W stanie nietrzeźwości był gotowy zrobić wszystko by dostać moją atencję i zachowywał się jak desperat, by następnego dnia zwalić odpowiedzialność na mnie.
Ta relacja, zaczęła się robić toksyczna. Oboje byliśmy bardzo długo singlami, być może napięcia było za dużo. Naprawdę go kochałem, ale jego słowa bolały. Sam zaczynałem się zastanawiać czy nie spróbować się z kimś spotykać. Byłoby zdecydowanie łatwiej, może wtedy przestałby robić ze mnie swojego wroga.
🪽
Nie wychodziłem z pokoju, aż młodszy poszedł na swoją zmianę w kawiarni. Dopiero wtedy zjadłem pierwszy posiłek i ogarnąłem się. Mój spokój bez blondyna nie trwał za długo, bo chwilę po jego wyjściu dostałem telefon od niego.
- Halo? - burknąłem.
- Wiem, że jesteś na mnie wkurzony, ale wieczorem mam zajęcia i zapomniałem teczki z materiałami. Mógłbyś mi je przywieść do kawiarni ? - poprosił niepewnie.
CZYTASZ
𝓦𝓮 𝓬𝓪𝓷'𝓽 𝓫𝓮 𝓯𝓻𝓲𝓮𝓷𝓭𝓼 ~| hyunlix
Fanfic"Just wanna let this story die And I'll be alright We can't be friends But I'd like to just pretend You cling to your papers and pens Wait until you like me again Wait for your love Love, I'll wait for your love" ~ Ariana Grande „we can't be friends...